Zanim Jarosław B. wyjechał do z misją duszpasterską do Brukseli, był wykładowcą polskiego seminarium duchowego oraz proboszczem jednej z parafii w województwie świętokrzyskim. Wcześniej wyjechał na misję do Afryki. Ale to czyny pedofilskie, jakich się dopuszczał w stosunku do polskiej młodzieży, postawiły go w stan poważnego oskarżenia.
Jak ustalono w toku śledztwa, 50-letni dziś ksiądz wykorzystywał seksualnie nieletnich. Jeden z nich zeznał później, czytamy w "Gazecie Wyborczej", że duchowny nakłaniał ich do obnażania się przed kamerką. Miał ich też uczyć masturbacji.
Kapłana ujęto w Brukseli, gdzie mieszkał i prowadził działalność we wspólnocie katolickiej. Ksiądz przyznał się do winy oraz prosi o dobrowolne wymierzenie kary. Prokuratura postawiła mu zarzut nakłaniania 14-latka do czynności seksualnych, ale do czasu postępowania sądowego przebywa na wolności.
Wykorzystywani seksualnie mieli być też nieletni koledzy poszkodowanego. – W lutym 2014 r. ksiądz miał uprawiać seks oralny i analny z chłopcem, który miesiąc wcześniej skończył 15 lat. Nie był więc w myśl polskiego prawa osobą małoletnią i za to polski ksiądz nie ma zarzutów – pisze "GW".
Ksiądz jest oskarżany o pedofilię na podstawie wcześniej zebranego materiału. W trakcie przeszukania jego brukselskiego mieszkania nie znaleziono nowych dowodów.
Dwa miesiące temu Sejm przyjął ustawę o rejestrze sprawców przestępstw na tle seksualnym. Obejmuje on dwa zestawienia: z ograniczonym i nieograniczonym dostępem. Z pierwszym zapoznają się sądy, policja, ABW, CBA, Służba Celna, prokuratura czy organy administracji rządowej. – Kończy się raj dla pedofilów – podkreślił z sejmowej mównicy wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.