
To można nadrobić polską "ułańską fantazją". Jednak o wiele większy kłopot jest na przykład z tym, że dziś polski snajper oglądający w celowniku rzeź dokonywaną przez terrorystę nie może od razu skutecznie zneutralizować sprawcy, tylko co najwyżej "wyrządzić mu jak najmniejszą szkodę". Dzięki ustawie Błaszczaka i Kamińskiego jeden rozkaz dowódcy będzie wystarczył, by snajper oddał strzał najskuteczniejszy. I nie musiał się z tego tłumaczyć.
Sprzeciwu Polaków nie powinien budzić też najgorętszy, jak się okazało, temat związany z pracami nad ustawą antyterrorystyczną, czyli rejestrowanie posiadaczy kart numerów telefonów w systemie pre-paid. Od lat to przecież standard w wielu krajach Europy i świata.
Przede wszystkim chodzi tu o prawdopodobne mocne ograniczenia w organizowaniu zgromadzeń publicznych. Rządzący tłumaczą oczywiście, że chodzi o to, by skutecznie zakazywać gromadzenia się tłumów sytuacji poważnego zagrożenia. I gdyby tylko obecna ekipa rządząca nie zasłynęła z instrumentalnego wykorzystywania prawa, także w tym przypadku korzyści mogłyby skutecznie zagłuszać obawy.
Takie okazje to jednak wykorzystanie nowych możliwości jedynie w najłagodniejszy sposób. Sporo znaków zapytania należy bowiem postawić przy tym, jak ustawa antyterrorystyczna definiować będzie samych terrorystów. Wszystko wskazuje na to, iż w tym względzie nowe prawo posiłkować będzie się odniesieniem do art. 115 kodeksu karnego. Przestępstwo terrorystyczne zdefiniowano w nim jako poważne zastraszenie wielu osób, zmuszenie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej lub innego państwa albo organu organizacji międzynarodowej do podjęcia lub zaniechania określonych czynności, czy też wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej.
To, do czego w rzeczywistości służyć będzie nowa ustawa antyterrorystyczna będzie więc zależało prawdopodobnie tylko i wyłącznie od tego, czy mając do dyspozycji tak potężne narzędzie władza będzie w stanie korzystać z niego z pamięcią o moralnych hamulcach. No i komu powierzy bezpośrednią odpowiedzialność za korzystanie z tego narzędzia. - Jeżeli w wyniku przyjęcia tej ustawy sprawami bezpieczeństwa będą zajmować się takie osoby jak ci, którzy przygotowali przejazd prezydenta Dudy, to ja się boję i tych ludzi, i tego prawa, które przygotuje im PiS... - świetnie podsumował w jednym z wywiadów lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl