Przeczytałem właśnie w na:Temat artykuł o niepozostawiającym wątpliwości tytule: „»Nie« dla coachów i motywacji”. Poświęcony jest facebookowemu magazynowi „Porażka”. Autorzy magazynu przekonują, że coaching należy zdelegalizować, a rady o „wyjściu ze strefy komfortu” są zarówno kłamliwe, jak i wprost szkodliwe.
Twórcy „Porażki” z entuzjazmem przekonują, że „od ilości szkoleń coachingowych nie przybędzie dobrze płatnych miejsc pracy, gospodarka nie stanie się bardziej innowacyjna, ludzie nie zaczną więcej zarabiać”.
Nie chcę stawać w obronie całej branży coachingowej, bo nie jestem trenerem, ale z własnego doświadczenia napiszę, że już dłuższy czas nie słyszałem większego nonsensu, jak ten z „Porażki”.
Podzielę się osobistym doświadczeniem. Każdy zarządzający staje przed ścianą. Dochodzi do punktu, w którym w baku wiedzy kończy się paliwo. Czegoś nauczyliśmy się na studiach, powiększyliśmy wiedzę na kursach, zdobyliśmy dużo praktycznych umiejętności w codziennym zarządzaniu. Ten napęd pomagał nam budować firmy, rozwijać projekty, zwiększać przychody.
NaTemat zaczynało cztery lata temu jako kilkuosobowa firma. Ja wcześniej niczym nie zarządzałem, poza sobą samym w dziennikach telewizyjnych. Wszystkiego musiałem się nauczyć od początku i udało się to z sukcesem, skoro rozwinęliśmy się do firmy z pięcioma markami i wielomilionowymi przychodami. Uczyłem się, wyciągając wnioski ze wszystkiego, co robię, czytając, podglądając konkurencję. Ale ten rezerwuar prostej nauki się wyczerpał. Media internetowe to konkurencyjna, dynamiczna i drapieżna branża. Cały czas dzieje się coś nowego. Trzeba nadążać i rosnąć. Stanęliśmy przed pytaniem – w jaki sposób z firmy o przychodach na poziomie 8 milionów stać się firmą o przychodach rzędu 30 milionów. Tu nie wystarczą proste odpowiedzi w stylu: zatrudnić więcej sprzedawców. To proces wymagający przejścia z małej, nieco rodzinnej firmy do firmy z procesami, strukturami, zarządzanej projektowo. Mogłem ten proces próbować przeprowadzić sam. Przez najbliższe lata starałbym się, robiąc różne eksperymenty, sprawdzić, co działa, a co nie działa. Ale czasu jest zawsze za mało. Więc poprosiłem osobę z wieloletnim doświadczeniem na dyrektorskich stanowiskach w branży, by była moim coachem i mentorem i pomogła naszej firmie przejść zmianę.
Wielokrotnie ta zmiana oznacza dla mnie „wychodzenie ze strefy komfortu”. Mój coach pyta mnie o różne decyzje. Wskazuje cechy charakteru, które ułatwiają bądź utrudniają mi stawanie się lepszym managerem. Wskazuje sposoby działania większych firm, które mógłbym przenieść do naszej. Wspiera w tworzeniu strategii. Pewnie mógłbym do tego wszystkiego dojść sam. Stracilibyśmy jednak całą masę czasu i ułatwilibyśmy konkurencji wyprzedzenie nas.
Z przyjemnością odpowiem więc na pytania „Porażki”.
Czy od liczby szkoleń coachingowych przybędzie miejsc pracy? W Grupie na:Temat przybędzie. Czy gospodarka stanie się bardziej innowacyjna? My stajemy się bardziej innowacyjni, więc w jakimś promilu dzięki nam innowacyjna staje się cała gospodarka. Czy ludzie zaczną więcej zarabiać? Tak, gdy będą rosły przychody Grupy na:Temat, to będą rosły pensje w Grupie na:Temat. Oczywiście to trochę potrwa. Warto zadawać sobie pytanie: „Co zrobię jutro”, ale znać też odpowiedź na pytanie: Gdzie widzę siebie i swój biznes za 3 lata.
Kiedyś u swojego współpracownika zamówiłem analizę ruchu mobilnego w Grupie. Ostatni slajd prezentacji miał tylko jeden napis – wniosek: „Mobile jest ważny”. To nie była najlepsza prezentacja. Mimo to kończąc, napiszę: Samorozwój jest ważny. Może nawet jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, dlaczego niektóre firmy i niektórzy ludzie odnoszą sukces. Bo ten w Polsce, mimo skrajnego pesymizmu „Porażki”, jest nie tylko możliwy, ale naprawdę jest w naszych rękach.