Relacja matki z córką jest pełna paradoksów. Zakłada wielką bliskość, ale także potrzebę ogromnej wolności. Matka któregoś dnia musi pozwolić córce dorosnąć, podejmować własne decyzje, popełniać błędy, ponosić konsekwencje niezależności i korzyści z niej wynikające. O tym jak przekazać córce energię, radość życia i wolność, rozmawiamy z psychoterapeutką Katarzyną Miller.
Dlaczego tak dużo uwagi poświęca się trudnym aspektom relacji matka - córka, a tak mało pozytywnym?
Ponieważ ludzie wolą czytać o rzeczach trudnych, a cała wiedza terapeutyczna oparta jest na patologii. Pewnie nie przez przypadek w jednej tylko książce (Robin Skinner i John Cleese „ Żyć w rodzinie i przetrwać” ) spotkałam się z pytaniem, dlaczego nie zajmujemy się normalnością, radością, zdrowiem. Znacznie lepiej byłoby się uczyć na dobrych wzorcach. W zdrowych, dobrych rodzinach, ludzie dają sobie wzajemnie dużo wolności i wzajemnych praw.
Czego dotyczy ta wolność?
Na przykład tego, żeby dzieci uczyły się tego, czego chcą, żeby miały swoje pomysły na siebie… Moim ulubionym przykładem tego typu rodziny – co prawda tylko książkowej, ale doskonale oddającej ducha wolności – jest rodzina Muminków. Kiedy Mama Muminka pyta dzieci dokąd się wybierają , one odpowiadają „a nie wiemy, gdzie pójdziemy tam pójdziemy”. A gdy po ich powrocie pyta – gdzie byliście, słyszy – „bardzo daleko i spotkaliśmy tam potwora” A Mama Muminka na to „I tak świetnie sobie poradziliście” no bo przecież przyszli cali, prawda? Dużo polskich mam odpowiedziałaby „boże, nigdy więcej was samych nie wypuszczę” lub „o boże, a kto wam pozwolił!” Jeśli więc mówimy o dobrej energii przekazywanej z pokolenia na pokolenie, to z pewnością tą energią będzie wolność i rodzaj akceptacji dla inności dziecka – córki (bo o ich relacji z matkami i babciami rozmawiamy), która przyszła na świat…
To chyba nie najłatwiejsze – dać wolność córce… Jak to zrobić?
Dawać wolność mogą tylko wolne jednostki. Więc jeśli mama czy babcia jej w sobie nie mają, nie przekażą jej córce czy wnuczce.
W końcu przykład idzie z góry
Zdecydowanie, na szczęście czasem jest też tak, że mama nie pozwala, ale babcia ze względu na doświadczenie pozwala na więcej i jeszcze mówi córce ‘no uspokój się kochana, sama taka byłaś tylko nie pamiętasz’.
Bo babci te emocje, które targają mamą już tak bardzo nie dotyczą
Tak, wtedy babcia może już być tą lepszą, życzliwszą, szlachetniejszą i dzieci często z tego korzystają, że babcie są słodkie, kochane i na więcej pozwalają. Czasem babcie bywają wielkim ratunkiem.
A jakimi słowami nie przekażemy córce w genach wolności
Na przykład mówiąc do niej „powinnaś być grzeczna, nie mówić za wiele, nie dyskutować, robić to co ci mówię, nie kwestionować, nie podważać….
Nie siedzieć w rozkroku (jak to mi często powtarzała moja babcia) – bo przecież dziewczynka zawsze trzyma nóżki razem…
A ja właśnie zawsze rozkładam! (śmiech) Przecież tak się siedzi najwygodniej. Uwielbiam tak siedzieć!
Bo to jest bardzo wygodny sposób siedzenia!
I to jeszcze jak! Poza tym jak łatwo wstać! A jeśli już o nogach mowa, wolność dotyczy też chodzenia w miejsca, do których dziecko ma ochotę pójść – oczywiście mówimy o miejscach na miarę wieku, możliwości i bezpieczeństwa dziecka. Z drugiej strony, dzieci muszą mieć też jasno wyznaczone granice, które dają im poczucie bezpieczeństwa i miłość. Muszą jednak też te granice przekraczać. Ale żeby umiały to robić, po cichutku, po swojemu, potrzebują nieco śmiałości. Niektóre grzeczne dziewczynki za cholerę nie przekroczyły żadnej granicy w życiu i muszą potem sporo nadrobić.
A co to znaczy przekraczać granicę. Po co w ogóle mamy to robić?
Przekraczać granicę, to znaczy na przykład spotykać się z chłopakiem, który nie podoba się mamie albo pójść z nim tam, gdzie mama absolutnie by sobie tego nie życzyła, pojechać z grupą znajomych gdzieś na całą noc (chociaż mama uważa, że tam się” coś będzie działo”, a córka wie, że będzie inaczej). Przekraczanie granic to też chodzenie ‘w zbyry’ będąc maluchem, czyli w takie miejsca, które są niebezpieczne, bo na przykład można złamać sobie nogę.
Co daje córce przekraczanie granic i zgoda matki na to?
Matka, która nie węszy, nie podejrzewa , nie sprawdza, ufa w takim sensie, że zostawia margines prywatności buduje zaufanie córki samej do siebie. Córka, która od dziecka przekracza granice – oczywiście te na miarę jej możliwości – buduje w sobie śmiałość, poznaje swoje granice, co z kolei buduje w niej rozwagę i rozsądek. Przekraczanie granic pozwala jej również znaleźć odpowiedź na pytanie czego chce od siebie samej, od innych i od życia w ogóle.
Wiara ważnej w życiu dziewczynki innej, bliskiej kobiety – mamy, babci, ciotki – która będzie towarzyszyć jej na różnych etapach życia – czy to jest ważne?
To jest bardzo ważne. Mnie taką wiarę i wsparcie dawała moja niania, ale też przyjaciółki mojej mamy, które były mądrymi kobietami. Mama niestety mówiła ‘martwię się o ciebie’, na co ja prosiłam – ty we mnie wierz. Wiara i wsparcie dają tak silną podstawę, że przez resztę życia nie pozostaje już nic innego, jak tylko rozwijać się.
Dobra energia, która powinna płynąć do młodych kobiet od ich babć i mam, to energia prastarej kobiety…
Tak jest! Wiedźmy, czarownicy, wróżki, uzdrowicielki i bogini oczywiście
Wiedźmy? Ta znienawidzona przez mężczyzn baba-herod? Przecież ona jest "nieobliczalna", "zła" i ma w sobie siłę nie do opanowania.
Po co Pani to mówi?! Energia wiedźmy jest wspaniała! To ta, która WIE.
Jak babcie i mamy przekazują nam tę energię wiedźmy z pokolenia na pokolenie? Gdzie ta energia jest? W czym?
W przekazie o tym, jak znosić przeciwieństwa losu, jak dokonywać wyboru, jak podejmować decyzje i wreszcie jak cieszyć się życiem. To mama pokazuje dziecku świat, to, co jest w nim ważne, a co nie, co w nim jest przyjazne, a co mniej, na co mamy wpływ, a na co nie mamy. Mądra matka wiedźma oprócz tego, że różne rzeczy sama wie, pozwala dotrzeć do nich dziecku samodzielnie. Może mu pozostawić wolność i możliwość sprawdzania, ale tam gdzie jest niebezpiecznie, tam ona czuwa. A jeśli córka wróci w ranach, to matka je opatrzy i nie powie ‘żeby kózka…’
Bardzo wierzę w mądrość rzeczywistości. To sprawdza się w moim życiu i życiu moich klientek. Jeżeli się współgra ze swoim prawdziwym jestestwem, ze swoją prawdziwą jaźnią , to cała rzeczywistość z nami współpracuje. Dobra energia wiedźmy, którą dostajemy od mam i babć wie jak się wyzwolić. Mamy wtedy w sobie taką prostotę działania, taki rodzaj adekwatności między tym co wokół, a tym co w nas. Nie ma barier, nie ma przeszkód, jest przepływ. Przepływ wewnętrzny daje zdrowie. Przepływ między człowiekiem, a rzeczywistością daje powodzenie we wszystkim co się robi.
Czy bycie wiedźmą – mam na myśli tę kobiecą, szelmowską energię – to intuicja i bycie w zgodzie ze światem?
