
Twój szef cię uwielbia. Skradając się bowiem za twoimi plecami i zerkając ukradkiem, czy przypadkiem nie marnujesz cennych roboczogodzin na głupoty, nigdy nie przyłapie cię na zachwycaniu się zwiniętym w słodką kulkę jeżem-miniaturką, ani dawaniu „lajka” pod zdjęciem przyjaciółki w bikini. Baczne oko pracodawcy nie jest wyczulone na strony klubów fitness, a to właśnie przeglądając ich oferty spędzasz właściwie każdą „wolną” chwilę. I obiecujesz sobie, że tym razem na pewno się zapiszesz. I zmienisz dietę. Zaczniesz jeść zdrowo. Koniec z czekoladą i czipsami. Żegnaj bita śmietano, witaj tofu. Witaj nowa, lepsza ja. A potem wchodzisz do sklepu i kończy się jak zwykle.
Artykuł powstał we współpracy z Fitlovebox.