Media społecznościowe rozpala dyskusja o nastolatkach z Jasła, którzy wypluli i podeptali hostię. Dziwne to społeczeństwo, w którym za taki czyn na nastolatkach ciąży odpowiedzialność karna i ostracyzm społeczny, a za palenie kukieł i nawoływanie do nienawiści, czeka szacunek ludzi ulicy.
Dla katolików hostia jest emanacją ciała Jezusa i sprofanowanie jej jest nie do przyjęcia. Dla głęboko wierzących to sytuacja przykra, niezrozumiała.
Wiele hałasu o opłatek
Jednak szum spowodowany całą sprawą zaskakuje. Bo gówniarski wybryk chłopców w najgłupszym możliwym wieku, polegający na – nie oszukujmy się – wypluciu wafla, jest traktowany z większym oburzeniem niż np. spalenie przez górników kukły Ewy Kopacz, spalenie kukły Żyda na wrocławskim rynku, martwy lis na demonstracji, gorszy sort społeczeństwa czy chociażby jawne nawoływanie do nienawiści mistrzowsko prezentowane przez poseł Krystynę Pawłowicz.
Rozumiem, że dla religii symbole i rytuały są niezmiernie ważne, to one nadają wymiar magiczny, duchowy. Ale o jakiej wspólnocie religijnej możemy mówić, jeśli bardziej oburza się znieważeniem opłatka niż człowieka?
I absolutnie nie chodzi o to, by odbierać wagę symbolom – dla głęboko wierzących ten opłatek jest naprawdę ciałem Chrystusa, a jego profanacja wielkim występkiem. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktoś tak bardzo wrażliwy na krzywdę boską, może nie być wrażliwy na krzywdę ludzką.
Podwójne standardy
Z przerażeniem patrzę na społeczeństwo, które w ramach wspólnoty religijnej jest w stanie "ukamienować" dwóch nastolatków za głupotę, a nie reagować na prawdziwe przejawy nienawiści, sprzecznej przecież z założeniami katolicyzmu.
Nie rozumiem, jak za głupi wybryk można przekreślić człowieka, a na systemowe zło, takie jak choćby pedofilia w Kościele, stosunek do uchodźców, czy przejawy nienawiści przymykać oko. I nie chodzi tu o hierarchów kościelnych, ale o podwójne standardy naszego społeczeństwa.
Święte oburzenie może dotyczyć komunikantu, ale wówczas, gdy równy sprzeciw wywołuje w nas krzywda ludzka. Inaczej nie dość, że wspólnota wyznająca takie zasady jest farsą, to i rytuał, w którym przyjmuje się hostię jest pusty. I nie ma co wówczas płakać nad wyplutym waflem.