
Ojciec z Rybnika napisał list do rybnickich policjantów. Gdyby nie oni, mogło dojść do tragedii - córka mężczyzny po wypadku w szkole zaczęła tracić czucie w nogach. Dotarcie do szpitala było praktycznie niemożliwe, auto utknęło w korku. Po rozpaczliwym telefonie na ratunek przybyła drogówka. "Dziękuję" – pisze rybniczanin.
REKLAMA
"Moja córka została uderzona przypadkiem w głowę żelaznymi drzwiami (...) Duży guz, nauczyciele szybko zareagowali. Odebrałem ją i stwierdziłem, że zabiorę do lekarza, w końcu to głowa" – czytamy w liście. "Kiedy przygotowywałem się do wyjazdu, córka zaczęła płakać i krzyczeć, że traci czucie w nogach. Reakcja natychmiastowa, na ręce i do auta". Z powodu korków samochód stanął w drodze po pomoc.
Przerażony mężczyzna nie wiedział, co robić, w końcu zadzwonił na policję. Dyżurny podjął decyzję o wysłaniu policjantów, dzięki którym dziewczynka szybko trafiła pod opiekę lekarzy. "Dziękuję, w imieniu moim, a przede wszystkim córki, dyspozytorowi oraz funkcjonariuszom, którzy eskortowali nas pod same drzwi szpitala" – pisze rybniczanin. "Życzę wam spokojnej służby, tyle powrotów z terenu, ile wyjazdów". List trafił do lokalnych mediów, udostępniają go też internauci.
źródło: rybnik.naszemiasto.pl
