
Reklama.
Dyrektor Zaradkiewicz w publikacji został przestawiony jako urzędnik państwowy, chociaż w tym przypadku powinien figurować jako prawnik. Opinię na temat kontrolowania orzeczeń TK, również jako urzędnik, potwierdził w wypowiedzi dla „Wiadomości”.
Jego słowa miały być potwierdzeniem przedstawionej w materiale tezy, że premier ma prawo badać legalność wyroków Trybunału i odmówić publikacji tych, które uzna za nielegalne. Po słowach Kamila Zaradkiewicza prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie nieopublikowania wyroku ws. ustawy naprawczej.
Jak dowiedzieli się dziennikarze „Gazety Wyborczej”, dyrektor nie miał zgody na publiczne wypowiadanie się w kwestiach dotyczących działalności orzeczniczej TK. Takie pozwolenie można uzyskać po zwróceniu się o zgodę u przełożonych, jednak Kamil Zaradkiewicz tego nie zrobił, przez co „utracił zaufanie” Biura.
Minister Maciej Graniecki ma prawo zwolnić Kamila Zaradkiewicza z pełnionej przez niego funkcji, jednak tego nie zrobił. Póki co na dyrektora Zaradkiewicza nałożono służbowy zakaz wypowiadania się w mediach na temat Trybunału Konstytucyjnego.
źródło: "Gazeta Wyborcza"