Prezydent Andrzej Duda spotkał się w Ottawie z kanadyjskim premierem. Sukces? Niekoniecznie. “Trudeau nie przyjął Dudy w swoim gabinecie, ani nie zaprosił na kolację. W podobnej formule kanadyjski premier spotkał się kilka godzin wcześniej z sekretarzem partii komunistycznej chińskiej prowincji Guandong” – pisze Mariusz Zawadzki z “Gazety Wyborczej”.
“Krótko mówiąc, prezydent Duda nie poleciał do Kanady na próżno. Niestety w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Po pierwsze, Trudeau nie przyjął Dudy w swoim gabinecie, ani nie zaprosił na kolację, tylko spotkał się z nim w budynku kanadyjskiego parlamentu. Po drugie, obydwaj przywódcy nie odpowiadali na pytania dziennikarzy, ani nawet nie wygłosili żadnych oświadczeń dla mediów” – pisze korespondent “GW” w Waszyngtonie.
Cytuje też byłego polskiego dyplomatę, który mówi, że taka sytuacja oznacza, iż Kanadyjczycy nie chcieli żadnego medialnego rozgłosu wokół wizyty Dudy. – Tylko fotka i zmiatać do domu – stwierdził.