
Z tą majówką to zawsze jest szał. Wszyscy na nią czekają co najmniej od marca, a już na miesiąc przed rozmowy o majowym weekendzie trudno uniknąć. Jedni nad morze, drudzy na Majorkę, ktoś tam na działkę – bo wiadomo – jak majówka to i pierwszy grill. W tym roku jak nigdy dotąd, uległam zbiorowej majówkowej manii i na dwa miesiące przed, mam kupione bilety do Gruzji. Przyznam – perspektywa zacna, zwłaszcza kiedy pomyślę, że Gruzja ma doskonałe wina, które zamierzam smakować wygrzewając się na plaży w Batumi.
REKLAMA
Ale wracając do majowego weekendu – jak mawia moja znajoma – niech każdy robi to co lubi. Ja dodałabym jedynie, że koniecznie w towarzystwie wina. Maj, jak wiosna, bywa kapryśny. Raz cieszy nas obłędną pogodą, a raz chłodem. Jak będzie w tym roku? Podobno, to zależy gdzie. I trudno – niech będzie nawet zimno i pochmurnie – liczą się ludzie wokół, klimat i dobra zabawa. W tym towarzystwie nie może zabraknąć wina. Jakie wybrać? O to zapytałam Izabelę Kamińską z Mielżyński Wines Spirits Specialities.
Majówka z grillem
Gdyby nie Gruzja, z pewnością jak co roku, majówkę spędziłabym u siebie na wsi, na Pogórzu Dynowskim. Tam diabeł mówi dobranoc. Nic, tylko widok na wzgórza i zieleń i obco brzmiąca w uszach cisza. Można się tak gapić w tę przestrzeń całe dnie, ale kiedy przychodzi wieczór, rodzinnie zasiadamy do biesiadowania. I nich mi ktoś powie, że to nie jest okazja, na pierwszego wiosennego grilla. Wiadomo, że jest.
Gdyby nie Gruzja, z pewnością jak co roku, majówkę spędziłabym u siebie na wsi, na Pogórzu Dynowskim. Tam diabeł mówi dobranoc. Nic, tylko widok na wzgórza i zieleń i obco brzmiąca w uszach cisza. Można się tak gapić w tę przestrzeń całe dnie, ale kiedy przychodzi wieczór, rodzinnie zasiadamy do biesiadowania. I nich mi ktoś powie, że to nie jest okazja, na pierwszego wiosennego grilla. Wiadomo, że jest.
– Najwyższy czas, żebyśmy do grilla pili nie tylko piwo, ale przede wszystkim wino, które może, a nawet powinno być bardzo proste i łatwe w piciu – mówi Iza Kamińska, kiedy podpytuję ją o wino, które można sączyć dosłownie do wszystkiego z grilla.
– Do pysznej karkówki czy kiełbasy idealnie będzie pasował merlot z Chile, który można znaleźć absolutnie w każdym sklepie, nie tylko w tym specjalistycznym z winami – kontynuuje. – Większość Polaków lubi wina chilijskie, ponieważ są łatwe, przyjemne i soczyste w smaku. Jeśli więc chcemy mieć słońce w butelce, koniecznie postawmy na chilijskiego merlota. Drugie wino warte polecenia, również bardzo aromatyczne, pełne, lekko smoliste, smakujące przejrzałymi owocami i powidłami to primitivo. Szczep, który my Polacy uwielbiamy. Podobnie jak w przypadku merlota, wino z tego szczepu bez problemu można znaleźć w większości sklepów. Właściwie każde primitivo, jakie kupimy, będzie pasowało do zgrillowanego kawałka mięsa czy warzyw – cukinii, papryki czy bakłażana.
Piknik w parku
Lubię lato w Warszawie, która już na wiosnę zakwita tysiącami miejsc nad Wisłą i parkami, które zaczynają być pełne ludzi. To jest fantastyczne – gdziekolwiek się obejrzysz – gwar, śmiech i dobra zabawa. Piknik na Polach Mokotowskich to już tradycja. Rower, koc, kilka przekąsek, grono znajomych i niedzielne popołudnie można zaliczyć do udanych. Jakie wino zabrać ze sobą na majówkowy piknik?
Lubię lato w Warszawie, która już na wiosnę zakwita tysiącami miejsc nad Wisłą i parkami, które zaczynają być pełne ludzi. To jest fantastyczne – gdziekolwiek się obejrzysz – gwar, śmiech i dobra zabawa. Piknik na Polach Mokotowskich to już tradycja. Rower, koc, kilka przekąsek, grono znajomych i niedzielne popołudnie można zaliczyć do udanych. Jakie wino zabrać ze sobą na majówkowy piknik?
– Najważniejsza jest praktyczna strona – czyli wino na zakrętkę, w litrowej butelce, tak żeby wystarczyło dla wszystkich – mówi Izabela Kamińska. Zakrętka absolutnie nie jest synonimem gorszego czy tańszego wina. Jest odpowiedzą na potrzebę lekkich i pozytywnych win do szybkiego picia. – Kiedy myślę o pełnym słońcu – zdecydowanie polecam białe wino – kontynuuje moja rozmówczyni. – Musimy pamiętać, aby bardzo dobrze je schłodzić (do około 4 stopni Celsjusza), ponieważ zanim otworzymy tę butelkę, wino dojdzie do idealnej temperatury 8-10 stopni i będzie przyjemne w piciu. Najlepszy według mnie na taką okazję będzie Grüner Veltliner – szczep austriacki, który kojarzy mi się właśnie z wiosną. Między innymi dlatego, że jest doskonały do szparagów, na które sezon zaczyna się w maju. Będzie też świetnie pasował do bagietki z kozim serem i szynką parmeńską albo do pizzy ze szparagami, którą zamówimy i weźmiemy ze sobą do parku. Czy można wyobrazić sobie lepszy pomysł na majówkę w mieście?
