
– Mieszkanie? Samochód? To nie są prawdziwe marzenia – przypomina mi się niedawna rozmowa na temat tego, co w życiu ważne. – Wyjechać za granicę, czytać książki, oglądać filmy, spotykać ludzi – tego kiedyś chcieliśmy, na to oszczędzaliśmy. Bo w życiu piękne są tylko chwile – podsumowała śpiewnie znajoma. I choć refren kultowego utworu powstał już właściwie na przednówku „wolności”, to zdaniem mojej znajomej idealnie opisuje marzenia „szarego człowieka” epoki PRL. Pytanie tylko, czy marzeń nie szyliśmy na miarę epoki, w której przyszło nam funkcjonować?
Jeżeli porównamy np. dzisiejsze problemy z kupnem mieszkania, kredyty i brak oszczędności, to „za komuny” w ogóle sobie tymi sprawami nie zaprzątano głowy. W PRL-u mieszkania się nie kupowało, tylko dostawało, ewentualnie kupowało za tzw. wkład, wysokości którego w ogóle nie można porównywać z cenami dzisiejszych „M”. Kiedyś pragnęliśmy mieszkania, dzisiaj – pieniędzy na jego zakup. – Ludzie w PRL marzyli o tym, aby dostać mieszkanie od zakładu pracy albo awansować w kolejce po nie. W sferze marzeń znajdowały się też „znajomości”, które by to ułatwiły.
Dzisiaj głównym marzeniem Polaków związanym z finansami jest bezpieczeństwo. Co trzeci ankietowany (33 proc.) wskazał, że jego marzeniem jest możliwość zgromadzenia majątku, który będzie mógł przekazać swoim dzieciom. Identyczny odsetek badanych marzy o wystarczająco dużych dochodach, które umożliwiłyby odkładanie co miesiąc 500 zł. Co czwarty badany (24 proc.) chciałby, aby zakup dóbr materialnych nie stanowił dla niego problemu, tzn. żeby nie trzeba było na nie oszczędzać. Podobna liczba (23 proc.) wskazała jako swoje marzenie możliwość kupienia domu lub mieszkania bez potrzeby zaciągania kredytu.
Artykuł jest częścią magazynu Hardcover na:Temat 3/2016, którego patronem jest Deutsche Bank Polska.
