Fot. naTemat.pl

Dylemat "aneks czy kuchnia" można porównać do sporu o to, czy lepsze jest masło czy margaryna – jedno i drugie ma wady i zalety. Dostrzegamy je dopiero wówczas, gdy trochę pomieszkamy w lokalu z jednym lub drugim rozwiązaniem. A jeśli podejmiemy złą decyzję, naprawa tej pomyłki może nas naprawdę słono kosztować, o ile w ogóle będzie możliwa.

REKLAMA
Wiele osób wynajmujących mieszkanie narzeka na kuchnię. Sam mieszkałem kiedyś w kawalerce, gdzie w "aneksokuchni" (trudno rozpoznać, co to właściwie było) mieściła się tylko jedna osoba. Po takich doświadczeniach człowiek zaczyna planować, a w głowie pojawiają się wizje wymarzonej, idealnej kuchni. Czyli właściwie jakiej?
Marzenia o kuchni rodem z amerykańskich filmów kończą się w momencie, gdy okazuje się że nasze kupione na 30-letni kredyt mieszkanie ma 30-40 metrów. I stajemy przed dylematem – kuchnia czy aneks. Właśnie dlatego na początku lat dwutysięcznych aneksy kuchenne były bardzo popularne. Klienci pytali o takie mieszkania, bo była to pewne novum na rynku. Po kilku latach nastąpił odwrót od tego rodzaju rozwiązań, a kuchnie zaczęły "wracać do kuchni". Jednak wciąż, znalezienie mieszkania z oddzielnym pomieszczeniem do gotowania graniczy z cudem. Aneksy kuchenne zmonopolizowały rynek, ponieważ moda na nie panowała w czasie największego boomu deweloperskiego.
Z badań wynika, że 44 proc. z nas ma w domach kuchnię zamkniętą. Bardzo zbliżona liczba osób dysponuje kuchnią otwartą. Tylko 14 proc. ankietowanych odpowiedziało, że są właścicielami otwartych kuchni z wyspą. Dziś uważa się, że jest to korzystne rozwiązanie głównie w przypadku singli, a aneksy są coraz rzadziej spotykane i to głównie w mniejszych mieszkaniach.
logo
Taki aneks może być idealnym rozwiązaniem. Ale raczej dla singla, niż dużej rodziny. PlusONE / Shutterstock.com
– Klienci podchodzą dosyć sceptycznie do takich rozwiązań. Na rynku wtórnym, kuchnia jako oddzielne pomieszczenie jest zamieszczane w ogłoszeniach jako atut – mówi Marcin Jańczuk z agencji nieruchomości Metrohouse. Aneksy sprawdzają się w mieszkaniach typu studio, których powierzchnia wynosi trzydzieści kilka metrów, ale już nie w trzypokojowych lokalach.
Kto zamawiał nóżki?
Sporo mówi się ostatnio o blokach z wielkiej płyty, bo ich "termin przydatności" nieuchronnie zmierza ku końcowi. Zanim odejdą w zapomnienie, warto przyjrzeć się kuchniom, które były niegdyś "powiewem nowoczesność", a dziś stają się gadżetem robiącym duże wrażenie na nieco młodszych gościach.
Odwiedziłem niedawno miniaturowe mieszkanie swojej znajomej, które mnie zaintrygowało. Ma około 20 metrów, mieści się na 14 piętrze w "dobrej lokalizacji" i ma coś, co nazwałbym hybrydą zamkniętej kuchni i aneksu kuchennego. Ten wynalazek PRL-u wygląda dziś jak żart projektanta (w dzieciństwie wydawał mi się zupełnie normalny), ale przy odrobinie wyobraźni może być największą atrakcją takiej klitki.
logo
Kuchnie w blokach z wielkiej płyty miały okna, dzięki którym wpadało do nich światło. Miało to również związek z bezpieczeństwem, w razie wybuchu gazu. Fot. naTemat.pl
– To okienko jest super, bo jak gotujesz, możesz zawsze pogadać z domownikami – mówi Karolina, która wynajmuje mieszkanie z "wydawką". Gdy dwa lata temu weszła do niego po raz pierwszy (w środku była jeszcze meblościanka i peerelowski dywan) była pełna obaw – w końcu taka kuchnia oznacza mniejszą ustawność mieszkania oraz to, że najmniejsze gotowanie będzie wymagało otwarcia balkonu.
Karolina
Mieszka w bloku z wielkiej płyty

Wcale nie wydało mi się to zabawne. Ale teraz to okienko uważam za całkiem milutkie rozwiązanie. To iście hipsterskie, czuję się jak Pani Grażynka, która może podawać galaretę i sztukę mięsa swoim znajomym, którzy siadają na kanapie. Jeśli wynajmujesz, jest to zupełnie do zniesienia.

