Żeby usłyszeć, że robi się coś „jak dziewczyna”, niekoniecznie nawet trzeba być kobietą. To slogan, z którym każdy z nas zetknął się w dzieciństwie, niezależnie od płci. Gdy usiłuję sobie przypomnieć w jakich okolicznościach usłyszałam to porównanie po raz pierwszy, dźwięczy mi ono w uszach głosem małego chłopca i odgłosami bawiących się na podwórku dzieci.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Czy czuję nieprzyjemne ukłucie, gdy wspominam te słowa skierowane do mnie i moich koleżanek? Niekoniecznie, jestem już wszak dziewczyną raczej większą, niż mniejszą i wiem wiele o robieniu rzeczy jak dziewczyna. Częścią tej wiedzy mogę się nawet podzielić. Otóż dziewczyny i kobiety, które znam, robią rzeczy dokładnie i z pasją. Mają też to do siebie, że niezależnie od tego, co robią, zwracają uwagę jaki ich działania mają wpływ na otoczenie. Zastanawiają się, czy nie zrobią komuś przykrości, czy nie nadużyją czyjejś cierpliwości, lub nie pokrzyżują planów.
Kobiety dbają o przyjaciół, smacznie gotują, lub też palą wszystkie ciasta i pieczenie z niebywałą gracją. Niektóre pięknie tańczą, inne z kolei poprawiają humor nie tyle sobie, co otoczeniu, wychodząc na klubowe parkiety pomimo koordynacji paralityczek. Są też takie, które ćwiczą sztuki walki i biją się jak dziewczyny, czyli po prostu bardzo dobrze. Dziewczyny, o których starsze panie powiedziałyby, że wyglądają „jak chłopaki” i tak robią rzeczy jak dziewczyny. Jak zresztą inaczej miałaby je robić?
Używanie określeń związanych z płcią, żeby piętnować jakiekolwiek zachowanie, działanie czy reakcję emocjonalną jest hipokryzją wyższego rzędu. Dlaczego? Otóż za pogardą z jaką mówimy, że ktoś robi coś jak dziewczyna, kryje się całkowity brak akceptacji dla odmienności płci. Podział na nie jest przecież oparty właśnie na różnicach. Co więcej, to stawianie za wzór męskich reakcji i zachowań – skoro „jak dziewczyna” oznacza źle, - zgodnie z logiką „jak chłopak” jest równoznaczne z pozytywną oceną. To tak, jakby irytować się, że nie możemy robić zakupów z dogiem niemieckim siedzącym w torebce na ramieniu, a york nie obroni domu przed włamywaczem.
Niestety, okowy wyobrażeń, w których wyrośliśmy, są bardzo ciężkie, a my mamy tendencję do duplikowania ich bez namysłu. Jeśli zostawicie pod tym tekstem komentarz, że piszę „jak baba”, najpewniej nie będzie to miało na mnie żadnego większego wpływu.
Z kolei strofowanie nastolatki tekstami odwołującymi się do jej płci, może mieć poważniejsze konsekwencje - wzbudzić poczucie winy i zabić pewność siebie. "Jeśli robienie rzeczy jak dziewczyna jest kiepskie, to wszystko co robię musi takie być" – 11-latka prędzej pomyśli w ten sposób, niż zakwestionuje autorytet dorosłego.
W zeszłym tygodniu Always Polska wrzuciło do sieci kolejną odsłonę swojej kampanii CSR-owej #JakDziewczyna, mającej na celu walkę z negatywnym wydźwiękiem tego określenia i dodanie młodym kobietom pewności siebie.
Tym razem spot dotyczył emoji, których głównymi użytkowniczkami są dziewczyny (wysyłają ich aż ponad miliard dziennie). Twórcy ikonek z jakiegoś powodu nie traktują ich jednak jako targetu.
Grupa nastolatek występujących w nagraniu została zapytana czy uważa, że dostępne emotikony je reprezentują. „Nie ma żadnych obrazków z kobietami-profesjonalistkami. No chyba, że panna młoda to zawód...” - śmieje się jedna z pytanych. „Kocham emoji, ale nie ma ich wystarczająco dużo, żeby wyrazić to, co robią dziewczyny” - podsumowuje płowowłosa blondynka.
Kampania pokazuje ciekawą zależność – emotikony, symbol, zdawać by się mogło, nowoczesnej komunikacji przez urządzenia mobilne, powielają stereotypy, w których dziewczyny głównie chodzą do fryzjera i malują paznokcie.
Poprzednie filmiki wchodzące w skład kampanii #JakDziewczyna wzruszają (mnie niemal do łez, a do płaczliwych raczej nie należę) zestawieniem bezpośredniości i odwagi małych dziewczynek z zahamowaniami i niepewnością nastolatek, które już weszły w okres dojrzewania.
Obejrzyjcie choć jeden, a zastanowicie się dwa razy zanim zniechęcicie którekolwiek dziecko do próbowania swoich sił w jakiejkolwiek dziedzinie. Niech chłopcy rysują księżniczki i pieką ciastka, a dziewczynki wspinają się na drzewa i grają na perkusji, o ile to wydaje im się tylko fajne.
Doceniam spoty Always jeszcze z jednego powodu. Ich działania CSR-owe nie są tylko krótką kampanią wizerunkową nastawioną na publikacje w mediach. Wiem to między innymi z własnego doświadczenia. Kiedy miałam 13 lat, dostałam swoją pierwszą i właściwie jedyną sensowną lekcję przedmiotu funkcjonującego w polskiej szkole pod kryptonimem WDŻ (wychowania do życia w rodzinie). Jej organizatorem był nie kto inny, jak marka Always.
Zajęcia dotyczyły cyklu menstruacyjnego i jego związku z płodnością. Pamiętam, że prowadzone była adekwatnie do naszego ówczesnego wieku, przystępnie i w sposób, który dał nam wrażenie, że nie jest to temat tabu, jak zwykło się go traktować w szkole, ale najnormalniejsza pod słońcem sprawa, którą można przegadać z koleżankami. Dostałyśmy ulotki informacyjne, które bardziej niż cytaty z podręcznika biologii przypominały pismo dla nastolatek i kolorowe pudełeczka na podpaski, pozwalające wyjść do łazienki bez wstydu, że wszyscy w klasie wiedzą, że akurat mamy okres.
Simone de Beauvoir, francuska pisarka, powiedziała, że nie rodzimy się kobietami, lecz stajemy się nimi za sprawą społeczeństwa, które ma jasne wytyczne co do tego jaka kobieta powinna być i jak wyglądać. Fajnie by było gdyby współczesne dziewczynki jak najdłużej mogły być po prostu dziećmi. Kiedy będą trochę starsze zrozumieją jakie wspaniałe jest to, że robią wszystko #JakDziewczyna.