Dlaczego przewodniczący PO Grzegorz Schetyna nie jest tak aktywny medialnie, jak jego konkurenci?
Dlaczego przewodniczący PO Grzegorz Schetyna nie jest tak aktywny medialnie, jak jego konkurenci? Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Niedawno w programie "Tomasz Lis." Dorota Wellman oburzała się, że "opozycja jest nijaka i nie ma liderów z prawdziwego zdarzenia". I wielu jej w tej ocenie przyklasnęło, bo jak się z tym kłócić, gdy prawie całkowicie zniknął gdzieś szef największej partii opozycyjnej. Od wielu tygodni Grzegorz Schetyna mocno wycofał się bowiem z politycznego pierwszego szeregu. Nadzieje jego konkurentów na to, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej po prostu nie wie, co dziś ze sobą zrobić, mogą okazać się jednak przedwczesne.

REKLAMA
Im mniej, tym lepiej...?
Grzegorzowi Schetynie daleko jeszcze do takiego bunkrowania się, z którego słynie Jarosław Kaczyński. Prezes Prawa i Sprawiedliwości potrafi znikać bez śladu na wiele tygodni, szczególnie w kluczowych dla swojej partii momentach. I zwykle wiąże się to ze znaczną poprawą notowań PiS. W przypadku Schetyny tak to jednak nie działa. Swoją aktywność w głównym nurcie polskiej polityki ogranicza on ostatnio do minimum, ale słupki poparcia Platformy Obywatelskiej są nadal są kiepskie.
Z najnowszego sondażu TNS Polska wynika przecież, że PO traci do PiS aż 26 punktów proc., a do tego pomiędzy nimi stoi .Nowoczesna. Jedyna dobra dla Grzegorza Schetyny wiadomość była taka, że formacja Ryszarda Petru wyprzeda Platformę stosunkiem, znacznie mniejszym niż błąd statystyczny. Czy zatem powodem wycofania nowego szefa Platformy jest zwyczajny wstyd za tak słabe notowania partii i brak pomysłu na ratowanie formacji, której po 15 latach istnienia wieszczą szybki rozpad?
W PiS i wśród konkurentów z opozycji zacierają ręce na tę myśl. Bo upadek PO to byłaby nie tylko okazja do triumfalnego i jednogłośnego wyzłośliwienia się dla Jarosława Kaczyńskiego i Ryszarda Petru. W masie upadłościowej do wzięcia byłby przecież też spory wciąż elektorat, a także struktury partyjne, wypełnione często bardzo doświadczonymi i wpływowymi osobami.
Kto oczami wyobraźni widzi już te platformiane ruiny, dla tego symptomami ucieczki Schetyny mają być fakty takie, jak to, iż zabrakło go na ostatnich protestach przeciwko autorytarnej polityce Jarosława Kaczyńskiego, a jego medialna aktywność ogranicza się raczej do wizyt w porannych audycjach, gdzie rzadko mówi coś, co przebija się do "przekazów dnia".
Lepiej pracować niż czekać na cud
– To jest niecierpliwy facet, ale jednocześnie życie nauczyło go, że warto czekać i robić swoje. Grzegorz dopiero robi sobie miejsce, przecież wciąż czyści w partii. Najnormalniej w świecie jest zajęty. On dobrze wie, że polityki nie robi się tylko pajacowaniem w telewizji – słyszymy do działacza PO od zawsze uchodzącego za "schetynowca". Rozmówca naTemat zwraca uwagę że "nie po to Schetyna walczył o władzę PO, by łatwo się poddać". – Petru robi się na gwiazdę, Grzegorz robi politykę. Zobaczymy, kto na tym wyjdzie lepiej – dodaje.
Takie podejście do sprawy przedstawił też sam Grzegorz Schetyna. – Nikt nas nie zje. Ani PiS, ani prezes Kaczyński, ani inne partie – mówił w swoim stylu na antenie TVP. I między słowami oznajmił, że dzisiejsze sondaże i opinie ma raczej w głębokim poważaniu. – Prawdziwy sondaż będzie za dwa i pół roku – stwierdził. I podsumował ten komentarz swoim słynnym uśmiechem. Tym, który pojawia się, gdy Schetyna czuje pewność siebie.
