"Wszyscy stracicie pracę! Czy wy wiecie, kim ja jestem? – właśnie tymi słowami radny Gminy w Działdowie Zbigniew Boćko usiłował uciszyć pracowników teatru i ukryć wywołaną przez siebie aferę. Według relacji świadków, polityk PiS miał być pod wpływem alkoholu, zakłócał spektakl a także naruszył nietykalność pracowników Teatru 6. Piętro.
O sprawie poinformował nas sam dyrektor teatru, Michał Żebrowski. – Na ponury żart historii zakrawa fakt, że zdarzenie, które spowodowało naszą interwencję odbyło się na spektaklu "Polityka" – pisze do naTemat Żebrowski.
Mimo gróźb i nacisków, Michał Żebrowski zdecydował się ujawnić za naszym pośrednictwem skandal, który miał miejsce 18 marca 2016 roku w Teatrze 6. Piętro. Co ciekawe, do zdarzenia doszło w czasie spektaklu, który wyśmiewa próby zawłaszczenia Państwa przez przedstawicieli sceny politycznej.
Akt pierwszy
Zbigniew Boćko przybył do warszawskiego teatru w towarzystwie kilku osób. Wraz z nimi, w czasie spektaklu miał kilkukrotnie zakłócać innym widzom odbiór przedstawienia, wygłaszał niestosowne komentarze i nie reagował na prośby o spokój.
W przerwie spektaklu oburzeni widzowie zgłosili się do pracowników teatru, aby przeszkadzająca grupa została wykluczona z dalszego oglądania. Ich zdaniem, Zbigniew Boćko był pod wpływem alkoholu. Polityk jednak z własnej woli opuścił widownię jeszcze przed końcem pierwszego aktu i wraz z trzema kolegami, udał się do baru, by spożywać alkohol.
Akt drugi
Polityk PiS i jego towarzysze nie trafili z powrotem na salę i część drugiego aktu spędzili w barku teatralnym. W czasie spożywania alkoholu ich zachowanie kilkukrotnie zmuszało pracowników do zwrócenia im uwagi. Na 30 minut przez zakończeniem drugiego aktu, niesforni goście podjęli jednak decyzję o powrocie na widownię. Kierownik Widowni nie wydał na to zgody, gdyż zakłóciłoby to innym widzom odbiór przedstawienia.
Epilog
Jak relacjonuje Żebrowski powołujący się na licznych świadków, Zbigniew Boćko dopuścił się naruszenia nietykalności osobistej jednej z pracownic Biura Obsługi Widzów, poprzez zmuszenie jej do pozostania w jego bliskości. – W pewnym momencie pan Zbigniew Boćko usiadł na fotelu na foyer i złapał za przedramię koleżankę ..... , przyciągając ją do siebie. Dziewczyna była w szoku i nic się nie odzywała – czytamy w oświadczeniu jednego z uczestników zdarzenia.
Polityk PiS próbował także ośmieszać obsługę. – Skąd Panie są? Z Warszawy? – dopytywał i usiłował poniżyć wypełniających swoje obowiązki pracowników, poprzez obelżywe i wulgarne wezwania do "zlizywania" przez jedną z pracownic rzekomych nieczystości na terenie teatru. – Chodził po całym foyer i szukał plam, każdą pokazywał i mówił – "jest tu syf", dziadostwo, jak tak można! Nie mogę usiąść, trzeba to posprzątać! Napiszę skargę – relacjonuje świadek w pisemnym oświadczeniu. Ale na tym nie koniec.
Zbigniew Boćko wystosował szereg gróźb pod adresem pracowników teatru. Ich skuteczność, w jego opinii, miał gwarantować fakt przynależności do Prawa i Sprawiedliwości oraz powiązania z ważnymi jej członkami. Pracownicy Działu Obsługi Widowni w pisemnych oświadczeniach przytoczyli stwierdzenia, które usłyszeli od polityka:
"Wszyscy stracicie pracę" "Będziecie mieli przesrane" "Czy wy wiecie, kim ja jestem?" "Chyba nie wiecie, co będzie się działo, jak nie wpuścicie PiS-u na salę"
Pracownicy byli zastraszani, aby nie ujawniali tego, co wydarzyło się w Teatrze 6. Piętro. – Jak jakieś nagranie wyjdzie dalej, to wszyscy macie przejebane – grzmiał Boćko oraz jego towarzysze. Stwierdzili, że treść spektaklu jest wymierzona w partię, którą reprezentują (przypomnijmy, że komedia Włodzimierza Perzyńskiego powstała w 1920 roku).
Żebrowski oczekuje konsekwencji
Dyrekcja Teatru 6. Piętro oczekuje wyciągnięcia konsekwencji wobec Zbigniewa Boćki, który pozostaje przedstawicielem władzy samorządowej. Twierdzą również, że należy dokonać identyfikacji osób, które towarzyszyły Boćce w czasie incydentu w teatrze oraz pociągnięcie ich do odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Zapytaliśmy Michała Żebrowskiego, dlaczego zdecydował się ujawnić zajście. Jak mówi naTemat, dyrekcja Teatru zdecydowała się stanąć w obronie napadniętych i znieważonych młodych kobiet pracującej w Teatrze, jak również zszokowanej widowni, która kupiła bilety tego dnia i miała prawo w spokoju obejrzeć spektakl. – Bohater zajścia osobiście w obecności świadków, grożąc pracownikom, sam przyznawał się do konkretnych poglądów i sympatii politycznych, które dla Dyrekcji nie mają znaczenia – mówi dyrektor Teatru 6. Piętro.
Zdarzenie zostało szczegółowo opisane w przekazanych nam oświadczeniach pracowników. Istnieją również nagrania z monitoringu Pałacu Kultury i Nauki, zabezpieczone przez dyrekcję Teatru. Dyrektor Artystyczny teatru, Eugeniusz Korin uważa, że incydent bardzo wiele mówi o naszej klasie politycznej. – Po pierwsze, że niestety, jest nam jeszcze bardzo daleko do społeczeństw, w których przedstawiciele władzy, niezależnie od szczebla i zajmowanych stanowisk, rozumieją swoją działalność jako służbę dla ludzi, którzy ich na ta stanowiska wybrali – mówi Korin.
O sprawie zostali poinformowani między innymi Karol Karski, rzecznik dyscypliny partyjnej Prawa i Sprawiedliwości, poseł Leonard Krasulski, członek biura Zarządu Okręgowej PiS w Elblągu oraz Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Nie udało nam się skontaktować ze Zbigniewem Boćką. Opublikujemy jego komentarz, gdy tylko odniesie się do zadanych przez nas pytań.
Mówi także o tym, że ta pyszałkowatość władzy, pokusa zawłaszczenia państwa nie jest niczym nowym. Bo sztuka Włodzimierza Perzyńskiego POLITYKA, na której dał popis swojej arogancji Pan Radny, wyśmiewa dokładnie takie zachowanie przedstawicieli różnych obozów politycznych, a została ona napisana w 1921 roku! Z tego faktu płynie też jeden bardzo pozytywny wniosek – nasi polscy klasycy są warci wystawiania na scenach polskich teatrów. Co potwierdza żywiołowość reakcji przychodzącej do nas publiczności.