Arkadiusz Solarz jest jednym ze współwłaścicieli dwóch popularnych w Warszawie kawiarni. Stara się prowadzić swój biznes w oparciu o dwie zasady - uczciwości i lojalności
Arkadiusz Solarz jest jednym ze współwłaścicieli dwóch popularnych w Warszawie kawiarni. Stara się prowadzić swój biznes w oparciu o dwie zasady - uczciwości i lojalności Fot. Tomasz Staśkiewicz / INNPoland

Czy w dzisiejszym świecie trudno jest być przedsiębiorcą mającym kręgosłup moralny? W jaki sposób rozwijać swój biznes, nie rezygnując przy tym z zasad „fair play”? Ten cykl wywiadów poświęcamy właścicielom firm, którzy swoją postawą starają się udowodnić, że uczciwość nie jest barierą w działalności biznesowej, lecz narzędziem do wykuwania lepszej rzeczywistości dla nas wszystkich.

REKLAMA
Bohaterem kolejnej części cyklu o przedsiębiorcach kierujących się etyką w biznesie jest Arkadiusz Solarz, który od wielu lat aktywnie działa w branży gastronomicznej. Z obecnym prowadzącym „Kafki” i współwłaścicielem „Jasia & Małgosia”, dwóch modnych lokali w Warszawie, rozmawiamy o tym, jak zdrowe relacje z pracownikami wyznaczają ramy uczciwego biznesu oraz zastanawiamy się nad tym, jak zwyczajna ludzka uczciwość sprzyja prowadzeniu popularnego wśród gości lokalu.
Czym jest dla Pana uczciwość w biznesie?
Czuję nieodpartą potrzebę poczynić kilka uwag wstępnych.
Proszę bardzo.
Nie mam wrażenia, że stosunek do ludzi, tak w ogóle, jaki panuje w naszej firmie - w naszych lokalach (kawiarnia „Kafka” i klubokawiarnia „Jaś & Małgosia”) - jest czymś wyjątkowym. W żadnej mierze nie czuję się arbitrem uczciwości, więc może tym bardziej nawet przyjemnie jest nam dowiedzieć się, iż takie opinie do Pana dotarły.
Dotarły, stąd właśnie moje pytanie.
Postaram się więc na nie odpowiedzieć. To, do czego przykładamy zdecydowanie najwyższą wagę to uczciwość i lojalność wobec wszystkich osób, z którymi pracujemy - takie opisowe kreślenie relacji jest nam zdecydowanie bliższe niż zdystansowane i jakby protekcjonalne: pracownik. W relacji pracownik-pracodawca, w istocie pracodawcą są obie strony, co oczywiście nie wyklucza pewnego porządku, hierarchii, ale wyłącznie w sferze działalności.
W naszym kraju nie raz słyszymy o nieuczciwym traktowaniu pracowników. Czy Pan jako pracodawca, może opowiedzieć, jak te wspomniane przez siebie wartości przenosi na relacje z personelem?
Jakiś czas temu zamieściłem na moim profilu na Facebooku myśl Ludwiga von Misesa: "Pracownik nie jest winien swojemu pracodawcy służalczości czy posłuszeństwa - jest mu winien jedynie usługę, za którą otrzymuje zapłatę, i nie jest ona jałmużną, a należnym mu wynagrodzeniem." Kropka.
Kropka?
Cóż, gdybym myślał, postępował wbrew temu przykazaniu, nie miałbym odwagi „postować” dość twardego postawienia sprawy. Zwłaszcza, że gros moich znajomych z tego serwisu społecznościowego to byli pracownicy „Kafki” i „Jasia & Małgosi”. Z wieloma ja i moi wspólnicy utrzymujemy dość ciepłe relacje do dziś. Jest to szerokie grono sympatycznych ludzi i wspominam ich z dużym sentymentem. Często się gdzieś "w życiu" spotykamy i właściwie zawsze są to miłe spotkania.
Mam jednak jakąś trudność w odpowiedzi na pytanie o "relacje z personelem". Zapewne właściwe byłoby spytać ekipy „Kafki” i „Jasia & Małgosi”, co na ten temat sądzą. Niemniej, postaram się w paru słowach to skomentować.
Zamieniam się w słuch.
Fundamentem jakichkolwiek cywilizowanych relacji międzyludzkich tak w pracy, jak w życiu, powinny być elementarne: uczciwość i lojalność. Bez tego wszystko inne będzie podszyte fałszem i na dłuższą metę po prostu bezwartościowe, a często niosące krzywdę. Uczciwości i lojalności wymagamy przede wszystkim od siebie, ale także bardzo zdecydowanie od wszystkich pracujących z nami. Przykładowo, jakiekolwiek zaległości w zapłacie za uczciwą pracę w naszych firmach nie zdarzyły się nigdy. Jest to rzecz nie do pomyślenia - zalegać pracownikom. Podobnie rzecz się ma z umowami także słownymi dotyczącymi na przykład umów czy innych warunków współpracy. Wszystkie te ustalenia po prostu obowiązują. Zwłaszcza nas.
logo
Część personelu "Jasia i Małgosi". Od lewej: Maciej Marks, Wioleta Ducka, Arkadiusz Solarz i Justyna Kluczek. Za barem: Adam Jabłonowski, Materiały prasowe
Rozumiem, że zwłoka w wypłacie wynagrodzenia nie jest usprawiedliwiona, nawet gdy firma przechodzi tzw. „trudny okres”?
Pozwolę sobie powtórzyć to, co już powiedziałem. Jest to rzecz nie do pomyślenia - zalegać pracownikom. W sytuacjach kryzysowych (i takie nam się zdarzały) naszym obowiązkiem było wziąć kredyt i nie mieć zaległości wobec personelu. Po prostu, w biznesie, w życiu, to ludzie są na pierwszym miejscu. I nie ma znaczenia skąd pochodzą - w naszych lokalach cudzoziemcy traktowani są z takim samym szacunkiem jak Polacy i mają umowy na dokładnie takich samych zasadach co inni. To ciekawe, ale sam właściwie nigdy - poza epizodem z lat młodzieńczych: zbieranie owoców, praca na budowie - nie byłem zatrudniony. Uświadamiam sobie właśnie, że w życiu nie napisałem CV [śmiech].
A mimo to podchodzi Pan z jak największym szacunkiem do cudzej pracy?
Tak. Choć nie byłem „etatowcem”, z drugiej jednak strony ja, mój brat Mariusz i Maciek Marks (wspólnicy p. Arkadiusza – red.), znamy ciężką pracę z autopsji i może dlatego szanujemy to, co osoby z nami pracujące, wnoszą do wspólnego dzieła. Nie kreujemy się na nie wiadomo kogo, nie jesteśmy ważniakami czy coś, bo to, jak mówi młodzież, „marne klimaty i raczej dla zakompleksionych człowieków” [śmiech]. Czy jednak nie zdarzyło się, nie zdarza się nam pomylić, nieświadomie kogoś urazić, nie docenić, nie dostrzec czyichś uczuć, emocji ? Z pewnością takie sytuacje mają miejsce, ale też szczerze ich żałujemy. Wierzę, że tak właśnie jest.
Reasumując, dobre relacje z pracownikami i szacunek dla ich pracy. Jak jeszcze powinniśmy rozumieć uczciwość w biznesie?
To oczywiście także najbardziej intuicyjnie, najbardziej fundamentalnie rozumiana dążność w relacjach z ludźmi do wywiązywania się z danego słowa, przestrzegania reguł, uznanych norm moralnych, nawet gdy nie przynosi to jakichś bezpośrednich korzyści. I mam w tym momencie na myśli - co chciałbym podkreślić - nie tylko grono osób, z którymi pracujemy, ale chyba przede wszystkim naszych gości.
Rzeczywiście, trudno sobie wyobrazić kształtowanie dobrego wizerunku lokalu bez uczciwego podejścia wobec gości.
Tak ogólnie, wydaje się to dość naturalne, to cecha charakteru - czy szacunek dla gości, uczciwe ich traktowanie, ma się w sobie czy nie? Czy czerpie się radość, satysfakcję z widoku zadowolonych, dobrze spędzających czas gości, czy tych emocji nie ma? Wierzę, że w „Kafce” i „Jasiu & Małgosi” taka elementarna uczciwość jest stałą - staram się być ostrożny – dążnością.

KAFKA

Lokal założony przez firmę VAYO w 2007 roku. Rok później wynajęli go Arkadiusz Solarz i jego dwaj wspólnicy. Pod ich kierownictwem kawiarnia dwukrotnie – w 2009 i 2010 r. - zdobyła tytuł „Najlepszej Kawiarni Warszawy”. Jest też laureatką tytułu „Najlepszy Ogródek Letni 2011” w plebiscycie „Co jest grane” - dodatku o kulturze dołączanym w piątek do „Gazety Wyborczej”.

Prowadzący „Kafkę” opisują ją jako „drugi dom dla wszystkich, którzy kochają kawę, literaturę, sztukę, psy, koty i szczery uśmiech”. Poza świadczeniem usług gastronomicznych, łącznie ze specjalnym menu dla czworonogów, lokal pełni też funkcję biblioteki. Jest też miejscem, gdzie okazjonalnie odbywają się kiermasze książek oraz różne wystawy artystyczne.

Adres: ul. Oboźna 3 - Warszawa Powiśle
Godziny otwarcia: pn.-pt.: 09-22, sb.-nd.: 10-22
Kontakt: WWW, Facebook

JAŚ & MAŁGOSIA

Jedna z najbardziej znanych kawiarni w Warszawie. Na mapie stolicy pojawiła się po raz pierwszy w 1967 roku. W 2011 r. została przejęta przez przedsiębiorców z Włoch, ale pod ich zarządem lokal nie zdobył uznania warszawiaków. W rezultacie został zamknięty i przez kilka miesięcy pozostawał pusty. Dawny blask przywrócili mu szefowie kawiarni „Kafka”, którzy po przeprowadzeniu generalnego remontu doprowadzili do wznowienia jego działalności w 2014 roku.

Dziś klubokawiarnia, która istnieje już prawie pół wieku, cieszy się znów dużym zainteresowaniem gości ceniących sobie nie tylko dobrą kuchnię, ale także ciekawą rozrywkę. Pod jej dachem regularnie odbywają się m.in. pokazy filmów, warsztaty DIY („zrób to sam”), spotkania autorskie, akustyczne koncerty i szereg przedsięwzięć mających na celu ożywienie kulturalne najbliższej okolicy.

Adres: ul. Jana Pawła II 57 - Warszawa
Godziny otwarcia: pn.-pt.: 09-22, sb.-nd.: 10-22
Kontakt: WWW, Facebook

Czy Pana zdaniem w dzisiejszych czasach można prowadzić biznes, przestrzegając wyłącznie zasad "fair play"? Czy może każdy przedsiębiorca wcześniej czy później jest skazany na to, by nagiąć pewne zasady dla tzw. "większego dobra"?
To trudne pytanie. Działalność biznesowa tak jak życie w swoim kolorycie czasem ociera się niejednoznaczności - nie funkcjonujemy w sferze bytów idealnych. Wydaje się jednak, że to, co nie powinno podlegać relatywizacji, jest niedyskutowalne i powinno stanowić wyznacznik czy cel to zwykła uczciwość względem drugiego człowieka.
Ale nie zawsze łatwo jest ją zachować?
Jak zaznaczam, to sfera dążności, usiłowań, pewnie nie zawsze możliwych do zrealizowania. Oczywiście nie występuję - podkreślam to ponownie - z pozycji nauczyciela, autorytetu, a jedynie mówię o tym, czym ja i moi wspólnicy staramy się w naszej działalności kierować i jak traktujemy ludzi, których tak wielu codziennie spotykamy, wielu z nich w pewien sposób służymy.
A co z powiedzeniem, że "cel uświęca środki?" Czy, powiedzmy w stanie konieczności ratowania firmy, nie można pewnych norm etycznych odwiesić na przysłowiowy wieszak?
Pytanie o "cel uświęcający środki" jest dość ogólne i jedynie na poziomie ogólności mogę na nie odpowiedzieć. Owszem, nie trudno wyobrazić sobie sytuacje, w których można być zmuszonym do działań wbrew kategorycznym - w normalnych okolicznościach – zasadom. I pozostając jednak na poziomie ogólności, powtórzę, iż zagrożenie dla dobrostanu człowieka np. pracownika, ekipy, może pewne działania uzasadnić, może nawet usprawiedliwić. Ale ciężko mi jednak coś więcej powiedzieć - sytuacje skrajne są jednak ze swej istoty wyraziste, osobne, nieoczywiste i nie jestem w stanie niczego rozstrzygającego w tej kwestii sformułować.
Kim trzeba być, by kierować lokalem cieszącym się renomą wśród gości? Czy etyka jest w tym biznesie "sprzymierzeńcem", który przesądza o sukcesie?
Cóż, im bardziej długodystansowe projekty, tym bardziej etyka staje się nieodzowna. Czy w dłuższej perspektywie możliwe jest funkcjonowanie w spółce, zatrudnianie ludzi, z którymi relacje poza pracą są - jak w „Kafce” czy „Jasiu & Małgosi” - normą, współpraca z wieloma kontrahentami i dostawcami, bez zwykłej uczciwości międzyludzkiej, szacunku także dla ich wysiłków?
Domyślam się, że nie.
Cóż, na dłuższą metę to faktycznie niemożliwe, w każdym razie w gastronomii, gdzie kontakt z człowiekiem jest codziennością, gdzie nie za bardzo można "ściemnić", a relacje są często bezpośrednie, a dystans dość często krótki.
Czy może Pan podać jakiś przykład ze swojej działalności, gdzie ścisłe przywiązanie do norm etycznych w ostatecznym rozrachunku wyszło Pańskiemu biznesowi na dobre?
Hm, wydaje mi się, że po prostu na co dzień słyszymy od gości o przyjaznej atmosferze w „Kafce” i „Jasiu & Małgosi”. Tego przecież nie da się zadekretować, a przecież w tych miejscach gości jest bardzo dużo i często działamy w stresie. Czemu mogłyby służyć dodatkowe obciążenia w relacjach, w podejściu do ekipy, gości? To już nawet nie kwestia "opłacalności", ale tego, czy można się komfortowo czuć w klimacie nieuczciwości wobec ludzi, którym patrzymy przecież w twarze.
Co zatem doradziłby Pan osobie, która planuje wejść w biznes gastronomiczny? Czy w imię uczciwości i moralności musi być gotowa na wyrzeczenia, ale za to sukces, jaki osiągnie, będzie smakował o wiele lepiej?
Pozwoli Pan, że odpowiem nawet szerzej. Niejednokrotnie spotykałem się z pytaniem, czy warto "wejść w gastronomię?" i zawsze szczerze doradzałem głębokie przemyślenie takiej decyzji. Jest tak jak w innych sferach życia - porażka, fiasko schodzą z pola widzenia, są ciche i nie epatują. To oczywiście tylko metafora, ale poręczna: zdecydowana większość biznesów gastronomicznych upada w pierwszych trzech latach od zaistnienia. Widzimy raczej te, które rozwinęły się, czasem te, które pozornie działają, a faktycznie są ciągiem porażek kolejnych "pretendentów".
Czy uczciwość w relacjach z ludźmi jest niezbędna? Cóż, każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Czy jemu samemu jest niezbędna? Wydaje mi się, że tej uczciwości jest przeważająca masa, a przypadki "drobnych cwaniaczków" w naszym doświadczeniu są tak nieliczne, że jedynie potwierdzają postawioną tezę [śmiech].

ARKADIUSZ SOLARZ

Rodowity warszawiak. Studiował ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim. Już w liceum otworzył swój pierwszy biznes, jakim było stoisko z czasopismami i książkami.

Dalszą działalność zawodową związał z branżą gastronomiczną. Był założycielem klubu „Grawitacja”. Obecnie wraz ze swoimi wspólnikami - bratem Mariuszem Solarzem i Maciejem Marksem - prowadzi kawiarnię „Kafka” i klubokawiarnię „Jaś & Małgosia” w Warszawie.

W życiu prywatnym deklaruje się jako republikanin i konserwatysta. Jest zagorzałym miłośnikiem grunge, thrash i death metalu. Interesuje się też polityką, religią i filozofią chrześcijaństwa oraz literaturą. Jego ulubiony sport to boks.

Artykuł powstał we współpracy z Play

Napisz do autora: dawid.wojtowicz@innpoland.pl