Brytyjskie urzędy mają pełne ręce roboty. Polacy zmobilizowani wizją Brexitu, tylko przez ostatnie trzy miesiące zeszłego roku złożyli o 28 proc. więcej wniosków o brytyjskie obywatelstwo niż w lipcu, sierpniu i wrześniu razem wziętych. Ale aż 400 tysięcy spośród blisko 900 tysięcy wyspiarskich Polaków nie zdąży z tym przed ewentualnym Brexitem. Wrócą do Polski?
Odejść czy zostać w Unii Europejskiej? Jeśli 23 czerwca Brytyjczycy wybiorą tę pierwszą możliwość, to życie polskich imigrantów na Wyspach diametralnie się zmieni. I nie będzie to zmiana to lepsze.
I choć rząd PiS zapowiada, że w przypadku Brexitu prawa polskich imigrantów na Wyspach są nienegocjowalne, to w praktyce może się okazać zupełnie inaczej. W końcu brytyjscy politycy mogą wsiąść na tego samego konia co PiS: jesteśmy suwerenni i nie życzymy sobie imigracji. Od miesięcy Prawo i Sprawiedliwość właśnie takim głosem mówi w sprawie uchodźców, dlaczego taki argument nie miałby być wysunięty wobec Polek i Polaków?
Względnie bezpieczni są ci Polacy, którzy mieszkają na Wyspach od co najmniej 5 lat. Mają prawo wystąpić o brytyjskie obywatelstwo, a jeśli je otrzymają, zagwarantują sobie możliwość pozostania w Wielkiej Brytanii.
Ale 400 tysięcy z niemal 900 tysięcy polskich imigrantów mieszka na Wyspach krócej. Dla nich Brexit może oznaczać konieczność wystąpienia o wizę. A przecież po wejściu Polski do Unii Europejskiej wiza wydawała się pieśnią nieodwracalnie zamkniętej przeszłości. Co gorsza, wcale nie muszą tej wizy dostać. Wtedy będą musieli wyjechać z Wielkiej Brytanii, która dla wielu z nich stała się domem.
Obecnie ponad 50 proc. Polaków zamierza wystąpić o brytyjskie obywatelstwo. Jednak nie wszyscy chcą tak silnych związków z Wielką Brytanią, choć nie zamierzają też pozwolić na pogorszenie swojej sytuacji. Jeden z naszych czytelników zapowiada, że jeśli będzie trzeba, zawalczy o swoje prawa nawet pięścią.
Polacy, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii po akcesji, mogli wystąpić o brytyjskie obywatelstwo w 2009 roku. Wtedy brytyjskie obywatelstwo zyskało 458 Polaków. Jak informuje serwis Polish Express, od tego czasu liczba brytyjskich paszportów przyznanych Polakom cały czas rośnie. W kolejnych latach brytyjskie obywatelstwo otrzymało 1 419 (2010), 1 863 (2011), 3 043 (2012) i 6,066 (2013) Polaków.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że wraz z zaostrzaniem się debaty antyimigracyjnej, Polacy próbują zabezpieczyć swoją pozycję w nowej ojczyźnie. Lawinowy wzrost wniosków pod koniec 2015 roku dobitnie o tym świadczy.
Ja osobiście zacząłem od niemal panicznego lęku o przyszłość moją i mojej rodziny (żona i dwoje dzieci - oboje tu urodzone). Lęk przed niepewną przyszłością, przed utratą stabilnego i łatwego trybu życia.
W przypływie tych strachów rozważałem ubieganie się o obywatelstwo, ale ostatecznie zdecydowaliśmy odpuścić ten temat. Jednym z powodów rezygnacji z ubiegania się o obywatelstwo jest niepewność tego co stanie się z gospodarką UK, nie będę inwestował w konia który może zaraz okuleć.
Zainwestowałem prawie 11 lat mojego życia w ten kraj. Osiadłem tutaj. W końcu do czegoś dochodzę. Nie mogą oczekiwać, że teraz wyjadę. Jeśli trzeba będzie to będę walczył, nawet pięścią, o swoje prawa.
Jeszcze innym uczuciem jest obojętne oczekiwanie na Brexit i świadomość (nadzieja?), że dla mnie się nic nie zmieni. Nie mogą przecież kazać tyłu tysiącom ludzi nagle wyjechać. Być może zaproponują jakieś prawo stałego zamieszkania? W końcu sami też mają masę swoich obywateli rozsianych po całej Europie. Jakoś trzeba się dogadać i liczę na to, że pragmatyzm weźmie górę.