99-latek ma problemy zdrowotne, ale musi stawić czoła niełatwej przeszłości. Nikt nie neguje jego zasług dla walki o niepodległość, był przecież jednym z bohaterów Powstania Warszawskiego. Ale później wszedł w układ bezpieką - tak przynajmniej wynika z ustaleń historyka z Instytutu Pamięci Narodowej. Teraz czas na sąd lustracyjny.
Bić się czy nie bić?
Rzeczywistość, jaka nastała zaraz po wojnie była na wskroś dramatyczna. Władza kusiła pozostających przy broni członków ruchu oporu (po likwidacji Armii Krajowej w styczniu 1945 roku istniało całe mnóstwo konspiracyjnych organizacji) obietnicą puszczenia w niepamięć rzekomych "błędów". Tak zwane amnestie nie raz złamały życie byłym bohaterom - tym, którzy zawierzyli w "słowo honoru", które nic wtedy nie znaczyło. Każdorazowo decyzja o ujawnieniu się wiązała się z wieloma dylematami.
Tysiące żołnierzy złożyło broń z nadzieją na normalną egzystencję, inni trwali w oporze. Ścibor-Rylski należał do grona osób, którzy skończyli z walką. Trzeba pamiętać, że bogaty konspiracyjny życiorys był wówczas równoznaczny z represjami ze strony władz. Żeby zminimalizować ryzyko narażenia na terror, były powstaniec rozpoczął życie "w cywilu", ale pod zmienionymi personaliami. Zataił fakt o uczestnictwie w walkach o Warszawę, choć poważnie się wtedy wyróżnił. Między innymi dzięki temu uniknął represji - czytamy na stronie Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944.
A co, jeśli swoboda działania i późniejsze awanse wynikały ze współpracy z bezpieką? - takie pytanie zadają od kilku lat przeciwnicy generała.
TW "Zdzisławski"
Wiadomo, że Ścibor-Rylski nie wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pracował w Biurze Samochodów Remontowanych "Motozbyt", wiodąc przynajmniej częściowo normalny żywot. W książce Marka Lachowicza pt. "Wspomnienia cichociemnego" (wyd. IPN) znajduje się biogram generała, z którego wynika jednak, że w tym czasie były powstaniec współpracował z UB. Jak napisano:
Co na to sam zainteresowany?
Kiedy w 2004 roku Ścibor-Rylski wszedł w skład kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, stanął przed koniecznością lustracji. Oświadczenie lustracyjne, owszem, złożył, ale nie wspomniał w nim o kontaktach z UB. Trudno to wytłumaczyć, bowiem jeśli późniejszy generał (od 2005 roku) rzeczywiście negował swój związek z komunistycznymi służbami, później nie przyznawałby się publicznie, że takowy rzeczywiście istniał. A tak właśnie zrobił...
Jak odnieść się do tłumaczenia generała? W historii polskiego podziemia zdarzały się przypadki przenikania do struktur aparatu represji po to, aby - odgrywając podwójną rolę - zdobyć informacje m.in. o planach dotyczących rozpracowywanej siatki niepodległościowej. Jeden z tropów mówi, że Ścibor-Rylski nawiązał kontakt z bezpieką na polecenie zwierzchnika - płk. Jana Mazurkiewicza "Radosława".
Druga konspiracja?
Wiadomo, że zwierzchnik Ścibora-Rylskiego był dwukrotnie aresztowany, a po pierwszym wyjściu na wolność (jeszcze w 1945 roku) stanął na czele Centralnej Komisji Likwidacyjnej AK, wzywając dawnych towarzyszy broni do ujawnienia się. Idąc tym tropem rozumowania, do 1949 roku, czyli do czasu powtórnego aresztowania, Mazurkiewicz musiałby dalej prowadzić działalność konspiracyjną, choć wydaje się to mało prawdopodobne.
Co prawda po rozwiązaniu AK powstało na ziemiach polskich m.in. ściśle zakonspirowane Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość", nic jednak nie wskazuje na kontakty Ścibora-Rylskiego z tą strukturą. Dostępne życiorysy - także ten umieszczony na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego - wspominają, że bohater powstania skończył z podziemną działalnością w maju 1945 roku, po czym wyjechał do Poznania. Według Krzysztofa A. Tochmana, którzy sporządził życiorys generała dołączony do książki "Wspomnienia cichociemnego", nawet kilkanaście procent żołnierzy AK i NSZ współpracowało po wojnie z UB i SB.
Nawet jeśli Ścibor-Rylski niedługo po wojnie związał się z bezpieką, nie wiadomo wiele na temat charakteru tej współpracy. W zbiorach IPN znajdują się teczka personalna i teczka pracy TW "Zdzisławskiego", brak jednak odręcznie podpisanej deklaracji o współpracy oraz ewentualnych pokwitowań odbioru wynagrodzeń.
Krytycy generała wytykają mu fakt, że w 1984 roku został jedną z twarzy znajdującego się na pasku władzy Obywatelskiego Komitetu Obchodów 40. Rocznicy Powstania Warszawskiego, czym zdradził ideały Polski Walczącej. Inni mówią wprost, że Ścibor-Rylski zrobił to już w końcu lat 40.
Na ustalenie faktów jeszcze za wcześnie, choć dojście do prawdy jest tu kwestią fundamentalną. Tak samo jak wyjaśnienie, czy generał złożył nieprawdziwe oświadczenie. Niemniej przypadek schorowanego 99-latka, bohatera Powstania Warszawskiego, który nie ma sił, aby stawić się przed sądem lustracyjnym, wydaje się przygnębiający.
Wg dokumentów w 1947 r. zarejestrowany przez Wydział I WUBP Poznań jako TW „Zdzisławski". Wykorzystywany do 1964 r., kiedy to wyprowadził się z Poznania do Warszawy. Równocześnie, przynajmniej do 1956 r., współpracował z Departamentem I i Departamentem II MSW. Wg zachowanych dokumentów inwigilował swoją żonę i byłą teściową żony (matkę cc „Jarmy", Olgę Kochańską, zamieszkałą w USA), jak również rozpracowywał Międzynarodowe Targi poznańskie i środowiska polonijne w USA.
M. Lachowicz, "Wspomnienia cichociemnego"
Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski
Byłem wtyką w bezpiece. Uratowałem wielu kolegów przed aresztowaniem. (...) Moje zadanie polegało m.in. na zbieraniu informacji, na kogo mają haki, na kim im zależy.Czytaj więcej
FRONDA.PL
Zeznanie gen. Ścibora-Rylskiego
Jako oficer wywiadu AK zgodziłem się w Poznaniu na współpracę z UB, ale moim faktycznym celem było uzyskiwanie informacji, kim interesuje się Urząd, i następnie ostrzeganie tych osób. Pytano mnie o kolegów z powstania, a ja nie udzielałem żadnych informacji, wykręcałem się. Natomiast później informowałem taką osobę, że UB się nią interesuje, w ten sposób ostrzegałem kolegów.Czytaj więcej