Kadr z filmu "Niewinne"
Kadr z filmu "Niewinne" Fot. YouTube.com

Afera dotycząca oskarowego filmu „Ida” reżyserii Pawła Pawlikowskiego, oskarżanego o szerzenie antysemickich stereotypów dotyczących Polaków, jeszcze dobrze nie ucichła, a już twórczyni kolejnego filmu dotyczącego polskiej historii posądzana jest o poważne nadużycia. Jeszcze przed polską premierą najnowsze dzieło Anne Fontaine poruszyło opinię publiczną i wywołało wiele kontrowersji. Chodzi nie tylko o poruszane w filmie dylematy etyczne Kościoła, lecz przede wszystkim problem manipulacji zastosowanej na potrzeby produkcji.

REKLAMA
Najnowsze dzieło uznanej francuskiej reżyser nawiązuje do historii młodej lekarki Madeleine Pauliac, która w swoich pamiętnikach opisała losy sióstr zakonnych, mieszkających po zakończeniu II Wojny Światowej w zakonach na terenie Polski. W filmie nie podano rzeczywistych danych osobowych, nie określono dokładnego miejsca akcji, ani nie wskazano na konkretne zgromadzenie zakonne. Powiedziano jednak, że film zainspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami i to spowodowało całe zamieszanie.
Wymiana oświadczeń
Na łamach „Gazety Wyborczej”, francuska reżyser potwierdza, że choć filmowa fabuła jest zmyślona, to produkcja „Niewinnych” poprzedzona została szczegółowym researchem.
Niestety, niektóre wykorzystane w filmie elementy są niezgodne z rzeczywistością i wywołują negatywne założenia dotyczące osób, których losy zainspirowały reżyser do nakręcenia filmu. I choć z całą pewnością nie było to intencją Fontaine, produkcja mocno niektórych uraziła.
W związku z rzekomą manipulacją w filmie „Niewinne”, Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych wydała oświadczenie, w którym zaznacza, że żołnierze sowieccy, którzy przechodzili w tamtym czasie przez ziemie polskie, rzeczywiście dopuszczali się przemocy wobec dziewcząt i kobiet, w tym także sióstr zakonnych. Chodziło jednak o inne klasztory niż ten, który według sióstr, zasugerowane zostały przez reżyserkę.
– Wchodzący na ekrany film „Niewinne” przedstawia historię sióstr zakonnych, które przeżyły taką tragedię. W zapowiedzi filmu jest mowa o tym, że jest on inspirowany prawdziwą historią. Ukazane w filmie siostry zakonne noszą habity podobne do habitów benedyktynek klauzurowych. W związku z tym oświadczamy, że nie ma dokumentów historycznych ani przekazu pamięciowego o tym, aby benedyktynki klauzurowe w Polsce doznały tragedii, o której w filmie mowa – piszą w oświadczeniu Matka Weronika Sowulewska, Przewodnicząca Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych oraz Siostra Jolanta Olech, Rzecznik Prasowy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych.
logo
Kadr z filmu "Niewinne" Fot. YouTube
Swoje oświadczanie wydał także ks. Pawła Rytel-Andrianik, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski. Na stronie Episkopatu ksiądz przypomina rzeczywistą historię polskich zakonów po II Wojnie Światowej twierdząc, że żołnierze sowieccy dopuścili się przemocy fizycznej wobec sióstr zakonnych na Śląsku. Nie były to jednak benedyktynki, lecz elżbietanki, które zostały bestialsko zamordowane, broniąc swej godności.
Ksiądz Rytel-Andrianik zaznacza także wyjątkową sytuację sióstr zakonnych, które dotknęła zmyślona fabuła filmu.
– Wobec takiej nagonki medialnej siostry zakonne są bezbronne. Nie mają do dyspozycji stacji telewizyjnych ani rozgłośni radiowych. Mają za to hospicja, w których opiekują się chorymi; mają przedszkola, w których troszczą się o dzieci; mają szkoły, w których uczą młodzież. Mają też ludzi dobrej woli. Dlatego w czasie medialnych manipulacji niech nie zabraknie gestów naszej życzliwości wobec sióstr zakonnych – czytamy w oświadczeniu ks. Pawła Rytel-Andrianika
A w odpowiedzi szybko ukazało się także oświadczenie producentów filmu:
– W filmie nie zostało określone miejsce akcji, mogące w jakikolwiek sposób wskazać konkretne zgromadzenie. Bohaterkami filmu są mieszkanki fikcyjnego domu zakonnego. Kostiumy zakonnic zostały specjalnie zaprojektowane na potrzeby filmu i nie odzwierciedlają prawdziwych habitów żadnego z żeńskich zgromadzeń zakonnych – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Aeroplan Film, Mandarin Cinema.
Podobieństwo do zakonu Benedyktynek rzeczywiście nie było jednak przypadkowe. Ksiądz Rytel-Andrianik zaznacza, że problem tkwi zwłaszcza w wypowiedzi samej reżyserki, która we francuskim komentarzu do filmu sama wspomina Benedyktynki: Reaserch do filmu robiłam wśród benedyktynek, ten właśnie zakon został pokazany w filmie.
Sprowadzanie sprawy do kwestii kostiumów jest nie na miejscu
Ze względu na inne obowiązki, siostra Jolanta Olech nie miała jeszcze okazji przeczytać odwiedzi producentów filmu, zgodziła się jednak porozmawiać chwilę o filmie I wysłanym oświadczeniu, w którym chodziło nie tyle o same habity, lecz o przekłamanie historii.
Jeśli już tworzyć taki film, to zwykła ludzka przyzwoitość wymaga, żeby kostiumy były dalekie od skojarzeń z konkretnym zakonem. Napisałyśmy oświadczenie, by sprzeciwić się przekłamaniu faktów historycznych – twierdzi s. Jolanta Olech.
logo
Scena z filmu francuskiej reżyser Anne Fontaine Fot. YouTube
– Co innego, jakby reżyserka od razu powiedziała “to jest moja fantazja”, a nie powoływała się na fakty historyczne – mówi siostra. Tak się jednak nie stało. – Do tego, że traktuje się nas jak infantylne, niedorzeczne i niewykształcone kobiety, które z własnej woli stają się niewolnicami, już się przyzwyczaiłyśmy – mówi siostra. Oskarżenia wynikające z filmu, są jednak zbyt poważne.
Czy tak ważne i poruszające historie nie powinny być upubliczniane nawet w sytuacji, kiedy dysponujemy niepełnymi informacjami? Zdaniem siostry, odkopywanie historii, połączone z nieznajomością faktów, jest nie na miejscu, a z filmu wynikają straszne oskarżenia, które nie mają nic wspólnego z prawdą.
Siostry zakonne niezwykle rzadko decydują się na zabranie głosu w publicznej dyskusji i choć większość z nas z pewnością nie potrafi zrozumieć ich oburzenia, sam fakt, że zdecydowały się interweniować w sprawie filmu pokazuje, jak bardzo zostały urażone. Podejmując tak trudny temat, reżyserka zapewne spodziewała się, że nie wszystkim może spodobać się wracanie do bolesnej historii i powinna zrobić wszystko, by zminimalizować możliwe szkody i jak najrzetelniej przedstawić temat. Fontaine tego nie zrobiła. Stworzyła za to wspaniały film o zakonnicach, które nauczyły się cierpieć w milczeniu i takich, które tak jak siostra Olech, postanowiły to milczenie przerwać.

Napisz do autorki: magdalena.sleziak@natemat.pl