Sklepy monopolowe czekają ciężkie czasy?
Sklepy monopolowe czekają ciężkie czasy? Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta

Sklepy monopolowe na przestrzeni kilku ostatnich lat wyrastały jak grzyby po deszczu. W przeciwieństwie do poczciwych spożywczaków, które powoli, ale sukcesywnie wycofują się z rynku. Ten monopolowy boom może się jednak wkrótce skończyć.

REKLAMA
PiS kontra monopolowe?
W Sejmie trwają konsultacje w sprawie projektu, który miałby ograniczyć swobodę otwierania sklepów monopolowych. Na zmiany przychylnie patrzą nie tylko posłowie PiS, którzy wspólnie ze Związkiem Miast Polskich zainicjowali nowelizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości, ale i kolejne samorządy, które nie chcą w reprezentacyjnych miejscach widzieć krzykliwych szyldów z napisem "Alkohol24".
Prace nad nowelizacją ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi idą pełną parą - w grudniu projekt został przedłożony Klubowi Parlamentarnemu PiS. Na rzecznika pomysłu i reprezentanta polityków oraz samorządowców, którzy przyklaskują pomysłowi wyrósł Szymon Szynkowski vel Sęk, poseł PiS związany ze Związkiem Miast Polskich (ZMP).
Jak mówi, na razie temat jest opiniowany przez jego parlamentarnych kolegów, ale wszystko wskazuje na to, że jeszcze przed sezonem wakacyjnym samorządy dostaną nowe narzędzia, które pozwolą im na walkę z pączkującymi monopolowymi. Włodarze miast, szczególnie tych większych - jak Poznań czy Wrocław - i kurortów, mogą być więc zadowoleni. To właśnie oni na monopolowe narzekają najbardziej. Tego samego natomiast nie mogą powiedzieć właściciele sklepów z alkoholem, którzy na pomyśle mogliby dostać przecież po kieszeni. Ani klienci ceniący wygodę i dostępność punktów z napojami alkoholowymi. Kto tu ma rację i czyje powinno być na wierzchu?
Polska monopolowa
Najpierw szybki rzut oka na statystyki. Firma Bisnode Polska na zlecenie "Dziennika Gazety Prawnej" po raz kolejny wzięła pod lupę polskie placówki handlowe. Wyniki raportu nie są zaskakujące - pokazują tendencje, które są widoczne od dawna. Eksperci policzyli, że tylko w ubiegłym roku liczba sklepów spożywczych spadła o 3, 8 proc. Niedużo? Może i tak, ale jeśli wziąć pod uwagę ostanie 5 lat, to okazuje się, że z polskich miast wyparowało ich aż 20 proc. Taka liczba przemawia już do wyobraźni.
Co innego sklepy monopolowe - te miewają się znakomicie i w zeszłym roku zaliczyły kolejny wzrost, o 0,3 proc. Ta liczba, analogicznie jak w przypadku sklepów spożywczych nie wydaje się imponująca, ale już zestawienie wzrostu tych sklepów z ostatnich 5 lat, robi wrażenie. W tym czasie monopolowe "urosły" aż o 48 proc. Co oznacza, że sklepów z alkoholem w Polsce jest obecnie 5,7 tys.
logo
FOT. PIOTR DESKA / AGENCJA GAZETA
Pod tym względem Polska plasuje się też w ścisłej europejskiej czołówce państw, w których przypada najwięcej monopolowych na mieszkańca. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia, na jeden punkt sprzedaży napojów alkoholowych powinno przypadać co najmniej 1000 osób. Dziś średnia dla całej Polski to 273 osoby.
Idzie nowe, posłowie kręcą bata na monopole
Na taki rozwój wypadków z zaniepokojeniem patrzą posłowie PiS. Stąd pomysł, żeby wprowadzić regulacje prawne, które zahamują niekontrolowany rozrost monopolowych, będących zmorą większych miast i kurortów.
Szymon Szynkowski vel Sęk, poseł PiS, który zgłosił projekt nowelizacji ustawy

Na razie jesteśmy na etapie rozmów. Posłowie dywagują, które narzędzia prawne mogą zostać wpisane do nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Na razie brak konkretów, ale pomysłów na narzędzia regulujące ten obszar, które będą wsparciem dla samorządów lokalnych, jest sporo.

Poseł dodaje, że obecnie włodarze miast nie są w stanie poradzić sobie m.in. z lawinowo rosnącą liczbą monopolowych ulokowanych w określonych częściach miejscowości - zazwyczaj chodzi o centra i inne miejsca, które w zamyśle mają być wizytówką i wabikiem na turystę. Dlaczego tak się dzieje?
logo
FOT. PAWEL SOWA / AGENCJA GAZETA
Właściciele sklepów wykorzystują lukę, która już po otrzymaniu przez nich koncesji na alkohol, pozwala im otworzyć sklep w dowolnym punkcie. - Samorządy wyznaczają co prawda limity na takie punkty - może ich być tylko określona ilość, ale nie panują nad tym, że w jakiejś części miasta będzie występowała nadreprezentacja sklepów monopolowych. To trzeba zmienić - mówi Szynkowski.
Poseł przyznaje też, że prawdziwa liczba punktów sprzedaży alkoholu jest większa niż podają oficjalne liczby. - Sprytni przedsiębiorcy wpadli na pomysł, żeby zamiast ubiegać się o koncesję na alkohol, ustawiać się w kolejce po koncesję cateringową, a tę dużo łatwiej zdobyć. Chcielibyśmy uszczelnić ten system - tłumaczy.
Jakie jeszcze zmiany, oprócz zmniejszenia liczby monopolowych, być może czekają nas, jeśli chodzi o zaopatrywanie się w napoje alkoholowe? Posłowie PiS chcieliby, żeby zwiększony został dozór nad sprzedażą alkoholu osobom nietrzeźwym. - Chcielibyśmy, żeby to było wykroczenie. To tak właściwie liberalizacja prawa, ale uważamy, że doprowadziłaby do szybszego karania nieuczciwych sprzedawców i sklepów zezwalających na takie praktyki - mówi poseł. Niewykluczone też, że nowe prawo obejmie godziny sprzedawania napojów alkoholowych. Podobne rozwiązanie pojawia się co jakiś czas i zawsze budzi spore emocje.
Właściciele sklepów monopolowych uważają, że nowe przepisy byłyby zamachem na ich biznes, ale i na wolność gospodarczą jako taką.
Konrad Michalak z ogólnopolskiej sieci sklepów 24 h Zagłoba

Przedkładane przez posłów pomysły są absurdalne. Jeśli wprowadziliby takie regulacje, to prostą konsekwencją takiego działania byłby jeszcze większy rozrost szarej strefy. Nie zniechęciłoby też to nikogo np. przed sięganiem po alkohol - trzeba by było po prostu czasem trochę więcej zachodu, żeby go kupić. Nie wspominając o tym, że to po prostu uderzyłoby w legalnie działające interesy osób prowadzących sklepy monopolowe.

Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl