O polskich, autorskich markach ceramicznych nie można powiedzieć, że wyrastają jak grzyby po deszczu. Sam proces tworzenia naczyń jest zazwyczaj długi, żmudny i oprócz zdolności artystycznych, wymaga także praktycznego podejścia i wiedzy technicznej. Za markami, które z powodzeniem funkcjonują na tym niełatwym rynku stoją niezwykłe kobiety – wrażliwe artystki, ale też zaradne businesswoman. Przed wami pięć marek, w których można zakochać się od pierwszego wejrzenia i na zabój. Polska ceramika jest kobietą!
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Ende
– Inspiracje? W pewnym sensie zawsze robię rzeczy, które sama chciałabym mieć. Uważam, że z tworzonym przedmiotem trzeba mieć związek uczuciowy, móc się zakochać w danej rzeczy – mówi 31-letnia Natalia twórczyni marki Ende. Początkowo Gruszecka tworzyła pod nazwą N Design (N od imienia Natalia), która z czasem ewoluowało w Ende, skrót od słowa "endemiczny" (właściwy dla danego obszaru).
Kiedy Natalia zaczynała studia na Wydziale Ceramiki i Szkła wrocławskiego ASP, atmosfera wokół kierunku była tyle wzniosła, co pesymistyczna. – 10 lat temu sprzedaż w internecie dopiero raczkowała. Większość osób po ceramice i tak była zmuszona zostać grafikami, alternatywą było prowadzenie warsztatów dla dzieci. Oczywiście były też posady projektantów w polskich fabrykach, ale zwalniały się rzadko, takich miejsc nie ma w końcu wiele, a kierunek kończy co roku kilka osób – komentuje artystka.
Na studiach poznała też swojego obecnego partnera, z którym dziś tworzą Ende. Kuba studiował na tym samym wydziale, tyle że nie ceramikę, a szkło. W 2010 Natalia wstawiła trochę dla zabawy, a trochę z nudów kilka swoich prac na zagraniczne portale z rzemiosłem artystycznym, zdjęcia były nieprofesjonalne i przedstawiały po prostu rzeczy robione na zajęcia. Odzew zaskoczył ją i uświadomił jak duże możliwości daje twórcy internet. Dziś Ende sprzedaje swoje naczynia na całym świecie, ma umowy ze sklepami z designem w Stanach, Kanadzie, a nawet w Emiratach Arabskich. Plany na przyszłość? Natalii marzy się otworzenie we Wrocławiu galerii, która byłaby miejscem ekspozycji, ale też oczywiście stacjonarnej sprzedaży jej prac.
JAD
Pierwsze naczynia marki JAD powstały jako spersonalizowany prezent dla znajomej. Joanna Fluder, podobnie jak większość twórczyń z naszego zestawienia jest absolwentką ASP, na co dzień zajmuje się grafiką i malarstwem. Kiedy przez pewien czas nie mogła korzystać ze swojej pracowni, przeniosła się czasowo do kuchni, co wymusiło na niej również zmianę formatów prac, a także zainteresowało malowaniem na naczyniach (tyle czasu w kuchni!).
Joanna maluje na starej ceramice, przede wszystkim talerzach, często to właśnie ich kształt inspiruje ją do konkretnego zdobienia. Tworzone przez nią wzory są bajecznie kolorowe i surrealistyczne, tematycznie przypominają trochę pracę innej młodej, polskiej artystki, mianowicie Aleksandry Waliszewskiej. Na talerzach JAD umięśniony wilczur zaczepia półnagą kobietę w czerwonych szpilkach, pasiasty wąż oplata wieloramiennego człowieka, obwieszonego bombkami świątecznymi, a otyła syrenka opala się czytając książkę.
Prace Joanny to nie tyle ceramika użytkowa, co element dekoracyjny wnętrz, będący swego rodzaju definicją eklektyzmu. JAD z jednej strony przewrotnie nawiązuje do tradycji dekorowania domów wiszącymi talerzami, z drugiej zaś łączy pojedyncze egzemplarze z historią z nowoczesnymi treściowo ilustracjami, których żadna szanująca się gospodyni z początku XX wieku nie chciałaby trzymać w swoim obejściu. Ceramika Joanny Fluder jest dostępna od jakiegoś czasu między innymi na platformie Patyna czy Cloudmine, gdzie można znaleźć wybór polskiej mody, biżuterii i designu.
