
Bipery miały bardzo krótki, ale jakże burzliwy żywot w Polsce końca lat 90. Pojawiły się tuż przed boomem na telefony komórkowe, które początkowo nie miały funkcji wysyłania sms! Żółty Biper FM był szałem w podstawówkach, a każdy nastolatek marzył, aby go mieć.
REKLAMA
Dziś wiele osób nie ma pojęcia, czym był biper. Nieco więcej osób kojarzy nazwę pager, ale i to głównie za sprawą starszych, amerykańskich filmów. Szał, jakim były bipery w latach 1997 - 2001 zrozumieją tylko ci, którzy mają dzisiaj mniej więcej 29-32 lata. Ich pojawienie się było technologiczną rewolucją, której wybuch był równie spektakularny co, upadek.
Biper, czyli polska odmiana pagera, był małym urządzeniem, dzięki któremu można było odbierać krótkie wiadomości tekstowe. Nie było możliwości odpowiadania, bo bipery nie miały klawiatury – najczęściej miały skromny wyświetlacz i trzy guziki. Proste, jak budowa cepa. Mimo to, dla ówczesnych uczniów podstawówek były prawdziwym skokiem w przyszłość.
Jak to działało?
Każdy biper miał swój numer, tak jak komórki. Aby wysłać wiadomość, należało pod niego zadzwonić, wysłuchać nagrania właściciela bipera w stylu: "Cześć, tu biper Majaka, zostaw wiadomość po sygnale". I zgodnie z instrukcją, przez kilka sekund nagrywaliśmy swoją wiadomość dla posiadacza bipera. A ta, po chwili była przetwarzana na tekst i wysyłana do odbiorcy.
Każdy biper miał swój numer, tak jak komórki. Aby wysłać wiadomość, należało pod niego zadzwonić, wysłuchać nagrania właściciela bipera w stylu: "Cześć, tu biper Majaka, zostaw wiadomość po sygnale". I zgodnie z instrukcją, przez kilka sekund nagrywaliśmy swoją wiadomość dla posiadacza bipera. A ta, po chwili była przetwarzana na tekst i wysyłana do odbiorcy.
Nastolatkowie często nagrywali je z budek telefonicznych, korzystając z podrobionych kart magnetycznych lub wykręcając kombinację numerów umożliwiającą bezpłatne połączenia (0-8000.... itd).
Pagery stały się popularne właśnie dzięki wprowadzeniu prepaidowych biperów, w co zaangażowało się również radio RMF FM. Biper FM było akcją prowadzoną przez Piotra Metza w 1998 roku. Jak wspomina serwis FAN FM, żółte bipery Motorola były rozdawane w czasie audycji "Metzoforte".
Było tanio
Najpiękniejszą cechą bipera były koszty. Telefony komórkowe i rozmowy były wówczas poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego, nie wspominając o młodych ludziach. Dla nich rozwiązaniem był właśnie biper. Koszt zakupu nie był mały, ale za to jednorazowy - bez konieczności płacenia jakiegokolwiek abonamentu – właśnie to przesądziło o jego popularności. Spektakularna była również żywotność biperów.
Najpiękniejszą cechą bipera były koszty. Telefony komórkowe i rozmowy były wówczas poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego, nie wspominając o młodych ludziach. Dla nich rozwiązaniem był właśnie biper. Koszt zakupu nie był mały, ale za to jednorazowy - bez konieczności płacenia jakiegokolwiek abonamentu – właśnie to przesądziło o jego popularności. Spektakularna była również żywotność biperów.
– Na jednej baterii (AAA) urządzenie wytrzymało nawet trzy miesiące. Wszystko dzięki technologii FLEX-owej, która pozwalała na czuwanie pagera i załączenie się w momencie otrzymywania wiadomości. Zużycie baterii było minimalne – mówi Cezary Zieminski z Metro-Bip.
Za około 200 - 400 złotych otrzymywaliśmy urządzenie gotowe do działania. Koszty ponosiła jedynie osoba, która zostawiała wiadomość dla właściciela bipera – najczęściej kumpla lub córki, syna. Innymi słowy, koszty ponosili rodzice, bo każda wiadomość za około 1 zł (w zależności od długości komunikatu) była doliczana do rachunku za domowy telefon.