Kolacja ę-ą
Nie ma Francuza, który by nie pił czerwonego wina, ale podobno paryżanie robią to w sposób szczególny – przeczytałam kiedyś w książce „Bądź Paryżanką, gdziekolwiek jesteś”, którą trzymam na biurku i czytam, kiedy potrzebuję poprawić sobie humor. Paryżanie najpierw ustalają, jakie jest ich ulubione, żeby potem móc mówić: „ja wyłącznie piję bordeaux, najchętniej saint-emilion”. O matko, jakie to straszne, to znaczy paryskie! Ale jeśli już mowa o ‘ę-ą’, warto wiedzieć, jakie wino zabrać na kolację do znajomych, by zrobić wrażenie nawet na tych, którzy znają się na nim doskonale.
Nie ma Francuza, który by nie pił czerwonego wina, ale podobno paryżanie robią to w sposób szczególny – przeczytałam kiedyś w książce „Bądź Paryżanką, gdziekolwiek jesteś”, którą trzymam na biurku i czytam, kiedy potrzebuję poprawić sobie humor. Paryżanie najpierw ustalają, jakie jest ich ulubione, żeby potem móc mówić: „ja wyłącznie piję bordeaux, najchętniej saint-emilion”. O matko, jakie to straszne, to znaczy paryskie! Ale jeśli już mowa o ‘ę-ą’, warto wiedzieć, jakie wino zabrać na kolację do znajomych, by zrobić wrażenie nawet na tych, którzy znają się na nim doskonale.
– Jeśli chcemy naprawdę się pokazać i wiemy, co w trawie piszczy, polecam wino, które bez względu na to, co jest na stole i tak przyćmi właściwie wszystko – mówi Iza Kamińska. Amarone, bo o nim mowa, to wino z regionu Veneto we Włoszech. To kawał dobrego trunku, za który niestety trzeba zapłacić około 200 zł, dodaje Kamińska. – Jest robione z podsuszanych winogron (rodzynek) dzięki czemu jest niezwykle przyjemne w smaku. Dominują w nim nuty balsamiczne, przyprawowe. Ma w sobie również dużo słodyczy oraz – bagatela – 15,5 proc. alkoholu. Przyjemność – absolutnie orgazmiczna!
Wieczór na kanapie
O, to to! Ktoś powie, że nie ma większego marnotrawstwa czasu jak majówka na kanapie. I wiecie co – większej bzdury nie słyszałam. Kanapa, podobnie jak stół i łóżko, to w domu jedno z najważniejszych miejsc. Na niej rozmawiamy, jemy, czytamy, przytulamy się i kochamy. Jak znalazł kiedy leje deszcz i nie chce się wysadzić nosa spod ciepłego koca. I kiedy spędzacie ten czas we dwoje, ty po porostu przynieś jej kieliszek schłodzonego Little Beauty.
O, to to! Ktoś powie, że nie ma większego marnotrawstwa czasu jak majówka na kanapie. I wiecie co – większej bzdury nie słyszałam. Kanapa, podobnie jak stół i łóżko, to w domu jedno z najważniejszych miejsc. Na niej rozmawiamy, jemy, czytamy, przytulamy się i kochamy. Jak znalazł kiedy leje deszcz i nie chce się wysadzić nosa spod ciepłego koca. I kiedy spędzacie ten czas we dwoje, ty po porostu przynieś jej kieliszek schłodzonego Little Beauty.
– Zakładam, że to on kupuje wino dla niej, dlatego wino musi być aromatyczne. A jeśli aromatyczne to sauvignon blanc i to koniecznie z Nowej Zelandii. Dlaczego? Bo to nowozelandzkie będzie w sobie miało aromat słońca i pięknych plaż, a jego zapach z pewnością przypomni nam egzotyczne wakacje, mówi Iza Kamińska. Liczi, marakuja, czarna porzeczka – to nuty, którymi pachnie nowozelandzkie sauvignon blanc. Wino, które polecam szczególnie, nazywa się Little Beauty – czy można podarować kobiecie piękniejszą winną przyjemność?
Wino do plecaka
Dzikie Bieszczady, połoniny, jezioro Solińskie, druga połowa i ty. Albo wersja nadmorska – pusta plaża, piasek pod stopami, koc i … wino. Zarówno pierwszą jak i drugą znam z autopsji – to było jednak w liceum, więc najwyższy czas na powtórkę z rozrywki, bo wiadomo – jak maj to i wiosna w sercu.
Dzikie Bieszczady, połoniny, jezioro Solińskie, druga połowa i ty. Albo wersja nadmorska – pusta plaża, piasek pod stopami, koc i … wino. Zarówno pierwszą jak i drugą znam z autopsji – to było jednak w liceum, więc najwyższy czas na powtórkę z rozrywki, bo wiadomo – jak maj to i wiosna w sercu.
Jakie wino zabrać do plecaka? Praktyczne – odpowiada Iza Kamińska. Najlepiej na zakrętkę i w wytrzymałej, solidnej butelce. Idealny będzie riesling – rześki, dość kwasowy, świetny do frytek z keczupem, kupionych w pierwszej lepszej budce. Profanacja? Nic z tych rzeczy. Niemcy piją rieslinga do kiełbasy, pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym, więc wg mnie to wino będzie pasowało nawet do pajdy chleba z mielonką, podsumowuje moja rozmówczyni. To kto w Bieszczady?
Napisz do autorki: katarzyna.soltysik@natemat.pl