Barbara Śniegula
Droga do ceramiki tworzącej we Wrocławiu Barbary Śnieguli była wyboista. Po maturze wiedziała tylko, że chciałaby robić coś związanego z szeroko pojętymi formami wizualnymi. Na pierwszy ogień poszła Akademia Rolnicza, po której Basia miała zamiar zająć się projektowaniem ogrodów. Jednak już po pierwszym półroczu wiedziała, że to nie to. Zaczęła historię sztuki, na której pięć lat później obroniła tytuł magistra, żeby w następnym roku dostać się na Wydział Ceramiki wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dlaczego właśnie ceramika? Śniegula sama przyznaje, że trochę z przypadku – była rozdarta między malarstwem, a rzeźbą. Dziś wraz z kilkoma innymi artystami prowadzi pracownię na wrocławskim Nadodrzu, co było możliwe między innymi dzięki unijnej dotacji.
Być może brzmi to jak wyświechtany frazes, ale Basia to artystka, która czerpie z codzienności, jest otwarta na wszelkie bodźce. Kubki ze skrzydłami nietoperza to wynik fascynacji jej córki, Rozy, Batmanem, projekty, w których możemy odnaleźć echa art deco to z kolei skutek lektury książki o Coco Chanel. A skąd wziął się motyw kopyta, tak charakterystyczny dla ceramiki Śnieguły? Kiedy powstawał, artystka była bardzo zapracowana; mnóstwo obowiązków, mało czasu, wszystko w biegu. Mimowolnie wizualizowała sobie ten wieczny niedoczas właśnie jako tętent.
Basia tworzy swoje naczynia jedynie z porcelany, do zdobienia prac używa złota i platyny – Uwielbiam delikatność porcelany, a skoro już decyduję się na szlachetne tworzywo, to chcę mu zapewnić należytą oprawę – komentuje swój wybór. Ta decyzja utrudnia artystce współpracę z restauracjami, które oczekują tanich talerzy zdatnych do mycia w zmywarkach, dlatego Basia tworzy głównie dla klientów indywidualnych.
Dla Barbary Śnieguli ceramika nie jest hobby, czy jednym z tropów artystycznych poszukiwań, ale życiową drogą. Poza autorską marką artystka prowadzi we Wrocławiu warsztaty ceramiki dla amatorów. Kiedy się z nią rozmawia, naprawdę widać, że kocha to, co robi.
Malwina Konopacka
Najpewniej widzieliście już prace mieszkającej na warszawskim Żoliborzu z córeczką Anielą Malwiny, nawet jeśli sami o tym nie wiecie. Jej ilustracje pojawiają się nie tylko na tworzonych przez nią eleganckich wazonach (o których zaraz), ale też w znanych, polskich tytułach dbającą o oprawę graficzną. „Elle”, „Wysokie Obcasy”, „Kikimora”, czy „Lampa” to tylko ułamek listy magazynów, w których publikowała. Poza tym Konopacka projektowała także wzory na tkaniny, a także rysowała ilustracje do kultowego kalendarza Ponad 80 okazji do świętowania.
Skąd u uznanej ilustratorki (dyplom berlińskiej Akademii Sztuk Pięknych) pomysł na zajęcie się tworzeniem wazonów? Otóż zanim wylądowała w Berlinie, ukończyła Grafikę przemysłową na warszawskim ASP, gdzie uczęszczała m.in. na zajęcia w pracowni ceramiki. Jak sama mówi, projektowanie przedmiotów zawsze było jej bliskie, a przenoszenie pomysłów 2D na możliwości dostępne w 3D to ciekawe doświadczenie dla ilustratora. Nie trzeba być historykiem sztuki, żeby dostrzec w pracach Malwiny sznyt retro – jej wazony przywodzą na myśl śmiałe wzory przedmiotów użytkowych z lat 60. i 70., a jednak mają w sobie coś nowoczesnego i subtelnego, nie sposób ich pomylić z ceramiką z epoki.
Najnowsza kolekcja Jungle wychodzi od barwy – tradycyjnej dla angielskiej porcelany chromowanej zieleni. Konopacka ozdobiła tym razem 20 pojedynczych wazonów rysunkami różnego rodzaju liści (od paproci zaczynając, a na bananowcu kończąc). Poza wspomnianą głęboką zielenią inspirowała się również twórczością Henriego Rousseau, artysty, który pierwsze obrazy namalował po czterdziestce. Z pracami francuskiego malarza naiwnego łączy serię Jungle jedno – zachwycają. I nie jest to rodzaj zachwytu zarezerwowany dla konesera sztuki odczytującego nawiązania i znającego technikę wykonania. Ceramika Malwiny Konopackiej to po prostu piękne przedmioty, w których otoczeniu dobrze się przebywa.
Look at me plates
Związaną z Warszawą graficzkę, projektantkę i ilustratorkę odwiedziliśmy w jej mieszkaniu na Muranowie. Magda nie tylko opowiedziała o swojej marce Look at me plates, lecz także pokazała nam, jak powstają jej prace tworząc specjalnie dla nas talerz z napisem Bliss (będziecie mogli go wygrać na naszym Facebooku).
Ceramika towarzyszyła Pilaczyńskiej na długo zanim zaczęła zajmować się nią profesjonalnie. Kolekcjonowała starą porcelanę, wyszperaną na pchlich targach i aukcjach internetowych, więc ucieszyła się, gdy zwróciła się do niej fabryka porcelany Kristoff z propozycją współpracy. Jako ilustratorkę zawsze fascynowało ją przekładanie rysunków na nośniki inne niż papier. Magda zaprojektowała dla wałbrzyskiej wytwórni szereg wzorów na naczynia, a że strasznie spodobał się jej efekt, postanowiła dowiedzieć się więcej o ceramice. Znalazła kurs dla początkujących w dawnej wytwórni filmowej na Chełmskiej w Warszawie, a po jego ukończeniu zaczęła robić swoje bajkowe talerze.
Miały być próbą przywrócenia pamiętanej przez Magdę z dzieciństwa tradycji dekorowania ścian polskich domów naczyniami, jednak klienci zweryfikowali te plany, używając jej prac do jedzenia, albo zamawiając komplety jako prezenty ślubne. Słowo komplet nie oznacza w wypadku Pilaczyńskiej 12 identycznych modeli - tworzone przez nią wzory nie powtarzają się, ale jedność stylistyczna i kolorystyczna sprawiają, że talerze Look at me do siebie pasują, a ich skompilowane wzory można rozpatrywać jako swego rodzaju opowieść.
Magda, podobnie jak Joanna stojąca za marką JAD używa jako tła swoich dekoracji tylko starej porcelany. – Najważniejsze, żeby talerze nie były wyszczerbione ani porysowane, ponieważ wtedy farba może nałożyć się nierówno. Wypalanie starej porcelany to trochę loteria, nie da się do końca przewidzieć jak wyjdą kolory. Potrafią zaskoczyć zarówno pozytywnie jak i negatywnie – mówi o pracy z naczyniami z historią graficzka.
Do tworzenia wzorów jako jedna z nielicznych w Polsce używa robionych na zamówienie szablonów, co przekłada się też na mocne kontury i wyraziste sylwetki przypominające grafikę lat 60., która jest dla artystki wielką inspiracją. Na talerzach Magdy są karciane symbole, bajkowe syrenki i jednorożce, a także elementy geometryczne, w których ciężko jednak o osie symetrii.
Marka Magdy cieszy się coraz większym uznaniem (w zeszłym roku została nominowana przez ELLE Decoration do międzynarodowych nagród Elle Deco), ale artystka podkreśla, że przede wszystkim jest jednak graficzką i ilustratorką. Niebawem wyroby Look at me będą dostępne także stacjonarnie, a Magda pracuje już nad nową serią talerzy. Nie chce zdradzić szczegółów, ale dowiedzieliśmy się, że użyje elementów fotografii. Nie możemy się doczekać i trzymamy kciuki!