
W niedzielę w Gdańsku odbył się skromny protest. Trzy osoby protestowały przeciwko posunięciom prezydenta Andrzeja Dudy. Mimo zgłoszenia pikiety, uczestnicy zostali wylegitymowani i doprowadzeni do komisariatu.
REKLAMA
Pod stojącym na Długim Targu Neptunem pojawili się: Tobiasz Budzyński, artysta, doktorant matematyki z Gdańska, Borys Stankiewicz, przedsiębiorca z Gdyni, oraz Danuta Matusiak z Bydgoszczy.
Na transparencie napisali: "My niżej podpisani w trosce o godność prezydenta RP 1. Mamy świadomość art. 135 paragraf 2. kk: Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. 2. Oznajmiamy, że Andrzej Duda jest łgarzem i krzywoprzysięzcą. Nasz protest zakończymy, gdy prezydent RP przyjmie przysięgi od prawomocnie wybranych sędziów TK lub Andrzej Duda stanie przed Trybunałem Stanu".
Mimo, że skromny wiec został zgłoszony do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku, jedna ze spacerujących osób poczuła się urażona treścią transparentu i poprosiła policjantów zabezpieczających zgromadzenie o interwencję. Policjanci wylegitymowali uczestników manifestacji oraz zaprowadzili do komisariatu, gdzie mieli być przesłuchani w charakterze świadków. Wszyscy odmówili składania zeznań i zostali wypuszczeni.
Pikieta musiała wyglądać dość groteskowo. Ciężko bowiem uwierzyć, że przy takim "tłumie" zabezpieczający wystąpienie policjanci wcześniej nie przeczytali treści plakatów.
źródło: trojmiasto.wyborcza.pl
źródło: trojmiasto.wyborcza.pl
Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl
