Krystyna Pawłowicz już przyzwyczaiła nas do tego, że nazywa unijną flagę szmatą. Teraz poszła o krok dalej i szmatą nazwała samą Unię Europejską. Tę Unię, o wejście do której tak mocno zabiegaliśmy i z której rząd PiS chce czerpać miliardy na realizację swoich obietnic.
– Polacy są Europejczykami dlatego, że są Polakami, ale realna przynależność do Europy to przynależność do Unii. Ci, którzy mówią inaczej są szkodnikami, są politycznymi awanturnikami – powiedział Jarosław Kaczyński 2 maja. Tych słów chyba nie wzięła sobie do serca Krystyna Pawłowicz.
I to nie jej symbol, tak jak robiła to dotychczas, ale całą wspólnotę. Pytana przez naczelnego "Super Expressu", czy żałuje nazwania unijnej flagi "szmatą" stwierdziła – chyba bez głębszego zastanowienia – że nie tylko flaga UE zasługuje na pogardę. – Unia Europejska jest dla mnie szmatą. SZ-M-A-T-Ą – literowała Pawłowicz. – Naprawdę? – dopytywał z niedowierzaniem Sławomir Jastrzębowski.
– Naprawdę, dlatego, że kojarzy mi się z czymś bardzo złym, niedobrym, brudnym. Mam prawo tak powiedzieć? Czy słowo "szmata" jest obelgą? – dziwiła się posłanka PiS. – Tak – stwierdził krótko naczelny "SE". – Jest?! – wykrzyknęła zdziwiona Pawłowicz.