"Jumanji" to więcej niż gra. Przekonał się o tym między innymi Robin Williams, gdy niefortunny rzut kośćmi przeniósł go z salonu do środka dżungli. W Hollywood postanowiono odciąć kupony od tamtej produkcji i nakręcić historię jeszcze raz. Fani filmu i Williamsa mówią stanowcze „Nie”. I to pomimo, że w filmie wystąpi uwielbiany Dwayne "The Rock" Johnson.
„To był perfekcyjny film, nie potrzebuje powtórek”. „To uwłaczające, Robin Wiliams był najlepszy”, „To jak policzek dla Robina Williamsa”. To tylko niektóre z komentarzy których przybywa z każdą chwila odkąd gruchnęła wieść o planach nakręcenia kolejnego filmu o "Jumanji". Fani są bezlitośni, nikt nie chce nowej wersji, wielu zapowiada, że zbojkotuje, nawet jeśli będzie arcydziełem.
Choć to pewnie czcze zapowiedzi bez pokrycia, to za ich przyczyną należy się zastanowić, jaki cel przyświeca producentom, którzy za wszelką cenę forsują pomysły takie jak ten. Nowe wersje starych hitów rzadko kiedy okazują choć w połowie tak dobre jak oryginał, czego internauci komentujący informację o nowym „Jumanji” są w pełni świadomi i dają temu wyraz w swoich wypowiedziach. – Nikt nie nakręcił na nowo „Świateł Wielkiego Miasta” czy „Przeminęło z Wiatrem”, to niech się odczepią od Robina Williamsa i jego "Jumanji” – napisał jeden z nich.