Nauczyciele starają się ustalić, który z uczniów dopuścił się obrazy prezydenta.
Nauczyciele starają się ustalić, który z uczniów dopuścił się obrazy prezydenta. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reklama.
Jak podaje dziennik "Fakt", o sprawie poinformowała jako pierwsza redakcja "Gazety Krakowskiej". Na drzwiach jednej z damskich toalet nieustannie pojawia się, po czym jest zmywany, obraźliwy napis. Wciąż nie wiadomo, które z dzieci – o ile autorem nie jest dorosły – odpowiada za bazgroły.
Najpierw nauczyciele zabrali uczniom zeszyty, by porównać ich pismo z napisem na drzwiach. Potem były przesłuchania u dyrektora. Rodzice są zdania, że dyrekcja szkoły stara się koniecznie ustalić sprawcę ponieważ obawia się konsekwencji jakie mogą być wysunięte przez nową władzę z tytułu obrazy głowy państwa.
– Nauczycielka powiedziała dzieciom, że trzeba znaleźć tego chuligana, bo jakby to było, gdyby dajmy na to, przyjechała inspekcja i odkryła, że szkole jest nie po drodze z nową władzą – powiedział "Gazecie Krakowskiej" jeden z rodziców. Z kolei matka pewnej szóstoklasistki zwraca uwagę, że w ten sposób dojdziemy do absurdu, gdy każdy Andrzej w kraju będzie kojarzony z prezydentem. Swoje wątpliwości poparła faktem, że na jednym z bloków w okolicy widnieje obraźliwy napis "Andrzej, ty ch***".
– Można mówić, że to szósta klasa, ale nazwiska głównych polityków w kraju już im się o uszy obijają. Mam jednak nadzieję, że nie chodziło tu o obrazę naszego prezydenta – mówi wicedyrektorka. Tymczasem przesłuchiwani uczniowie twierdzą, że jednak chodziło w tym przypadku o konkretnego Andrzeja, a mianowicie – o głowę państwa.
źródło: "Fakt"

Napisz do autora: adam.gaafar@natemat.pl