W piątek wieczorem Polskę zelektryzowała wiadomość o groźnym incydencie drogowym z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. Pękła opona w limuzynie, którą jechał i tylko dzięki umiejętnościom przeszkolonego kierowcy nikomu nic się nie stało, choć samochód wylądował w rowie. Teraz toczą się gorące dyskusje o tym, dlaczego w ogóle doszło do pęknięcia opony.
Wypadek czy ("kolejny") zamach? W portalu wPolityce.pl pojawił się nawet taki tytuł:" Należy przyjąć, że próbowano zabić prezydenta. Być może śledztwo to wykluczy, ale poważne państwo nie może przyjąć na wyjściu innej optyki".
Były pracownik Biura Ochrony Rządu powiedział wczoraj w rozmowie z Michałem Gąsiorem, że pęknięcie opony może się zdarzyć nawet w prezydenckiej limuzynie, bo choć specjalnie zabezpieczona, nie eliminuje ryzyka pęknięcia.
Specjaliści zbadają teraz oponę, by ustalić przyczynę zdarzenia. Wśród przyczyn takich zdarzeń najczęściej wymienia się niewłaściwe ciśnienie w oponie, przeładowanie samochodu, nadmierną prędkość, niesprzyjające warunki atmosferyczne lub kombinację części lub wszystkich tych czynników.
Operacja "Opona"
Jednak w mediach społecznościowych i serwisach związanych z PiS-em już pojawiają hipotezy na temat powodu pęknięcia prezydenckiej opony. W odpowiedzi na apele by poczekać na ustalenia ekspertów, pojawiają się insynuacje, teorie spiskowe, czy nawet groźby wobec "zamachowców".
Innymi słowy jest to powtórka z "zamachowej" narracji smoleńskiej, w której każdy jest ekspertem do badania wypadków komunikacyjnych. Różnica polega na tym, że znacznie więcej domorosłych ekspertów potrafi prowadzić samochód niż samolot. Wspólny mianownik jest następujący: prezydentom takie rzeczy nie powinny się zdarzać (przypadkiem).
"Takich „przypadków” nie ma. Prezydent Duda jest w niebezpieczeństwie" – pisze w wPolityce.pl publicysta "wSieci" Maciej Pawlicki.
Pęknięcie opony zdarza się w samochodzie raz na miliony godzin i przejechanych kilometrów. Pęknięcie opony w samochodzie, którym właśnie jedzie prezydent państwa, gdzie dokonuje się wielka polityczna zmiana – jest mniej prawdopodobne niż koniec świata w przyszłą środę. Czytaj więcej
I dalej:
Arkadiusz Litwiński, poseł Platformy Obywatelskiej ze Szczecina, zakłada, że incydent drogowy mógł być elementem operacji "Opona".
Stanisław Janecki, dziennikarz dobrej zmiany, też uważa, że coś tu nie gra.
Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS, uważa, że skoro samochód był używany przez kilka lat, to opona nie miała prawa pęknąć. – To jest bezpieczny samochód, który był wielokrotnie sprawdzany. Był użytkowany przez kilka lat, a więc to nie powinno się zdarzyć, to nie mogło się zdarzyć, a jednak się wydarzyło - powiedział Błaszczak w "Piaskiem po oczach" (TVN24). Dodał także, że szef BOR ma już "pewną hipotezę" na temat przyczyn zdarzenia.
Niektórzy rzucają w przestrzeń najdziwniejsze podejrzenia, np. o tym, że na auto prezydenta zaczaił się snajper...
...by potem rozbrajająco przyznawać, że nie mają na to żadnego dowodu, ale przecież nie można tego wykluczyć (dla odmiany hipotezy naukowe mają obowiązek zweryfikować lub sfalsyfikować ci naukowcy, którzy je stawiają, inaczej nie można by było "wykluczyć" miliarda różnych rzeczy).
Zwykły incydent drogowy
Jednak nie wszyscy są gotowi dorabiać teorie "zamachowe" do pękniętej opony.
Niektórzy ironicznie przedstawiają incydent jako karę za prezydenckie grzechy Andrzeja Dudy.
Nie brakuje też drwin ze spiskowej narracji tych, którzy już przed badaniami ekspertów "wiedzą", że pęknięcie opony nastąpiło w wyniku zamachu.
Jednak niektórym puszczają nerwy z powodu żartów z teorii spiskowych.
Śledztwo
Na szczęście we wczorajszym incydencie drogowym z udziałem limuzyny prezydenta Andrzeja Dudy nikt nie ucierpiał (brawa dla przeszkolonego oficera BOR-u, który nie stracił zimnej krwi). Niemniej jednak niezbędne jest rzetelne zbadanie przyczyn - chodzi przecież o incydent w którym uczestniczyła głowa państwa.
To nie jest pierwszy wypadek komunikacyjny z udziałem polskich władz - oprócz katastrofy smoleńskiej była jeszcze katastrofa Casy, a wcześniej katastrofa helikoptera z premierem Millerem na pokładzie. Jednak potrzeba zbadania przyczyn nie oznacza, że pęknięcie opony musiało być wynikiem zamachu. Incydenty drogowe zdarzają się nawet prezydentom USA.
Opony w tych samochodach to są normalne opony. To nie są opony pancerne. Oczywiście najwyższej jakości i klasy, produkowane specjalnie do takich samochodów, ale wciąż…Różnica między samochodem normalnym a pancernym polega na feldze. Ona jest inaczej skonstruowana. Nie będę wchodził w szczegóły konstrukcji, ale jest po prostu mocniejsza. Chodzi o to, że jak zdarza się sytuacja taka jak dziś, to ta felga plus umiejętności kierowcy powoduje, że na autostradzie przy znacznej prędkości można samochód bezpiecznie wyprowadzić. Samochód prezydenta nie dachował, nie wyprawiał dziwnych rzeczy. Kierowca miał to pod kontrolą. Czytaj więcej
Maciej Pawlicki
Nie wiem tylko czy był to zamach na życie Prezydenta Dudy, czy tylko ostrzeżenie, żeby zmienił postępowanie, bo są tacy, którym się ono nie podoba. Zbyt wiele mają do stracenia. I którzy są gotowi, by przejść do czynów.Czytaj więcej