
Uczciwe relacje między obywatelem i państwem powinny wyglądać tak, że albo to ja decyduję w jakim domu mam mieszkać i ja kupuję odpowiadający mi projekt, albo państwo dla danej działki obligatoryjnie zapewnia projekt zgodny z lokalnym ładem przestrzennym, z którym można się zapoznać jeszcze przed zakupem działki. Każdy inny model sprowadza się do tego, że najpierw rujnujesz się na zakup wymarzonej działki, a później jesteś zmuszony do upokarzającego chodzenia i robienia komuś laski w gminie, żeby łaskawie zgodził się np. na dach dwuspadowy z dachówką czerwoną zamiast czterospadowego z dachówką brązową, który akurat bardziej spodoba się jakiemuś zawodowemu zabiurkowcowi.
Między innymi chodzi o nieprecyzyjny przepis o wymogu zawarcia w zgłoszeniu informacji o oddziaływaniu budowli na sąsiednie działki. – Jest to opisane w przepisach budowlanych. Wystarczy budować 4 metry od granicy działki sąsiada. Albo 3 metry pod warunkiem, że w elewacji budynku nie będzie okien. W praktyce na tej podstawie przejęci swoim powołaniem urzędnicy blokują takie zgłoszenia jak się da – opowiada właściciel firmy budującej domy.
Miało być zupełnie inaczej. Uchwalone w ubiegłym roku przepisy o zgłoszeniu budowy mówią jedynie o druku zgłoszenia, 4 kopiach projektu oraz komplecie informacji o przeznaczeniu i statusie działki. Koniec listy. Te ostatnie dokumenty w dwa tygodnie uzyskamy w gminie nie wydając więcej niż 300 zł. Minimum formalności nakazywałby zdrowy rozsądek, bo większość działek budowlanych ma dokładny opis, co można na nich postawić. Rola urzędnika z wydziału budownictwa to jedynie sprawdzenie czy projekt zgadza się z planem zagospodarowania czy warunkami zabudowy. Żądając większej liczby papierków, pieczątek urzędy rzucają kłody pod nogi inwestorom. Nie tylko z lenistwa i indolencji. Nietrudno się domyślić, że chodzi o także pieniądze.
Wybudowałem już trzy domy. Terror urzędniczy i projektancki osiągnął szczyt absurdu!!! Kilkakrotnie czytałem co wolno, a czego nie wolno po 28 czerwca 2015. Jest gorzej niż było. Dowolność interpretacji jest tak duża, że radzę nie budować. A jeżeli już to wyłącznie z pozwoleniem na budowę! Poza drobnicą i tak potrzebna pełna dokumentacja, z tym, że mając papierek unika się terorysty urzędasa z gminy!!! Idealny sytem wymuszania łapówek...
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl