Jacek Kurski na łamach "w Sieci" zapowiada, że zrobi porządek w TVP.
Jacek Kurski na łamach "w Sieci" zapowiada, że zrobi porządek w TVP. Fot. "w Sieci"

Jacek Kurski swojego pierwszego wywiadu udzielił, jak można się było spodziewać, tygodnikowi braci Karnowskich "w Sieci". Już na okładce obwieszcza "Zrobię porządek w TVP". Zapewnia, że nie będzie narzucał swojego poglądu redakcjom programów informacyjnych, by kilka zdań później wprost zrecenzować jedno z wydań "Wiadomości" i powiedzieć, co mu się nie podobało.

REKLAMA
Kiedy Jacek Kurski obejmował TVP, poprosił o kilka tygodni spokoju i zapowiedział, że poświęci ten czas na prace koncepcyjne. Teraz przerywa milczenie. Robi to – tu nie ma zaskoczenia – na łamach tygodnika braci Karnowskich.
Kurski opowiada, że przejmując TVP musiał zadbać o to, by nie doszło do "prowokacji ani prób wywołania chaosu". Komplementuje też Jarosława Kaczyńskiego jako "lidera i twórcę największego sukcesu politycznego w Polsce", nazywa go też "dobrym politykiem", bo Prezes nie kieruje się urazami.

Kurski mówi też o swoim życiu, zarówno prywatnym, jak i politycznym. Ocenia, że musiał wypaść z polityki i przejść przez problemy osobiste, by trafić do miejsca, gdzie jest najbardziej szczęśliwy. I to pomimo tego że – jak mówi – pracuje do drugiej w nocy. Karnowscy pytają, jak człowiek zajmujący się przez ostatnie lata polityką zagwarantuje bezstronność TVP.
Jacek Kurski
prezes TVP

Ale moja polityczna przeszłość jest tutaj jakąś gwarancją, lepszą, niż gdyby na moim miejscu był ktoś udający niezależność, a de facto zależny, tyle że zakulisowo. I to podwójnie. Zdaję sobie sprawę, że będę szczególnie ostro oceniany, że nie ujdą mi na sucho rzeczy, które pewnie uszłyby innym. Rozumiem świat polityki. Z olbrzymią większością najważniejszych polityków, chyba z wyjątkiem Ryszarda Petru, jestem na "ty". Dzięki temu będę umiał bronić zasad i odmawiać tego, z czym się nie zgadzam.

Źródło: "w Sieci"
Kurski próbuje dać dowody na brak ręcznego zarządzania, ale w istocie na łamach "w Sieci" właśnie takie ręczne sterowanie realizuje. Mówi, że "udana, ważna wizyta premier Szydło w Budapeszcie zostaje okrojona i zepchnięta na drugie miejsce przez pozbawioną treści wizytę komisji weneckiej". Dodaje, że szanuje ten wybór szefowej "Wiadomości", ale w istocie tym wywiadem wywiera na nią presję. Wskazuje też na to to, co Kurski mówi dalej.
Jacek Kurski
prezes TVP

Tak, czuję się redaktorem naczelnym. Takim, który pilnuje reguł gry. Gdy trzeba, także mówiąc "nie". Nie będę np. ukrywał, że żarty z tragedii smoleńskiej w kabaretach uważam za niedopuszczalne. To nie jest sprawa, która powinna śmieszyć.

Z PiS będzie można się śmiać?

Oczywiście. Podczas rozdania Telekamer Robert Górski pożartował sobie i z PiS, i ze mnie. Jeśli coś będzie śmiechem, a nie rechotem, to z największą przyjemnością zasiądę w pierwszym rzędzie. Ale to musi mieć godny poziom.

Źródło: "w Sieci"
Prezes Kurski tłumaczy też falę zwolnień. Przekonuje, że w nowej formule "Wiadomości" odnalazłby się nawet Piotr Kraśko, gdyby nie to, że po wyborach wszedł w rolę "organizatora tej dziwacznej rewolty". Bracia Karnowscy mówią nawet o "próbie obalenia nowego rządu". Stwierdza, że to były niemal standardy stanu wojennego.
Jacek Kurski mówi też o swoim bracie, Jarosławie, I wicenaczelnym "Gazety Wyborczej", który na wiecu KOD stwierdził, że "nie wszyscy Kurscy są do kitu". – To rzeczywiście bolesne – mówi dawny "bulterier PiS". – Uważam, że z moim bratem dzieje się coś złego. Codziennie modlę się za niego. Mama też – dodaje. Diagnozuje też, że to "coś złego" to efekt... nieprzepracowania utraty statusu jedynaka.
Źródło: "w Sieci"