Wśród działaczy Platformy mówi się, że przedłożenie obecności w mediach na rzecz ciągłego wiszenia na słuchawce oraz spotkań w regionach i z europejskimi partnerami służy Schetynie do realizacji dwóch celów. – Po pierwsze, on chce porządku i kontroli. Wstrząśnięcia partią tak, by wypadli z niej ci, którzy marzą o karierze u Petru lub flirtują z PiS. Tak Schetyna zaczyna się podobać nawet tym, którzy za nim nie przepadają, ale też nigdzie się z PO nie wybierają – słyszymy po drugiej stronie barykady w PO, od posła frakcji, która w konflikcie Tusk-Schetyna wierna była obecnemu szefowi Rady Europejskiej.
Elementem walki o kontrolę nad tym, co robi partia, mają być też rozdawane na lewo i prawo "zakazy medialne". Objęci nimi zostali nawet tak ubóstwiający brylowanie w radiu i telewizji politycy, jak Stefan Niesiołowski i Adam Szejnfeld. Najbardziej stanowcze sygnały do siedzenia cicho dostali jednak dawni najgłośniejsi krytycy poczynań Grzegorza Schetyny w partii.
Zajęty człowiek
Po drugie, sam Schetyna mało ma czasu na przypominanie o sobie wyborcom, bo nawet kilkanaście godzin dziennie ma mu zajmować planowanie uprzykrzenia życia prezydentowi Dudzie, premier Szydło, no i oczywiście samemu prezesowi Kaczyńskiemu.
Jak? Schetyna ocenił, że najsilniejszą bronią, która została poobijanej po wyborach PO jest jej pozycja w Europie. Co można wykorzystać do narobienia rządowi PiS jeszcze większych kłopotów na Zachodzie, przy jednoczesnym udowodnieniu europejskim partnerom, że w Polsce wciąż jest siła, która może przywrócić ten kraj na właściwe tory. Zarządzona została więc mobilizacja europosłów i sojuszników z Europejskiej Partii Ludowej. Przynajmniej tych nieco bardziej wiernych PO niż premier Węgier Viktor Orban, stanowiący już swego rodzaju "piątą kolumnę" u chadeków. No i topór wojenny z Donaldem Tuskiem, jeśli nie został zakopany, to przynajmniej obaj politycy odłożyli go na lepsze czasy.
Efekty to choćby czwartkowe spotkanie Grzegorza Schetyny z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Dla tych, na których działa "straszenie Niemcem" będzie to kolejny dowód, że platformersi to zdrajcy. Ten elektorat od dawna jest już jednak po stronie PiS. Druga połowa Polaków otrzymała tymczasem od Schetyny sygnał, że jest wciąż ktoś, kto nie pozwoli, by tak łatwo przestali być oni obywatelami Zachodu.
Przed spotkaniem z niemiecką kanclerz, szef PO na krótkim briefingu przypomniał swoich efekt wielotygodniowych starań o wsparcie Europy dla polskiej opozycji demokratycznej. – Frakcje w Parlamencie Europejskim są absolutnie zgodne, co do sytuacji prawnej w Polsce. Największe frakcje są za przyjęciem rezolucji w sprawie łamania prawa w Polsce i odbierania niezależności Trybunałowi Konstytucyjnemu – grzmiał w Brukseli.
Polacy wolą skutecznych, czy medialnych?
Czas pokaże, czy nie zyska takimi pokazami prawdziwej politycznej skuteczności więcej niż konkurenci z opozycji. Oni ostatnimi czasy skupiali się głównie na tym, by mieć po marszu dobre zdjęcia z liderem KOD Mateuszem Kijowskim i brylowali w mediach. Schetyna walczy po swojemu o co innego. O prawdziwą władzę, na zdobyciu której od zawsze tak mu zależało.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl