
Edward Szydło, mąż szefowej rządu, woli trzymać się w cieniu. Na co dzień szefuje Szkole Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu. Postała na początku lat 90. jako inicjatywa władz miasta, ale szybko przeszła pod kontrolę grupki prywatnych osób, a samorząd stracił na nią wpływ. Dzisiaj zajmuje się szkoleniami finansowanymi przez UE. Nie składa też sprawozdań finansowych, podobnie jak Amber Gold, którego szef ma za to zarzuty.
REKLAMA
Z czego żyje mąż Beaty Szydło? Z Unii Europejskiej, w którą szefowa rządu tak mocno uderzała podczas niedawnej debaty w Sejmie. Edward Szydło jest dyrektorem Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu. W ostatnich 10 latach przeprowadzono w niej szkolenia o wartości 30,7 mln zł – podaje "Polityka", która w obszernym artykule opisuje kulisy biznesu. Z Unii na te szkolenia pozyskano 25,2 mln zł, resztę dołożyły inne instytucje, głównie urzędy pracy.
Szkoła to dzisiaj głównie centrum do prowadzenia szkoleń, chociaż ambicje były większe. Na początku lat 90. władze Oświęcimia powołały ją, by mieszkańcy nie musieli wyjeżdżać po wyższe wykształcenie. Dlatego powołano stowarzyszenie, którego władze wyznaczyli włodarze Oświęcimia.
Ale po kilku latach straciły nad nim kontrolę. Nie odbywają się ani walne zgromadzenia członków stowarzyszenia, ani wybory nowych władz. Dzisiaj – jak pisze "Polityka" – Szkołą rządzi prywatna grupa osób. Nie wiadomo też jak wygląda strona biznesowa przedsięwzięcia, bo Stowarzyszenie nie składa raportów finansowych, co jest obowiązkiem każdego podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą. "Polityka" porównuje to do Amber Gold, którego szefowie mają z tego powodu zarzuty zagrożone nawet więzieniem.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
