TVP INFO ma już praktykę w nietransmitowaniu ważnych wydarzeń. Po marszach KOD, tym razem nie pokazano odpowiedzi opozycji na "audyt" PiS (który oczywiście transmitowano w całości). Zamiast tego widzowie słuchali ministra infrastruktury (tak, jakby w Sejmie mieli za mało czasu), a później m.in. Tomasza Sakiewicz i Witolda Gadowskiego.
Prawo i Sprawiedliwość sprytnie zaprezentowało swoje show w Sejmie. Beata Szydło i jej ministrowie mówili bez skrępowania przez cały dzień, Antoni Macierewicz skończył swoje przemówienie po godzinie 20. Kolejne przemówienia, nawet z tak niszowych dziedzin jak gospodarka morska.
Opozycja dostała szansę na odpowiedź dopiero po tym, a więc już po największych dziennikach, które siłą rzeczy przedstawiły głównie stanowisko PiS i zdawkową odpowiedź polityków PO. Znaczące były też dysproporcje czasu: rząd, czyli PiS miał nieograniczoną możliwość mówienia, PO na przemówienie dostała 34 minuty, a PSL 7 minut.
Dla TVP INFO nawet to było za dużo. Pokazano przemówienie Ewy Kopacz, ale już nie pozostałych polityków opozycji. Zamiast tego była rozmowa z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem, który przecież miał swój czas w Sejmie. – W Sejmie właśnie zaczęła się debata, mogą ją państwo oglądać na naszej stronie internetowej – wtrącił tylko prowadzący Adrian Klarenbach.
Później oddano antenę "ekspertom", czyli naczelnemu "Gazety Polskiej" Tomaszowi Sakiewiczowi czy Witoldowi Gadowskiemu, który kilka dni temu narzekał na Twitterze, że zbyt rzadko bywa w mediach PiS. Oczywiście, niech go pokazują, ale nie zamiast przemówień opozycji. Tymczasem przemówienie Ewy Kopacz zaczęto transmitować w jego połowie, pokazano tylko 4 minuty.
10 godzin dla rządu i PiS, 4 minuty dla opozycji. Tak wygląda pluralizm według Jacka Kurskiego.