To bycie sobą w zgodzie ze światem i z innymi w tym sensie, że ich rozumiemy, co nie znaczy, że się zawsze z nimi zgadzamy.
Jak kobiety z rodziny – mama, babcia – mogą nauczyć małej dziewczynki tej umiejętności?
To są w sumie proste rzeczy. Na przykład kontakt z naturą, a więc też ze sobą. Wystarczy, że babcia chodzi z wnuczką do lasu, uczy jej roślin, miłości do nich, do przestrzeni, powietrza, ziemi i tego co ona rodzi – warzyw, owoców, zbóż - to jest już zasiane ziarno wiedźmy. Życie w mieście temu nie sprzyja – jest co prawda wygodne, ale daleko od natury.
A radość z życia? Przecież to wielka energia, jak ją wpoić dziecku?
Będąc samej radosną. Nie da się tego powiedzieć, to trzeba pokazać córce samej radość przeżywając.
To w sumie dość trudne, zwłaszcza kiedy tak szybko żyjemy….
Radość życia jest radością ze wszystkiego, nie trzeba czekać ani na specjalne dni ani okazje, można się cieszyć tak po prostu. Drobiazgami. Na radość nie trzeba mieć pozwolenia, nie trzeba się na nią też umawiać. Nie muszą się też inni cieszyć, żebym ja się mogła cieszyć – matka ‘wiedźma’ potrafi powiedzieć dziecku, że jej smutek, nie ogranicza jego radości. Bo uczucia, emocje przychodzą i odchodzą. Emocje bliskich należy szanować, ale odrębność pozwala na przeżywanie różnych stanów emocjonalnych w tym samym czasie.
Z tych dobrych przekazów, które dostajemy od mamy, babci, kobiet w rodzinie – kto wyrasta?
Twórcza, otwarta, elastyczna, słaba i silna jednocześnie kobieta. Pełna możliwości, mająca poczucie własnych zdolności, pogodna, spokojna, zaangażowana w relację z ludźmi.
Czy pełna, kompletna kobieta, bywa również słaba?
Tak samo jak dzień i noc, ciepło i zimno, dobro i zło, istnieje słabość i siła. Nie ma siły bez słabości i słabości bez siły. Jeżeli nie znamy smutku, nie znamy też słabości, jeśli nie znamy złości, nie znamy też spokoju. Iluzja na temat jednostronności życia jest domeną przestraszonych ludzi, którym wydaje się, że istnieje mityczna kraina, w której wszystko jest łatwe i proste. Nie ma łatwego bez trudnego, a rzeczy trudne są ważne.
To wymaga refleksji, by w trakcie drogi cieszyć się tym co się ma…
W dodatku wszystkim co się ma.
Czego córek i wnuczek nie można pozbawiać?
Poczucia godności i wiary w siebie. Akceptacji własnego ciała.
O czym będą warsztaty, które Pani poprowadzi z okazji akcji „Energia od Pokoleń”?
To warsztat dla mam i córek, babć i wnuczek – po prostu dla bliskich sobie kobiet. Z pewnością powiemy sobie o tym, za co jesteśmy sobie wdzięczne, wyrazimy radość z powodu obecności ale nie ominiemy też trudnych aspektów w relacjach – tego co nas wzajemnie uwiera, boli oraz czego brakuje nam we wzajemnych relacjach. Zaplanujemy też wspólnie to co chcemy dla siebie na przyszłość.
Trwa ogólnopolski konkurs dla matek i córek „Energia od pokoleń”. Celem akcji jest poszukiwanie niezwykłych relacji, wspólnych przeżyć i pasji, jakie łączą matki i córki. Autorki najciekawszych historii wygrają udział w warsztatach z Katarzyną Miller oraz sesję zdjęciową z Jackiem Porembą. Zadaniem matek i córek, które chciały zgłosić się do konkursu jest opisanie relacji międzypokoleniowej, jaka je łączy oraz przesłanie energetycznego zdjęcia, przedstawiającego je same, ich emocje i pasje. Swoje zgłoszenia możecie wysłać do 31 maja w tym miejscu.
Tekst powstał we współpracy z marką Pharmaton Geriavit