Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie – miał powiedzieć niesławny prokurator Andriej Wyszyński. Po tym, jak Partia Razem wyświetliła na fasadzie Kancelarii Premiera nieakceptowane przez PiS orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, w internecie rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania paragrafu na rzutnik i fioletowe miasteczko Razem.
9 marca 2016 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że tzw. naprawcza ustawa PiS o Trybunale jest niekonstytucyjna. Premier Szydło zapowiedziała, że nie wydrukuje orzeczenia w dzienniku ustaw, do czego zobowiązuje ją prawo.
Niespodzianki nie było. Już wcześniej politycy Prawa i Sprawiedliwości mówili, że decyzja Trybunału nie będzie miała dla nich żadnego znaczenia. Wiceminister Jaki porównał rozprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym do spotkania towarzyskiego przy espresso i ciasteczkach. Tymczasem niemal wszystkie inne ugrupowania, z Razem włącznie, wzywają rząd PiS do przestrzegania prawa, które wymaga opublikowania orzeczenia TK.
Zachwyceni
Zdjęcie KPRM podświetlonej rzutnikiem Partii Razem zrobiło furorę w internecie. W momencie publikacji tekstu wpis został udostępniony już niemal 4 tysiące razy. Wyrazy uznania dla Partii Razem płynęły z różnych stron, w tym także od działaczy innych partii. Gratulacje złożył też m.in. znany malarz i profesor sztuk plastycznych Leon Tarasiewicz.
Dziennikarz Marek Kacprzak przypomniał, że akcję o której mówią teraz wszyscy przygotowało ugrupowanie, z którego słabnąca teraz Platforma zwykła żartować.
Z kolei Tomasz Kuzia dworuje sobie z premier Szydło, której wielkim sukcesem ma być wschód słońca uniemożliwiający używanie rzutnika za dnia.
Zdegustowani
Jednak nie wszystkim podoba się akcja Razem. Zwolennicy PiS przeciwni publikowaniu orzeczenia TK delikatnie rzecz ujmując nie są pod wrażeniem. Niektórzy złośliwie komentują, inni zaś domagają się stanowczych działań władzy. Jakich? Na przykład spałowania rzutnika przez funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
Obok głosów, by zostawić w spokoju tę "prymitywną prowokację" pojawiają się też sugestie, że z koczującymi pod Kancelarią Premiera Partią Razem mogą się rozprawić (domyślnie: w imieniu rządu PiS) kibice Legii Warszawa.
Jednak są też tacy, którzy chcą ukarać Razem zgodnie z przepisami, jakkolwiek mgliście by to nie brzmiało w obliczu kryzysu konstytucyjnego. Jakie przepisy wchodzą w grę? Niektórzy chcą ukarania "Razemków" za zakłócanie porządku publicznego.
Inni nie wskazują konkretnych przepisów, po prostu apelują, jak na forum wPolityce, by policja "rozgoniła motłoch" tak, by manifestanci "poszli siedzieć". Przede wszystkim jednak wskazywany jest artykuł 128 Kodeksu karnego, a konkretnie paragraf 3.
Czy Razem wyświetlając orzeczenie na Kancelarii Premiera naprawdę "przemocą lub groźbą bezprawną wywarło wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej"?
"Niech znajdą lepszy paragraf"
Mateusz Olechowski, członek zarządu warszawskiego okręgu Partii Razem, jest zaskoczony tym, że w internecie trwają poszukiwania paragrafu na rzutnik. Mówi, że wszystkie działania partii są zgodne z prawem, a używanie rzutnika zgodnie z przeznaczeniem z pewnością nie jest przemocą. – Wiemy, że drukowanie orzeczenia TK budzi o niektórych opór, ale powinni znaleźć lepszy paragraf – śmieje się.
Na pytanie czy policja lub inne służby spisały działaczki i działaczy za akcję z rzutnikiem lub rozbicie fioletowego miasteczka pod Kancelarią Premiera mówi, że nic mu o tym nie wiadomo. Po raz kolejny zapewnia, że Razem przestrzega prawa.
Już od jutra protest Razem pod KPRM będzie oficjalnie zgłoszony do Urzędu m.st. Warszawy. A co ze zgromadzeniem wczoraj i dziś? Zgodnie z ustawą o zgromadzeniach można zebrać się spontanicznie bezpośrednio po wydarzeniu, będącym przyczyną protestu. To znaczy, że planowany na 18:00 "protest krzesłowy" przed Kancelarią Premiera też odbędzie się zgodnie z prawem – mówi Olechowski.
Telefon do prawnika
Co na to wszystko prawnik? W opinii Macieja Kułaka z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego artykuł 128 Kodeksu karnego nie ma zastosowania. Wskazuje, że zachowanie demonstrujących nie ma nic wspólnego z przemocą lub bezprawnymi groźbami.
A co z wpływaniem Partii Razem na konstytucyjny organ państwa? Zdaniem prawnika można mówić o tym, że Razem chce to zrobić, ale przecież – zauważa Maciej Kułak – robi to właśnie po to, by ten organ konstytucyjny, czyli Kancelaria Premiera, przestrzegał Konstytucji. W związku z tym wyciąganie konsekwencji prawnych wobec Partii Razem byłoby zdaniem prawnika nadużyciem.
Czy to znaczy, że Partii Razem nic nie grozi za świetlny happening? Zdaniem Kułaka jest jedno "ale".
Niezależnie od tego czy ktoś wejdzie czy nie na drogę sądową, głośna akcja Razem prawdopodobnie spotka się z odpowiedzią. Prawa strona Twittera już "ćwierka" o marszu poparcia dla partii rządzącej.
prawnik, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego
Zachowanie demonstrujących nie nosi z pewnością znamion przemocy, ponieważ jest pokojową demonstracją, której przekaz nie zawiera też jakichkolwiek gróźb - nikt przecież nie sugeruje np. napaści fizycznej na Panią Premier, jeśli nie opublikuje wyroku. Jedyną treścią przekazu jest w istocie wezwanie do przestrzegania obowiązującego porządku demokratycznego.
Maciej Kułak
prawnik, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego
Można by oczywiście uznać, że działanie osób pikietujących pod KPRM jest podejmowane w celu wpłynięcia na organ konstytucyjny, ale przecież tylko po to, by przestrzegał on przepisów Konstytucji. Wyciąganie z tego tytułu jakiejkolwiek odpowiedzialności względem demonstrujących byłoby nadużyciem, choć oczywiście każdy ma prawo zawiadomić organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, one z kolei mają obowiązek zbadać sprawę.
Maciej Kułak
prawnik, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego
Inną kwestią jest oczywiście to, na ile takie wyświetlanie wyroku na budynku KPRM mogłoby w jakikolwiek sposób naruszać procedury związane z bezpieczeństwem budynków rządowych czy najwyższych urzędników państwowych.