36,9 tys. zł co miesiąc Prawo i Sprawiedliwość przekazuje związanej z o. Tadeuszem Rydzykiem fundacji Lux Veritatis. Około miliona złotych rocznie polityków partii rządzącej kosztuje utrzymanie ochrony - to jedne z najciekawszych danych, które wyłaniają się ze sprawozdań finansowych partii politycznych, które podsumowuje właśnie Państwowa Komisja Wyborcza.
Interesująca okazuje się też sytuacja finansowa .Nowoczesnej. Partia Ryszarda Petru może stracić absolutną większość funduszy, które przeznacza się z pieniędzy podatników na funkcjonowanie największych ugrupowań. Wszystko przez błąd z początku kampanii parlamentarnej, gdy szefostwo .Nowoczesnej przelało ok. 2 mln zł wprost z konta bankowego partii na konto komitetu wyborczego.
A prawo nakazuje, by taki przepływ środków z głównego budżetu partyjnego nastąpił najpierw na konto funduszu wyborczego, a dopiero wówczas został przelany komitetowi wyborczemu. .Nowoczesną może to kosztować utratę nawet 75 proc. przysługujących jej ponad 6 mln zł rocznej subwencji. W ten sam sposób zmniejszona może zostać dotacja podmiotowa dla partii Petru.
Tymczasem przykład Prawa i Sprawiedliwości pokazuje, iż pieniądze stanowią być może najważniejszy czynnik w skutecznej walce o władzę w Polsce. Jak wynika ze sprawozdań, które trafił do PKW, formacja Jarosława Kaczyńskiego w minionym roku chyba najlepiej przygotowała się do wyborczego maratonu.
Przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi PiS zaciągnęło aż 29,3 mln zł kredytu. Konkurenci z Platformy Obywatelskiej postanowili zadłużyć się na mniejszą kwotę. Partyjny budżet przed wyborami podreperowali "jedynie" kwotą 15 mln zł.
Na funduszu wyborczym nieco więcej zgromadziła jednak PO, która łącznie na walkę o drugą kadencję na fotelu prezydenta dla Bronisława Komorowskiego i utrzymanie większości w parlamencie wydała 47,7 mln zł. PiS na wybory prezydenckie i parlamentarne miało do dyspozycji "tylko" 44,2 mln zł.
Dzięki uzyskaniu w wyborach parlamentarnych bardzo dużej przewagi nad innymi partiami, inwestycje wyborcze PiS zwrócą się najlepiej. Dzięki temu partia otrzyma bowiem największe subwencje i łatwo powinna pozbyć się zobowiązań zaciągniętych przed wyborami.
Warto też przypomnieć, że w kolejkę po pieniądze podatników nie ustawi się ruch Pawła Kukiza. Celowo nie został on przekształcony w partię, by prawa do subwencji nie uzyskać. Finansowanie Kukiz'15 w kampanii wyborczej opierało się na indywidualnych wpłatach i tak pozostało po wejściu tej formacji do Sejmu. Jak analizowaliśmy w naTemat w trakcie jesiennych wyborów, takie podejście może robić pozytywne wrażenie na wyborcach, ale jednocześnie budzi wątpliwości co do przejrzystości finansowania jednej z najważniejszych sił politycznych w Polsce.