Nie jestem warszawianką z urodzenia, ale mieszkam już tutaj ponad 16 lat, co pozwala mi myśleć o tym mieście, jak o moim miejscu na ziemi. Warszawa da się lubić, zwłaszcza jeśli nie patrzy się na nią przez pryzmat Marszałkowskiej, nieustannego zgiełku czy tłumów, które codziennie wylewają się w warszawskiego metra. Warszawa ma swój klimat, rozkwita latem, a wraz z nim setkami miejsc, które tętnią wtedy życiem. Ale miasto ma również swoje mniej znane punkty, równie interesujące i warte tego, żeby choć raz je odwiedzić. Poznajcie moją Warszawę.
Bookoff
To miejsce, do którego mogę wejść i w zasadzie już nie wychodzić. Winowajcą są albumy, setki albumów, modowych, fotograficznych oraz rzadkie książki artystyczne. Znajdziecie tam pozycje międzynarodowych wydawnictw takich jak: Aperture, AVA Publishing, Bulfinch, Focal Press, Laurence King Publishing, Loft Publications, Magnum Photos, Pepin Press, Phaidon, powerHouse Books, Random House, Rockport, Rotovision, Scalo Publishers, Schirmer/Mosel, Steidl, Taschen, Te neues, Thames & Hudson oraz wiele innych. Poszaleć można zwłaszcza w czasie wyprzedaży, co wykorzystuję właśnie teraz. Niestety, Bookoff to również spustoszenie dla mojej kieszeni. Więc jeśli kochacie albumy, to miejsce koniecznie musicie odwiedzić, również w internecie.
Pracownia Cukiernicza Zagoździński
Ta malutka cukiernia przy Górczewskiej 15, znana jest z najlepszych pączków w całej Warszawie. Dlaczego jest taka wyjątkowa? Bo produkuje tylko pączki. Codziennie przygotowywanych tu jest ich ponad 700, pakowanych w zwykły papier i przewiązywanych sznurkiem - całkiem jak za starych, dobrych czasów. Cukiernia prowadzona przez czwarte już pokolenie cukierników, od lat wypieka je według tej samej receptury. Każdy pączek wypełniony jest przepyszną marmoladą i oblany równie dobrym lukrem, po którym oblizywanie palców jest po prostu nieodzownym rytuałem. Pracownia jest otwarta codziennie, od 9 rano do ostatniego ciastka, czyli mniej więcej do 13.00. W środku panuje nieustanny ruch, drzwi dosłownie się nie zamykają. Często kolejka stoi również przed nimi. To, co ujmuje mnie w tym miejscu, to oprócz naprawdę genialnych pączków, jego historia i całkowita bezpretensjonalność. Wewnątrz boazeria, dyplomy, blachy z wypiekami i słodki zapach przypominający beztroskie dzieciństwo na trzepaku. Więcej informacji znajdziecie tu: pracownia cukiernicza
Kopiec Powstania Warszawskiego
To miejsce uważane jest za jedno z najbardziej romantycznych w Warszawie, bo w romantyzmie chodzi o niepowtarzalne widoki, a tych ze wzgórza jest co najmniej kilka. Najpiękniejszy to ten nocą, na warszawskie city, oraz Mokotów. O każdej porze dnia i nocy można tu kogoś spotkać. Zarówno pary, które szukają tu intymności jak i ludzi z korpo, którzy w garniturach przychodzą popatrzeć i złapać dystans do pracy. Sypanie kopca rozpoczęto po 1945 roku, zwożąc tu gruzy zniszczonych w 1944 dzielnic Warszawy. Spod ziemi wystają cegły i kamienie, a nawet spore fragmenty ścian domów. Inicjatorem usypania kopca był architekt Stanisław Gruszczyński.
Hala Mirowska
To znane wszystkim miejsce, należy do moich ulubionych w Warszawie. Jest w nim coś z klimatu intymności małego miasteczka i bazaru, na którym można upolować różne wspaniałości. Moja miłość do Hali Mirowskiej wynika z tego ostatniego, czyli potrzeby nieustannego wynajdywania różnego rodzaju ciekawostek, które mogę ugotować, zjeść lub zrobić z nimi coś, co zaskoczy mnie samą. Zdarza mi się przyjeżdżać tu po mięso – baraninę, jagnięcinę, cielęcinę czy świetne wędliny. No i ryby, których wybór jest znacznie większy niż w przeciętnym supermarkecie. Ryby można tu również zjeść - wybrać dowolną i usmażyć jak w nadmorskiej smażalni. Można też zrobić zakupy w dużym supersamie Społem, kupić w pasażu obłędną grecką chałwę, świeże zioła, przyprawy z drugiego końca świata albo tysiąc jeden drobiazgów w sklepiku, gdzie wszystko jest po 1,50 zł. Jednym słowem groch, mydło i powidło. No i oczywiście kwiaty. Siedem dni w tygodniu, świeże, cięte, obłędne!
Miau Cafe
To nowe miejsce na mapie Warszawy, ale warto tu zajrzeć, zwłaszcza jeśli lubicie koty. Miau Cafe to dom dla siedmiorga kociaków połączony z kawiarnią. A koty, jak wiadomo, chodzą własnymi drogami, więc polubi je każdy, kto uszanuje kocie zwyczaje i indywidualizm. Można tu usiąść z kawą w głębokim fotelu i poczytać książkę, albo tuż przy oknie popracować na laptopie. Koty są wszędzie i zupełnie nie przejmują się gośćmi, po prostu prowadzą swoje zwyczajne, kocie życie. Czasem przyjdą zaciekawione, wskoczą na kolana i dadzą się pogłaskać.
CENTRUM HANDLOWE ARKADA pod Mostem Poniatowskiego Odkrycie sprzed ostatnich kilku miesięcy, kiedy zaparkowałam tuż przed i weszłam, mając chwilę czasu przed umówionym spotkaniem. Chciałam coś szybko zjeść i tak trafiłam na malutką chilijską knajpkę, w której zamówiłam – jak się okazało – genialnego burgera z wołowiną, zieloną fasolką i świeżym pomidorem. W pasażu, dwa kroki dalej, znalazłam świetny sklep z kolorowymi tkaninami na abażury, kapy, zasłony czy obicia mebli. Kolorystycznie poukładane na półkach, robią wrażenie wszystkich dostępnych wzorów świata. Takich sklepów – perełek, w Arkadach pod Mostem Poniatowskiego, jest znacznie więcej. Znajdziecie tam kwiaciarnię, w której kupicie wyłącznie róże pakowane w okrągłe pudełka, Barber Shop czy niezły sklep z męskimi, luźnymi ciuchami. Warto ten adres wpisać na stałe w swój rozkład jazdy po Śródmieściu - ul. Solec 81B