logo
Tuż po wprowadzaniu się, kuchnia z okienkiem nie wyglądała zachęcająco. Fot. naTemat.pl
W niektórych kamienicach można spotkać jeszcze inny rodzaj aneksu. Małe mieszkania, których powierzchnia nie przekracza 18 metrów kwadratowych, mają "kuchnie" ulokowane w przedpokoju. Wyposażone są najczęściej w jedną szafkę kuchenną, mały, dwupalnikowy blat kuchenny (często elektryczny).
– To właściwie imitacja kuchni. To miejsce, gdzie można raczej podgrzać obiad, niż go ugotować – mówi Marcin Jańczuk, ekspert rynku nieruchomości. Ale trzeba pamiętać, że mieszkania te powstały w wyniku podziału dużych mieszkań i często nie było innej możliwości ulokowania kuchni.
Karolina przyznaje, że przy większym metrażu wolałaby jednak mieć oddzielne pomieszczenie do gotowania (bez okienka). Kuchnię, którą planuje urządzić w swoim przyszłym mieszkaniu wyobraża sobie jako "krainę gotowania" oraz miejsce spotkań i rozmów domowników, a nie część salonu.
logo
Mieszkania pamiętające PRL można bardzo łatwo zaaranżować. Okno do kuchnie nie musi być straszydłem. Fot. naTemat.pl
Chęć kontaktu z ludźmi kierowała przy projektowaniu mieszkania Kasia Sołtysik, dziennikarka działu Styl naTemat – ona również patrzy na kuchnię w kontekście socjalnym. Z dwóch pokoi zrobiła dużą, otwartą przestrzeń, której ważną częścią jest właśnie aneks kuchenny.
Było dla niej ważne, aby mieć bezpośredni kontakt z gośćmi w czasie gotowania. – Nie jestem "babą zamkniętą w kuchni" – mówi. Tak, Kasia też dostrzega zjawisko zapachów niosących się po całym mieszkaniu. Tyle tylko, że jej zdaniem to zaleta, a nie wada aneksu.
Katarzyna Sołtysik

W każdym domu liczy się jego "ciepło", a zapach jedzenia o nim świadczy. O dawaniu, czyli o karmieniu, a karmienie jest oznaką miłości.

Czy zwolennicy aneksów kuchennych zdecydowaliby się na nie nawet, gdyby mieli do dyspozycji większe mieszkanie, albo dom? Kasia Sołtysik przyznaje, że wzięłaby pod uwagę oddzielną kuchnię. Ale byłoby to również miejsce w którym znalazłyby się kanapy, duży stół, czy kominek.– Byłoby to miejsce, które gromadzi ludzi – mówi dziennikarka.
logo
Aneks Kuchenny Kasi Sołtysik Fot. Irina Yarulina
Decyzja o wyborze aneksu kuchennego lub pełnowartościowej, oddzielnej kuchni powinna być dobrze przemyślana. Aby było nam łatwiej podjąć decyzję, powinniśmy dostosować ją nie tyle do swoich wyobrażeń i wspomnień z filmów, co do naszego trybu życia. Kuchnia o wiele bardziej niż inne części mieszkania stanowi odzwierciedlenie nas samych.
Należy pamiętać, że aneks kuchenny musi współgrać z resztą mieszkania, o czym nie trzeba myśleć w przypadku kuchni oddzielnych.
logo
Taki aneks nie zawsze oznacza "rozsądne rozwiązanie". Właściciele przekonują się o tym dopiero w trakcie użytkowania. Fot. Michał Walczak / Agencja Gazeta
Aneks kuchenny wydaje się być dobrym rozwiązaniem dla osób, które planują bądź już posiadają małe dzieci. – Rodzic malucha, który jeszcze nie chodzi, a raczej pełza, będzie miał większy komfort korzystania z otwartej przestrzeni, dzięki której będzie mógł w tym samym czasie mieć oko na brzdąca i przygotowywać domowe posiłki. W zamkniętej kuchni mamy większe możliwości niezależnej aranżacji wnętrz, nie musi być ona spójna z innymi pomieszczeniami domu – mówi Jakub Orski, pracownik wrocławskiej firmy deweloperskiej WPBM „Mój Dom”.
Ale są i minusy dla rodziców – dziecko w kuchni oznacza, że w czasie gotowania będziemy chodzić po zabawkach. A gdy te się znudzą naszemu malcowi, z pewnością zainteresuje się narzędziami kuchennymi...
Uciec do kuchni
Należy jednocześnie pamiętać, że oddzielna kuchnia to również izolacja osoby, która zajmuje się w domu gotowaniem. W czasach, gdy tak wiele godzin w ciągu dnia spędzamy w pracy, również te kilkadziesiąt minut w czasie przygotowywania posiłku może być okazją do rozmowy z członkami rodziny. Ale i ten medal ma dwie strony. Osoby żyjące w małych mieszkaniach z aneksem kuchennym narzekają właśnie na to, że nie mają dokąd uciec od drugiej osoby.
– Zamknięta kuchnia byłaby dla mnie miejscem wyciszenia – mówi Paulina, która wraz z partnerem zdecydowała się na aneks kuchenny. Dziś jest przekonana, że drugi raz by tego nie zrobiła. – W kuchni jesteś w konkretnym celu i go wykonujesz. A gdy stoisz na środku salonu cały czas ktoś czegoś od ciebie chce. Na początku wydawało mi się, że będzie fajnie, że będę oglądała telewizję itd. A teraz, gdy pokłócę się ze swoim chłopakiem, to nawet nie mam miejsca, by pobyć sama – mówi naTemat.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl