– Jesteśmy przekonani i niemal w stu procentach pewni, że osoba, która raz skosztuje naszych produktów, wróci do nas – powiedział Zbigniew Grycan. Tej wiosny przygotował już nowe lody i chce uszczknąć trochę z rynku, na którym do tej pory rządziły zagraniczne firmy.
Tej biznesowej werwy i pewności siebie mógłby małżeństwu Zbigniewa i Elżbiety Grycanów pozazdrości niejeden młody przedsiębiorca. Zbigniew Grycan ma 75 lat, lody kręci przez całe dorosłe życie, a ostatnie 14 ostatnich lat poświęcił na budowę marki sygnowanej własnym nazwiskiem.
U progu nowego sezonu Grycanowie ogłaszają wejście w segment tzw. lodów impulsowych, czyli małych porcji, na patyku i w wafelkach. Do tej pory na tym rynku rządziły niepodzielnie zagraniczne firmy. Ich produktom polska firma przeciwstawia lody w kubeczku o wielkości 125 ml, promując najbardziej popularne smaki w Polsce czyli: waniliowy, truskawkowy i czekoladowy.
Można uznać to za przechwałki, ale Grycan jak do tej pory potrafił narobić sporo zamieszania na rynku. Nie dalej jak półtora roku temu Elżbieta Grycan zapowiedziała, że ich firma zdobędzie miejsce numer jeden w sprzedaży tzw. lodów familijnych, czyli sprzedawanych w pudełkach. I proszę, jak powiedzieli, tak zrobili. Według najnowszych danych, udziały rynkowe sięgają 15,4 procent rynku.
Jeszcze 5 lat temu byli marką znaną głównie w Warszawie, gdzie powstawały firmowe lodziarnie. Na masowym rynku rządził niepodzielnie koncern Unilever. Za nim byli bracia Koral z Nowego Sącza, którzy wydawali fortunę na reklamy lodów Koral z Marylą Rodowicz, Dodą, Joanną Krupą oraz innymi celebrytami.
Ostatnio układ sił zaczął się zmieniać. Unilever pozostał numerem jeden, biznes rodziny Korali jakoś wytracił impet, ale Grycan… awansował, że ho ho. W jednym tylko roku przychody ich firmy wzrosły ze 164 mln złotych do ponad 200 mln. Aktualnie "Forbes" wycenia ten lodowy biznes na 340 mln i wstawił właścicieli na pozycję numer 100. w rankingu najbogatszych Polaków.
Co ciekawe, Grycanów próbował szturchnąć amerykański gigant General Mills, właściciel znanej na świecie marki Häagen-Dazs. Jednak próba zbudowania w Polsce sieci lodziarni pod tym szyldem nie udała się. Inna sprawa, że flagowy punkt otworzyli w najbardziej zasmrodzonym zakątku Galerii Mokotów - akurat tam, gdzie docierały aromaty ze stoiska rybnego Carrefour. Pod koniec 2013 roku optymizm amerykanów stopniał, koncern zrezygnował z samodzielnej dystrybucji sklepowej w Polsce. Wycofał się do Czech, by stamtąd zaopatrywać w lody m.in. delikatesy Alma. Tymczasem liczba lodziarni Grycanów przekroczyła setkę.
Taka jest siła najnowszego trendu w zakupach Polaków. Staliśmy się zakupowymi patriotami. Nie ważne, czy chodzi o Majonez Kielecki, płatki śniadaniowe z należącej do Andrzeja Kowalskiego firmy Sante, biżuterię Apart, W.Kruk i Yes, czy też buty szewców z Wadowic, coraz częściej popieramy polskich producentów i swojskich sprzedawców. Świadczy o tym rosnąca popularność aplikacji na smartfony Pola. Można jej używać do skanowania kodów kreskowych na pudełkach, a wówczas specjalny algorytm wylicza punkty za polskość i pochodzenie produktów.
W tym rankingu Grycanowie dostają ocenę sto punktów na sto możliwych, bo receptury swoich produktów piszą sami, a produkują je w fabryce w Majdanie pod Warszawą. Według badania „Polacy o firmach rodzinnych” opracowanego na zlecenie Fundacji Firmy Rodzinne, firma Grycan – Lody od pokoleń była w ubiegłym roku najbardziej kojarzoną polską marką rodzinną (aż 30 proc. wskazań spontanicznego badania znajomości marek). Teraz Grycan chce być znany także poza granicami Polski.
Rodzina na swoim
Grycanom pomagają w biznesie dwie córki Małgorzata i Magdalena. Nie należny ich mylić z Grycankami, znanymi z Pudelka. To akurat synowa Zbigniewa Grycana wraz z jej córkami. Przedsiębiorca wielokrotnie odżegnywał się od ich celebryckiej działalności. On sam, jak na milionera, zachowuje się bardzo wstrzemięźliwie. – Pieniądze są dla mnie mało ważne. Odkąd zostałem prywaciarzem, praktycznie żyję cały czas na tym samym dość wygodnym poziomie. Chciałem mieć dużą firmę i proszę bardzo. Mam. W komunie miałem mercedesa beczkę, a teraz też mam mercedesa. Nie szaleję, wymienię na nowy za parę lat – opowiadał kiedy rozmawialiśmy w lodziarni.
Na rodzinnych zdjęciach wiszących na ścianie kawiarni Zbigniew Grycan to chłopaczek w krótkich spodenki biega wkoło ojca, trzymającego duże pudło z napisem ,,Lody Miś”. – Aby podtrzymać rodzinną tradycję, rozpocząłem naukę rzemiosła. – Praktykowałem w warszawskim Bristolu, słynącym z pracowni cukierniczej. Tam poznałem moją przyszłą żonę Elżbietę, córkę mojego mistrza. Wychowana jak ja w rodzinie cukierniczej, towarzyszy mi ponad 30 lat, wspierając mnie we wszystkich życiowych i zawodowych przedsięwzięciach. W najśmielszych snach nie marzyłem wtedy o tym, że wspólnie z nią zbuduję powszechnie znaną markę lodów – wspomina przedsiębiorca. Udziały w firmie dzieli z żoną pół na pół.
Już raz był królem lodów w Polsce. Stworzona przez niego marka Zielona Budka była numerem jeden pod koniec lat 90. Grycan oddał kontrolę nad marką korporacji. Potem stwierdził jednak, że ta nie radzi sobie z jego produktami. Postanowił rozpocząć biznes ponownie, już pod własnym nazwiskiem. Ciekawe, czy wróci na tron.
Cieszymy się, że konsumenci coraz lepiej oceniają nasze lody, co potwierdzają bardzo dobre wyniki z zeszłego roku oraz uzyskanie pozycji lidera rynku lodów familijnych. To zachęciło nas do zrobienia kolejnego kroku w rozwoju marki oferując lody impulsowe. Na pierwszym miejscu zawsze stawiamy jakość produktów co poświadczamy sygnując własnym nazwiskiem. Mam przekonanie, że zostaną dobrze przyjęte.
Nie sądzę, aby Grycan mógł w najbliższej przyszłości zagrozić pozycji Unilevera. Jednak na pewno jest firmą, która bardzo zyskuje na tym, że Polacy jedzą coraz więcej lodów. Statystyczny Polak konsumuje już ponad 4 litry lodów. Grycanowie mają dobry produkt, weszli do dyskontów, a dzięki setce firmowych lodziarni są jeszcze bliżej klienta. Z tego powodu są też bardzo widoczni. Nie tylko w Polsce. Ostatnio widziałam ich produkty prezentowane na targach spożywczych w Chinach.
Zbigniew Grycan
W najbliższych dniach będziemy oferować nasze lody w Skandynawii. Mamy już podpisane umowy. W tym tygodniu nasze lody wysłaliśmy także do Rumunii oraz do Dubaju. Mamy odbiorcę także na Tajwanie. Nasze założenie biznesowe są takie, że na azjatyckim rynku zdołamy w ciągu roku podwoić nasze przychody ze sprzedaży.