
Dylemat "aneks czy kuchnia" można porównać do sporu o to, czy lepsze jest masło czy margaryna – jedno i drugie ma wady i zalety. Dostrzegamy je dopiero wówczas, gdy trochę pomieszkamy w lokalu z jednym lub drugim rozwiązaniem. A jeśli podejmiemy złą decyzję, naprawa tej pomyłki może nas naprawdę słono kosztować, o ile w ogóle będzie możliwa.
Sporo mówi się ostatnio o blokach z wielkiej płyty, bo ich "termin przydatności" nieuchronnie zmierza ku końcowi. Zanim odejdą w zapomnienie, warto przyjrzeć się kuchniom, które były niegdyś "powiewem nowoczesność", a dziś stają się gadżetem robiącym duże wrażenie na nieco młodszych gościach.
Wcale nie wydało mi się to zabawne. Ale teraz to okienko uważam za całkiem milutkie rozwiązanie. To iście hipsterskie, czuję się jak Pani Grażynka, która może podawać galaretę i sztukę mięsa swoim znajomym, którzy siadają na kanapie. Jeśli wynajmujesz, jest to zupełnie do zniesienia.
W każdym domu liczy się jego "ciepło", a zapach jedzenia o nim świadczy. O dawaniu, czyli o karmieniu, a karmienie jest oznaką miłości.
Należy jednocześnie pamiętać, że oddzielna kuchnia to również izolacja osoby, która zajmuje się w domu gotowaniem. W czasach, gdy tak wiele godzin w ciągu dnia spędzamy w pracy, również te kilkadziesiąt minut w czasie przygotowywania posiłku może być okazją do rozmowy z członkami rodziny. Ale i ten medal ma dwie strony. Osoby żyjące w małych mieszkaniach z aneksem kuchennym narzekają właśnie na to, że nie mają dokąd uciec od drugiej osoby.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl

