Ciężki los celebrytów...  "Tyramy równie ciężko jak przedszkolanki, pielęgniarki, taksówkarze, nauczyciele"
Ciężki los celebrytów... "Tyramy równie ciężko jak przedszkolanki, pielęgniarki, taksówkarze, nauczyciele" Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Reklama.
Co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem. Tymon Tymański twierdzi jednak, że tak naprawdę wszyscy mamy w życiu podobnie. I w tym samym wywiadzie, w którym podkreśla, jak wielkie pieniądze dostanie od Polsatu, stwierdza:
Tymon Tymański
Muzyk / celebryta

Tyramy równie ciężko jak przedszkolanki , pielęgniarki, taksówkarze, nauczyciele. Zasuwamy w dni powszednie i w weekendy, walczymy o chwilę wolnego, o jakąś refleksję, o kreatywność, o to, żeby mieć jakiś wybór w życiu. Czytaj więcej

Karolina Korwin-Piotrowska, która przyznaje, że uwielbia Tymona, mówi że tym razem pojechał za bardzo po bandzie. – Nie wiem, jaki był klucz doboru wymienionych zawodów. Niezbyt dla mnie czytelny. Rzeczywiście artyści mają okresy, kiedy zasuwają jak szaleni, bo jest sezon, albo termin goni, ale porównywanie tego do dbania o ludzkie życie, zdrowie czy edukację... – mówi naTemat.

Artysta, w przeciwieństwie do tych zawodów, ma pewną władzę nad swym czasem. Chociażby może mieć ruchome wakacje. Jakoś najbliżej mi tu do taksówkarzy. Rozumiem, że Tymon często z taksówek korzysta.

Niech się zamieni
Słowa Tymańskiego wywołały prawdziwą burzę wśród internautów. Wbrew temu, co uważa, ludzie piszą, że woleliby jednak być na jego miejscu, niż np. przedszkolanki (artysta wspomina też, że właśnie kupił duży dom w Gdańsku). Próbują wyjaśnić nowej gwieździe MBTM, że jego praca naprawdę nie należy do najcięższych na świecie, oceniając ją głównie przez pryzmat zarobków, z których jest tak dumny.
– On nie wie, co to jest ciężka praca za najniższą krajową – piszą poirytowani czytelnicy. I podkreślają, że o wiele łatwiej "tyra się w weekendy", gdy ma się do zarobienia gwiazdorską stawkę, a nie pieniądze, które mają wystarczyć po prostu na życie. Oni nie mają wyjścia. Choć on tak naprawdę też, bo kto o zdrowym rozumie odmówiłby takiego tyrania i się lenił.

Tyrać za gruby hajs i tyrać za marne grosze....hm...co bym wybrała, no sama nie wiem... Czytaj więcej

Facet nie wie o czym mówi! Jemu się tylko wydaje, że tyra jak pielęgniarka! Artyści przez swoją niczym nieuzasadnioną próżność opowiadają takie głupoty, że jest mi za nich wstyd! Panowie i panie opamiętajcie się! Czytaj więcej

Szkoda, że pielęgniarki i nauczyciele zarabiają grosze. Trochę wstyd, panie T. Czytaj więcej

Tymański nie zdradza, ile dostał za udział w Must Be The Music. Przyznaje, że niemało. – Wszak jestem drogi – stwierdza z dumą. – Mówią mi, że mniej więcej tyle, ile dostaje Wojewódzki, więc sporo. To nie była pierwsza suma, którą mi rzucili. Zażądaliśmy z menedżerem 3 razy więcej i polubownie spotkaliśmy się w połowie – mówi "Faktowi". Zarobki te mogą wynosić 25 - 40 tys. zł za odcinek.
Można zgodzić się z Tymańskim, że wszyscy musimy pracować, aby coś mieć. On też odcina dziś kupony od swojej wieloletniej działalności artystycznej i talentu. Tyle tylko, że pielęgniarka, nauczyciel czy taksówkarz nie dorabiają po to, by mieć ekstra pieniądze. Im po prostu nie starcza do pierwszego, więc praca w weekendy bywa ich codziennością – nie okazją, by zarobić coś "ekstra". Celebryci harują, bo ich popularność i dobra passa może się skończyć niemal z dnia na dzień, a takich stawek nie dostaną nigdzie indziej.
Próżniacze pieniądze
Różnicę, między pracą celebrytów i zwykłych Kowalskich doskonale podsumował swego czasu Marcin Prokop, który też "dorabia" w weekendy. Jak podają kolorowe media, dziennikarz otrzymuje za jednorazowy występ około 30 tys. zł. A to tylko dodatek, do kilkudziesięciotysięcznego wynagrodzenia w TVN.
Prokop z pewnością nie narzeka na zarobki, bo jego gaże to najwyższa półka w tej branży. Uważa iż, tylko bogaci mogą twierdzić, że pieniądze szczęścia nie dają. I mówi wprost, że wynagrodzenia, które otrzymują znane osoby, to często "próżniacze pieniądze, nieuprawnione".
Marcin Prokop
Fragment rozmowy z Magdą Mołek

Nam zarabianie pieniędzy przychodzi stosunkowo szybko i łatwo. Czuję się winny z tego powodu, bo uważam, że często są to próżniacze pieniądze, nieuprawnione. To są zarobki nieproporcjonalne do zasług. Nie chcę, by to zabrzmiało jak demagogia, ale uważam, że dobry chirurg, nauczyciel czy strażak zasługuje na więcej niż ma, a my zasługujemy często na mniej. Czytaj więcej

Prokop tłumaczył w rozmowie z natemat, że znaczna część postaci działających na rynku celebrytów nie wytwarza niczego poza własnym dobrym samopoczuciem oraz plotkami, konsumowanymi przez stosowne media.
– Oczywiście zdarza mi się korzystać z tego zjawiska, na przykład odcinając kupony od swojej popularności w formie udziału w reklamie, ale przynajmniej mam świadomość, w jakiego rodzaju grze uczestniczę i pragmatycznie wykorzystuję jej reguły. Tymczasem znaczna część moich kolegów i koleżanek zdaje się pielęgnować w sobie niepotrzebne złudzenia – mówił Prokop. Cała rozmowa znajduje się pod tym adresem.
Zapytaliśmy Prokopa, co sądzi o wypowiedzi Tymona Tymańskiego.
Marcin Prokop
Dziennikarz

Bardzo cenię i szanuję Tymona oraz rozumiem co miał na myśli w szerszym kontekście, jednak zestawianie w jednym szeregu celebrytów walczących o popularność oraz pielęgniarek czy nauczycieli, często walczących po prostu o przeżycie kolejnego miesiąca, wydaje mi się niezbyt fortunne, oderwane od rzeczywistości. Chociażby z tego powodu, że nawet najlepsza, najbardziej oddana pielęgniarka za swoją pracę nie ma w Polsce szansy zarobić ułamka tego, co odnoszący sukces, topowy artysta. To jak zestawianie gruszek i pomarańczy. Prawdą jest jednak to, że długotrwały, prawdziwy sukces w szołbiznesie wymaga dużo więcej, niż tylko robienia ładnych dziubków na ściankach sponsorskich, jak to się niektórym mylnie wydaje.


Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl