Cena metra kwadratowego mieszkania w Warszawie to wciąż blisko 8 tysięcy złotych. Aby kupić 60-metrowe mieszkanie, większość z nas musi zaciągnąć kredyt na 30 lat. Grzechem byłoby nie szukać innych rozwiązań, znacznie atrakcyjniejszych od zapyziałego mieszkania w bloku z wielkiej płyty. Alternatywa kryje się tam, gdzie wielu jej nie szuka. Temat rzeka.
Już blisko cztery tysiące internautów zainteresowało się wydarzeniem na Facebooku: Dni otwarte w domu na wodzie. Brzmi to nieco dziwnie, i pewnie dlatego budzi takie zainteresowanie. Barka, na której znajduje się mieszkalny dom, cumuje w warszawskim Porcie Czerniakowskim i już 10 marca będzie można zobaczyć na własne oczy, jak się tam mieszka. Nie chciałem czekać i wprowadziłem się do niej już teraz - na jedną noc.
Gdy myślimy o domu na barce, w naszych głowach z marszu pojawia się szereg pytań. Od tych związanych z finansami, czyli ile kosztuje sama barka, komu i jak płaci się za prąd i cumowanie, aż do tych, związanych z użytkowaniem. Czy tam jest ciepło? Czy jest bieżąca woda (i czy też jest ciepła)? Aż wreszcie ostateczne pytanie jest takie: Czy dom na barce byłby lepszy od normalnego mieszkania w bloku?
Do domu na barce dotarłem w środę wieczorem, co rodziło pierwsze problemy. Barka nie ma adresu, nie jest zacumowana przy głównej arterii i trzeba wiedzieć (przynajmniej mniej więcej) jak ją znaleźć. Gdy tylko wszedłem do środka, zdziwiły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, że jest bardzo ciepło - domek jest pasywny, czyli energooszczędny. Druga sprawa cieszyła oczy - jest w nim po prostu bardzo ładnie. Na Wiśle można od lat spotkać mieszkalne barki, ale nie wszystkie prezentują się równie dobrze. Ta, do której trafiłem, to dom na wodzie.
Szybko pojawiła się pierwsza wątpliwość - otwierać na noc żaluzje, czy nie. W końcu teren portu nie jest ogrodzony i teoretycznie każdy może wejść na moją barkę i zajrzeć do łóżka (o tym później). Sam pisałem dwa lata temu o mężczyźnie, który w środku zimy zamieszkał w namiocie na barce (zresztą stała tuż obok). Ostatecznie odsłoniłem wszystkie okna - taka okazja może się nie powtórzyć.
Widok, który w nocy po zgaszeniu świateł, przy świecach i winie, można podziwiać przez okna na barce, zwala z nóg. Nie trzeba właściwie nic szczególnego robić, bo wieczór na barce to "chillout" w czystej postaci. Cisza, spokój i piękny widok na gładką taflę wody. Bajka.
Jeszcze większą bajką jest otworzyć oczy i tuż po przebudzeniu wyjrzeć za okno. Już teraz widok robi wrażenie, a przecież będzie tylko lepiej - idzie wiosna. Aha, obok barki jest knajpa - też na wodzie.
Niesamowite jest uczucie, gdy idziesz rano do toalety i orientujesz się, że na twojej barcie ktoś łowi ryby. Swoją drogą bardzo sympatyczny człowiek, który na dzień dobry zaproponował świeżą rybkę. Kiedyś kierował metrem, dziś budzi się już o czwartej rano, bo nie może się doczekać, kiedy wybije godzina 6:00 i będzie mógł tu wrócić. Tak naprawdę jednak nie ma co się dziwić, bo Port Czerniakowski jest jednym z ulubionych miejsc warszawskich wędkarzy. Czasem siedzą dosłownie co trzy metry.
Wróćmy jednak na barkę, która barką jest tylko z nazwy. Tak naprawdę to zwykły dom/mieszkanie o powierzchni około 65 metrów kwadratowych. Jest w nim wszystko to, co w normalnym mieszkaniu. Zabrakło mi tylko piekarnika lub mikrofalówki, ale to akurat nie problem. Lodówka, zmywarka i nieźle wyposażona łazienka z kabiną prysznicową... Czułem się zupełnie tak, jakbym spędzał noc w hotelu.
Ile kosztuje taki komfort? Ceny domów na wodzie zaczynają się już od około 4 tys. zł za metr kwadratowy. Ten, w którym spędziłem noc, wybudowała firma M3 System z Brzeska. Standardowa wersja o tej powierzchni to wydatek rzędu 260 tys. zł. Trzeba przy tym pamiętać, że nie dostaniemy kredytu hipotecznego na dom na wodzie, bo w rozumieniu prawa domem on nie jest. Mieszkając na barce, musimy płacić za miejsce, które wynosi około 1000 zł rocznie. Podobne są też koszty rocznego ogrzewania - dom oszczędza energię. Doprowadzone są do niego wszystkie media.
Uprzedzając pytania (już takie padały) - dom na wodzie nie ma silnika. To nie motorówka. Ale jeśli przyjdzie nam do głowy, że chcemy zmienić lokalizację lub sprzedać nasz dom na wodzie - wystarczy go odholować w inne miejsce.
Mieszkanie na barce ma swoje plusy i minusy. Bez wątpienia, największą jego zaletą jest urokliwość, którą docenią nasi goście. Doceniliby go też klienci, o ile udałoby się dobrze podać lokalizację naszego "biura". Jest to również doskonałe miejsce na pracownię dla twórców, bo widok z okna jest inspirujący. To miejsce dla grafika, dziennikarza, artystów. Mając barkę jako alternatywę dla własnego mieszkania, możemy też traktować ją jako miejsce na weekendowe imprezy ze znajomymi.
Na barce spędziłem dobę, dlatego trudno mi powiedzieć, jak jest tam latem. Czy da się wytrzymać z komarami? Czy jest parno? Trzeba sprawdzić. W czasie mojego pobytu pogoda była bezwietrzna. Bujało tylko wówczas, gdy ktoś wchodził po kładce. Podobno potrafi bardziej zakołysać, gdy wiatr jest mocniejszy – trzeba wziąć to pod uwagę.