
Brytyjskie urzędy mają pełne ręce roboty. Polacy zmobilizowani wizją Brexitu, tylko przez ostatnie trzy miesiące zeszłego roku złożyli o 28 proc. więcej wniosków o brytyjskie obywatelstwo niż w lipcu, sierpniu i wrześniu razem wziętych. Ale aż 400 tysięcy spośród blisko 900 tysięcy wyspiarskich Polaków nie zdąży z tym przed ewentualnym Brexitem. Wrócą do Polski?
Ja osobiście zacząłem od niemal panicznego lęku o przyszłość moją i mojej rodziny (żona i dwoje dzieci - oboje tu urodzone). Lęk przed niepewną przyszłością, przed utratą stabilnego i łatwego trybu życia.
W przypływie tych strachów rozważałem ubieganie się o obywatelstwo, ale ostatecznie zdecydowaliśmy odpuścić ten temat. Jednym z powodów rezygnacji z ubiegania się o obywatelstwo jest niepewność tego co stanie się z gospodarką UK, nie będę inwestował w konia który może zaraz okuleć.
Zainwestowałem prawie 11 lat mojego życia w ten kraj. Osiadłem tutaj. W końcu do czegoś dochodzę. Nie mogą oczekiwać, że teraz wyjadę. Jeśli trzeba będzie to będę walczył, nawet pięścią, o swoje prawa.
Jeszcze innym uczuciem jest obojętne oczekiwanie na Brexit i świadomość (nadzieja?), że dla mnie się nic nie zmieni. Nie mogą przecież kazać tyłu tysiącom ludzi nagle wyjechać. Być może zaproponują jakieś prawo stałego zamieszkania? W końcu sami też mają masę swoich obywateli rozsianych po całej Europie. Jakoś trzeba się dogadać i liczę na to, że pragmatyzm weźmie górę.
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl
