
Reklama.
Szklarz, kierowca, nacjonalista
W Afryce dołączył do ojca i do brata, którzy wyemigrowali tam kilka lat wcześniej, w połowie lat 70-tych. Panowie Waluś prowadzili w Polsce niewielką hutę szkła, ten biznes przenieśli na południe Afryki. Janusz pojechał im pomóc, ale biznes zbankrutował, więc emigrant zatrudnił się jako kierowca ciężarówki. Waluś, który wyjechał z niespokojnej politycznie Polski zaangażował się niespokojną politykę RPA.
W Afryce dołączył do ojca i do brata, którzy wyemigrowali tam kilka lat wcześniej, w połowie lat 70-tych. Panowie Waluś prowadzili w Polsce niewielką hutę szkła, ten biznes przenieśli na południe Afryki. Janusz pojechał im pomóc, ale biznes zbankrutował, więc emigrant zatrudnił się jako kierowca ciężarówki. Waluś, który wyjechał z niespokojnej politycznie Polski zaangażował się niespokojną politykę RPA.
W latach osiemdziesiątych władzę sprawowała tam Partia Narodowa, konserwatywna i rasistowska. Jej członkowie chcieli segregacji rasowej, twierdzili, że rasa biała jest dominująca. Panował apartheid, który zakładał między innymi zakaz zawierania mieszanych małżeństw, ludzi dzielono ze względu na kolor skóry, biali mieszkali i przebywali w osobnych strefach mieszkaniowych i komercyjnych. W instytucjach publicznych obowiązywała segregacja rasowa, władza w pastwie dzieliła się na białą i na czarną. Był zakaz strajków i tworzenia związków zawodowych.
W 1987 roku Janusz Waluś przyjął południowoafrykańskie obywatelstwo i wstąpił do Partii Narodowej. Wpisywał się w jej rasistowską i nacjonalistyczną retorykę. Na tym nie poprzestał, związał się też z neonazistami z Afrykanerskiego Ruchu Oporu (Afrykanerzy to biali mieszkańcy RPA, kalwiniści mówiący w africaans). Kiedy na początku lat 90-tych uwolniono z więzienia kierującego Afrykańskim Kongresem Narodowym Nelsona Mandelę, który przebywał tam od 1962 roku za „akcje sabotażowe”, działalność Afrykańskiego Kongresu Narodowego, Kongresu Panafrykańskiego i Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej została zalegalizowana.
Przywódcą tej ostatniej był Chris Hani, jeden z najbardziej wpływowych i uwielbianych przez młodzież liderów czarnoskórych mieszkańców RPA, którego później zastrzelił Polak.
Lęk przed zmianą
Jak można się domyślić, środowisko, w którym obracał się Waluś, czyli skrajna prawica, nie była zadowolona z zachodzących zmian, obawiali się, że komuniści mogą przejąć władzę w RPA. 10 kwietnia 1993 roku Waluś, który utrzymywał kontakty ze służbami specjalnymi i z wywiadem wojskowym, zastrzelił Haniego – przed jego domem w Johannesburgu. Nie chciał strzelać w plecy, więc go zawołał. Oddał dwa strzały, najpierw w klatkę, a kiedy mężczyzna upadł na ziemię – w głowę. Potem wsiadł do samochodu i odjechał.
Jak można się domyślić, środowisko, w którym obracał się Waluś, czyli skrajna prawica, nie była zadowolona z zachodzących zmian, obawiali się, że komuniści mogą przejąć władzę w RPA. 10 kwietnia 1993 roku Waluś, który utrzymywał kontakty ze służbami specjalnymi i z wywiadem wojskowym, zastrzelił Haniego – przed jego domem w Johannesburgu. Nie chciał strzelać w plecy, więc go zawołał. Oddał dwa strzały, najpierw w klatkę, a kiedy mężczyzna upadł na ziemię – w głowę. Potem wsiadł do samochodu i odjechał.
Śmierć Haniego miała doprowadzić do zerwania rokowań między białym prezydentem Frederikiem de Klerkiem, Mandelą i przywódcami Afrykańskiego Kongresu Narodowego, które miały ostatecznie zlikwidować apartheid, doprowadzić do pierwszych wolnych wyborów i pokojowego przekazania władzy czarnej większości.
Zamach Walusia na Haniego omal nie doprowadził do wybuchu wojny domowej w RPA, ponieważ zwolennicy Afrykańskiego Kongresu Narodowego planowali odwet, jednak zostali odwiedzeni od tego planu. Biali w ramach ustępstwa zgodzili się na wybory prezydenckie, które wygrał Nelson Mandela, jako pierwszy czarnoskóry w historii RPA.
Kara
Za tę zbrodnię południowoafrykański sąd skazał Walusia na śmierć, tak jak Clive’a Derby-Lewisa, który go do niej podżegał i dostarczył mu broń. Kiedy zniesiono karę śmierci w RPA, wyrok ten zamieniono na dożywotnie więzienie. W śledztwie wyszło na jaw, że planowano również zabójstwo Nelsona Mandeli. Jak dużo straciłby świat, gdyby to się udało?
Za tę zbrodnię południowoafrykański sąd skazał Walusia na śmierć, tak jak Clive’a Derby-Lewisa, który go do niej podżegał i dostarczył mu broń. Kiedy zniesiono karę śmierci w RPA, wyrok ten zamieniono na dożywotnie więzienie. W śledztwie wyszło na jaw, że planowano również zabójstwo Nelsona Mandeli. Jak dużo straciłby świat, gdyby to się udało?
Cztery lata później odbyło się posiedzenie Komisji Prawdy i Pojednania, które miało być rozliczeniem ze zbrodniami apartheidu. Wyrok Janusza Walusia nie został uchylony. Wielu mieszkańców RPA do dziś uważa, że jest on winny morderstwa człowieka, który mógłby wyciągnąć kraj z problemów.
Jednak dla białych, konserwatywnych Afrykanerów jest bohaterem, który uratował RPA przed komunizmem i represjami. Wbrew pozorom morderstwo Chrisa Haniego połączyło mieszkańców RPA, co zauważył Nelson Mandela w przemówieniu emitowanym wtedy w telewizji – zabójcą był biały, ale też został odnaleziony dzięki białej Afrykanerce.
Teraz Janusz Waluś może wyjść na wolność. 63-letni dziś Polak, który odsiaduje dożywocie w południowoafrykańskim zakładzie karnym, może w ciągu 14 dni po ustaleniu wysokości kaucji warunkowo opuścić więzienie. Ta informacja ucieszyła polski Obóz Narodowo-Radykalny, który utrzymuje ścisły kontakt z nacjonalistami z RPA. Waluś jest dla nich bohaterem.
Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl