Jest 13 kwietnia 1943 roku. W berlińskiej siedzibie Ministerstwa Spraw Zagranicznych odbywa się właśnie konferencja prasowa na temat doniesień niemieckich korespondentów wojennych o odkryciu w lesie pod Smoleńskim masowych grobów. Ofiary to najprawdopodobniej polscy oficerowie, łącznie ok. 10 tys. ciał. W tym czasie Stalin, odpowiedzialny za ten mord, już wprowadzał w życie nową strategię kłamstwa.
To właśnie w rocznicę poinformowania opinii publicznej o dokonaniu przez Sowietów tego niewyobrażalnego mordu obchodzony jest w Polsce Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. To, co działo się po ogłoszeniu tych informacji, przypomina festiwal fałszu i obłudy. Związek Sowiecki przyznał się do zamordowania tysięcy obywateli polskich, osadzonych uprzednio w obozach jenieckich i więzieniach NKWD, dopiero pół wieku po zbrodni (w 1990 roku)! Kłamstwo katyńskie było jednym z mitów założycielskich Polski Ludowej.
– Ci ludzie znajdują się tutaj. Nikt z nich nie wrócił – oznajmił Stalinowi gen. Anders, który razem z gen. Sikorskim przebywał na Kremlu w grudniu 1941 roku.
– To niemożliwe – odparł sowiecki generalissimus, który przecież własnoręcznie podpisał przedłożony mu dokument o "wyroku śmierci" na polskich oficerów.
– Dokądże mogli uciec? – pytał polski generał.
– No, do Mandżurii...
Sowieci tkwili w kłamstwie, oskarżając o dokonanie eksterminacji polskiej elity swojego wroga nr 1, czyli Niemców, z którymi znajdowali się w stanie wojny od czerwca 1941 roku. Propaganda hitlerowska zręcznie podchwyciła wątek polskiej tragedii - rozpoczęła się nieczysta gra obu okupantów kartą katyńską.
Według rozgłaszanych tu i ówdzie sowieckich informacji, Niemcy zabili polskich jeńców wojennych zatrudnionych przy robotach budowlanych w okolicach Smoleńska, zaraz po wkroczeniu na teren Związku Sowieckiego.
Już 15 kwietnia 1943 roku rząd londyński wystosował oficjalną prośbę do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o wysłanie do Katynia specjalnych delegatów, którzy zbadaliby niemieckie doniesienia. Na reakcję Stalina nie trzeba było długo czekać. Dziesięć dni później zerwał stosunki dyplomatyczne z uznawanymi przez aliantów polskimi władzami na Zachodzie. Wytłumaczenie było proste: rząd RP poszedł jakoby "na rękę tyranii Hitlera zadając zdradziecki cios Związkowi Radzieckiemu".
Na poparcie tezy o niemieckiej zbrodni w Katyniu Sowieci nakręcili propagandową kronikę filmową, w której niejaki dr Smolianinow ogląda ekshumowane szczątki polskich oficerów i stwierdza wprost: to robota hitlerowskich katów, a strzał w potylicę, dziś znany powszechnie jako "strzał katyński", to zdaniem lekarza "ulubiona metoda gestapowskich morderców". Na dowód kamera raz po raz pokazuje niemieckie identyfikatory, rzekomo umieszczone przy zwłokach już w 1940 roku, a w rzeczywistości ułożone przez Niemców przy każdym szkielecie dopiero po ujawnieniu zbrodni.
Tak kłamano o Katyniu. Potrzeba było równo 50 lat po zbrodni, aby przywódca Związku Sowieckiego Michaił Gorbaczow wręczył prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu część archiwaliów dotyczących sowieckiego mordu.
Historycy ciągle nie są w stanie odtworzyć pełnej imiennej listy zamordowanych - łącznie wiosną 1940 roku NKWD zabiło w różnych miejscach kaźni ok. 22 tys. polskich obywateli.
Komunikat Sowieckiego Biura Informacyjnego, 15 IV, Radio Moskwa
Oszczercy goebbelsowscy rozpowszechniają od ostatnich dwóch-trzech dni nikczemne wymysły o masowym rozstrzelaniu przez organy radzieckie w rejonie Smoleńska polskich oficerów, co jakoby miało miejsce wiosną r. 1940. Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej nowej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak widać teraz jasne, przez nich samych.
Patentowanym niemieckim mordercom faszystowskim, którzy unurzali ręce we krwi setek tysięcy niewinnych ofiar, którzy systematycznie tępią ludność okupowanych przez nich krajów, nie szczędząc dzieci, kobiet ani starców, którzy w samej Polsce wyrżnęli wiele setek tysięcy polskich obywateli - im nie uda się nikogo oszukać za pomocą swoich podłych łgarstw i oszczerstw.
A. K. Kunert, Katyń. Ocalona pamięć, Warszawa 2010.
Rozmowa polskich oficerów ze Stalinem, 18 III 1942
Anders: Do tego czasu nie zjawili się oficerowie z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Powinni być na pewno u was.
Stalin: Wydałem już wszystkie rozkazy, by ich zwolnić. Mówią nawet, że są na Ziemi Franciszka Józefa, a tam przecież nie ma nikogo. Nie wiem, gdzie są. Na co mam ich trzymać? Być może, że znajdując się w obozach na terenach, które zajęli Niemcy, rozbiegli się.
Okulicki: Niemożliwe, o tym wiedzielibyśmy.
Stalin: Myśmy zatrzymali tylko tych Polaków, którzy są szpiegami na niemieckiej służbie. Wypuściliśmy nawet takich, którzy potem przeszli do Niemców...
O. Zinczenko, Katyń. Śladami polskich oficerów, Warszawa 2015.
Z relacji rotmistrza Józefa Czapskiego, 2 II 1942
Wypytując o tysiące jeńców wojennych, wracających z obozów i więzień ZSRR, nie otrzymaliśmy żadnych danych o ich miejscu przebywania poza słuchami z drugiej ręki:
- o przesłaniu na Kołymę przez Buchtę Nachodkę 6 do 12 tysięcy oficerów i podoficerów w 1940 roku - o koncentracji więcej niż 5 tys. oficerów w kopalniach na Ziemi Franciszka Józefa - o zesłaniu na Nową Ziemię, Kamczatkę i Czukotkę - o tym, że w odległości 180 kilometrów od Piostroj Dreswi pracowało latem 1941 roku 630 oficerów, jeńców z Kozielska - o tym, że oficerów polscy byli wywiezieni na ogromnych barkach (po 1700-2000 osób) na północne wyspy i że barki zatonęły na Morzu Barentsa.
O. Zinczenko, Katyń. Śladami polskich oficerów, Warszawa 2015.
"Izwiestia", 16 IV 1943
W swych nieudolnie skleconych wymysłach, dotyczących licznych grobów, które Niemcy mieli rzekomo odkryć w pobliżu Smoleńska, kłamcy hitlerowscy wspominają o wsi Gniezdowo. lecz jak przystało na oszustów, przemilczają fakt, że w pobliżu Gniezdowa dokonano wykopalisk archeologicznych historycznego "Cmentarzyska Gniezdowo". Hitlerowscy mistrzowie kłamstwa uciekają się do fałszowania i brutalnej manipulacji, upowszechniając informację o rzekomym radzieckim bestialstwie wiosną 1940 roku, w ten sposób próbując przenieść odpowiedzialność za dokonane przez hitlerowców bestialskie zbrodnie.
O. Zinczenko, Katyń. Śladami polskich oficerów, Warszawa 2015.