
Reklama.
– Chciałem podziękować, że po długiej przerwie mogę być gościem Radia TOK FM – w taki sposób rozpoczął się udział Łukasza Warzechy w "Poranku…". Publicysta "wSieci" uśmiechając się wspomniał jeszcze o "kraju pod butem pisowskiej dyktatury".
Warzecha zjadliwie komentował demonstrację KOD i liczący jej uczestników stołeczny ratusz. – Jestem zbulwersowany tym, co zrobił. Czy urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz się boją czegoś? Czy PiS ich tak wystraszył, żeby tak zaniżyć szacunki dotyczące liczby demonstrujących? – kpił. – Gołym okiem widać, że był tam milion co najmniej, może półtora miliona – dodawał.
Publicysta docinał też "charyzmatycznych liderom" Ryszardowi Petru i Bronisławowi Komorowskiemu. – Musieli przyciągnąć prawdziwe tłumy – drwił.
Na nic zdały się prośby Wielowieyskiej o poważną dyskusję. – Rozumiem, że przyszedłeś z wrogim zamiarem rozwalenia mi programu – rzuciła wreszcie. A Warzecha odbił piłeczkę stwierdzając, że tylko dostosował się do poziomu odbiorców.