W niejednym domu, szybko po pojawieniu się biperów ogłoszono zakaz zostawiania wiadomości na pagerach. Beztroski nastolatek potrafił w ten sposób co miesiąc wykręcić nawet kilkadziesiąt złotych. To było dużo, a popularne wówczas bilingi (straszniejsze niż powrót rodziców z zebrania) nie pozostawiały wątpliwości.
Czy to wciąż działa?
Gdyby dziś jakiś hipster wyciągnął biper na Placu Zbawiciela, z pewnością zwróciłby na siebie uwagę. Ale raczej na krótko, bo wkrótce okazałoby się, że znaleziony na strychu pager nie działa od 2013 roku. Utrzymywanie technologii było zbyt drogie, a z biperów od lat właściwie nikt nie korzysta. W szczycie popularności, na przełomie wieków z pagerów nie korzystało w Polsce więcej niż 100 tys. osób. Za granicą do dziś korzysta z nich choćby służba zdrowia. U nas zniknęły całkowicie.
Gdyby dziś jakiś hipster wyciągnął biper na Placu Zbawiciela, z pewnością zwróciłby na siebie uwagę. Ale raczej na krótko, bo wkrótce okazałoby się, że znaleziony na strychu pager nie działa od 2013 roku. Utrzymywanie technologii było zbyt drogie, a z biperów od lat właściwie nikt nie korzysta. W szczycie popularności, na przełomie wieków z pagerów nie korzystało w Polsce więcej niż 100 tys. osób. Za granicą do dziś korzysta z nich choćby służba zdrowia. U nas zniknęły całkowicie.
Co jakiś na aukcji internetowej pojawi się biper znaleziony na strychu. Ale jeśli ktoś będzie chciał zbić interes życia na gadżecie sprzed lat, niech nie liczy na kokosy. Urządzenie można kupić nawet za 9 - 20 złotych.
Zmarnowana szansa?
W Polsce historia pagerów zaczęła się w 1991 roku, a liderem był Metro-Bip. Na początku było pięć firm wprowadzających pagery, ale pod koniec lat 90-tych została już tylko ta jedna.
W Polsce historia pagerów zaczęła się w 1991 roku, a liderem był Metro-Bip. Na początku było pięć firm wprowadzających pagery, ale pod koniec lat 90-tych została już tylko ta jedna.
W 1997 firma uzyskała koncesję na działalność w systemie ogólnopolskim. Pojawił się protokół FLEX (umożliwia odbieranie przez bezprzewodowe urządzenia przenośne połączeń nadawanych z centrali telekomunikacyjnej), dzięki któremu pagery przeniknęły do kultury masowej.
Bipery działały najlepiej w największych miastach. Ich zasięg wynosił przeszło 70 proc. populacji. Wiadomość była wysyłana wiele razy, aż dotrze do bipera. Gdy to się stało, kolejne wysyłki były blokowane.
– Nasze urządzenia pojawiły się jeszcze przede wprowadzeniem przez sieci komórkowe systemów prepaid – mówi Cezary Zieminski z Metro-Bip. Jak mówi, lobby komórkowe nie było jeszcze tak agresywne, dlatego początkowo nie udało się przytłumić tej usługi. – Ale kiedy weszły telefony na kartę, popularność pagerów i ich prestiż zaczęły gwałtownie spadać – mówi Ziemiński.
Bipery pojawiły się na polskim rynku zdecydowanie za późno. Również z powodów politycznych, przez które firma Metro-Bip otrzymała koncesję tuż przed masowym pojawieniem się komórek. – Ta usługa nie rozwinęła się tak, jak potrzeba – narzeka Cezary Ziemiński. Polska przegapiła możliwości pagerów.
Światło w świecie biperów zgasło w grudniu 2013 roku, kiedy to całkowicie zamknięto system. Coraz mnie osób pamięta, jaką frajdę sprawiało otrzymanie wiadomości w świecie, kiedy praktycznie nie było jeszcze smartfonów, telefonów komórkowych, a nawet SMS-ów. Widok bipera do dziś budzi miłe wspomnienie u osób, które miały przyjemność z nich korzystać. Kto wie, może w czasach, gdy coraz bardziej mamy dość technologii, pagery jeszcze wrócą?
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl
