
Zbigniew Boćko przybył do warszawskiego teatru w towarzystwie kilku osób. Wraz z nimi, w czasie spektaklu miał kilkukrotnie zakłócać innym widzom odbiór przedstawienia, wygłaszał niestosowne komentarze i nie reagował na prośby o spokój.
Polityk PiS i jego towarzysze nie trafili z powrotem na salę i część drugiego aktu spędzili w barku teatralnym. W czasie spożywania alkoholu ich zachowanie kilkukrotnie zmuszało pracowników do zwrócenia im uwagi. Na 30 minut przez zakończeniem drugiego aktu, niesforni goście podjęli jednak decyzję o powrocie na widownię. Kierownik Widowni nie wydał na to zgody, gdyż zakłóciłoby to innym widzom odbiór przedstawienia.
Jak relacjonuje Żebrowski powołujący się na licznych świadków, Zbigniew Boćko dopuścił się naruszenia nietykalności osobistej jednej z pracownic Biura Obsługi Widzów, poprzez zmuszenie jej do pozostania w jego bliskości. – W pewnym momencie pan Zbigniew Boćko usiadł na fotelu na foyer i złapał za przedramię koleżankę ..... , przyciągając ją do siebie. Dziewczyna była w szoku i nic się nie odzywała – czytamy w oświadczeniu jednego z uczestników zdarzenia.
"Będziecie mieli przesrane"
"Czy wy wiecie, kim ja jestem?"
"Chyba nie wiecie, co będzie się działo, jak nie wpuścicie PiS-u na salę"
Dyrekcja Teatru 6. Piętro oczekuje wyciągnięcia konsekwencji wobec Zbigniewa Boćki, który pozostaje przedstawicielem władzy samorządowej. Twierdzą również, że należy dokonać identyfikacji osób, które towarzyszyły Boćce w czasie incydentu w teatrze oraz pociągnięcie ich do odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Mówi także o tym, że ta pyszałkowatość władzy, pokusa zawłaszczenia państwa nie jest niczym nowym. Bo sztuka Włodzimierza Perzyńskiego POLITYKA, na której dał popis swojej arogancji Pan Radny, wyśmiewa dokładnie takie zachowanie przedstawicieli różnych obozów politycznych, a została ona napisana w 1921 roku! Z tego faktu płynie też jeden bardzo pozytywny wniosek – nasi polscy klasycy są warci wystawiania na scenach polskich teatrów. Co potwierdza żywiołowość reakcji przychodzącej do nas publiczności.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl