– To historia z życia wzięta, a zaczyna się tak. Od chłopaka z getta, który chciał zdobyć świat. Ale uparty był jak osioł i w muzyce kochał się. Stracił dla niej głowę i w świat z nią pojechał. (…) Po piętnastu latach zaczął zarabiać. I z muzyki zaczęło mu spływać siano… – rapował Popek w utworze pt. "Wodospady". Jeden z największych hitów storytellingu w polskim rapie właśnie stał się faktem.
Tego lata Gang Albanii liczy na znacznie więcej siana niż zarobili w ubiegłym roku. Wówczas ze sprzedaży płyt, wszystkich produktów z logo zespołu wyciągnęli 4 miliony złotych. Popek, Alibaba i Borixon w swoim stylu pochwalili się tym na Facebooku: – Ze sprzedaży albumu, rowerów, napojów ubrań i całej reszty Gang Albanii zarobił dziś dokładnie 4 000 000. Dziękujemy wam za hajs. Damy wam taką płytę Gangu Albanii 2, że się zesr…” – brzmiało oświadczenie.
Jednak w zestawieniu zysków zabrakło wtedy ważnej pozycji — trasy koncertowej w Polsce, gdzie Popek z resztą Gangu mają tysiące fanów. Wcześniej Gang Albanii owszem występował u nas na koncertach, ale Popek pojawiał się na telebimach, za pośrednictwem Skype’a. O potencjale rynku świadczy to, że płyta "Królowie życia" osiągnęła sprzedaż 90 tys. sztuk (wliczając odtworzenia na serwisach streaming) a i z odsłon klipów w sieci (34 mln odtworzeń Wodospady), YouTube wypłaca odpowiednie należności.
Powrót króla z wygnania
Zaplanowanie imprez z Popkiem na żywo, stało się możliwe dopiero przed trzema miesiącami. Gdy po zabiegach adwokata Michała Żurawia i członka grupy, Rozbójnika Alibaby raper został oczyszczony z zarzutów kryminalnych, a organa ścigania wycofywały europejski nakaz aresztowania. Po 11 latach banicji Król Albanii może wrócić do Polski – komentowano. To zresztą część legendy Popka. Wychowywał się w Legnicy, rzucił szkołę w wieku 14 lat, kiedy musiał uciekać z domu. Wychowywała go ulica. Sam nauczył się angielskiego i niemieckiego. 7 lat siedział w więzieniu, a po wyjeździe do Londynu został zawodnikiem MMA.
Gdyby nie pomoc prawników i kolegów groził mu los innego rapera z wytwórni Step Records Tomasza Chady. Ten najpierw ukrywał się przed policją w związku z dokonaniem rozboju. Gdy trafił do więzienia, musiał nagrywać wokale podczas przepustek zza krat. Udało się z tego skompletować całą, ponoć udaną płytę, oraz nagrać trochę materiału do wideoklipów. Menedżerowie ze Step Records planowali trasę koncertową. Wydawało się, że już za chwilę uda się wyciągnąć „artystę” z więzienia. Widocznie jednak sędzia penitencjarny nie był miłośnikiem rapu. Chada wyjdzie dopiero po tegorocznych wakacjach, czyli gorący sezon koncertowy ma w plecy.
Dlatego w Gangu Albanii trwa już feta:
Maszynka do zarabiania hajsu
Informacje o planowanych w tym roku stu koncertach, a nawet większej liczbie, potwierdza przedstawicielka firmy New Bad Label organizatora trasy koncertowej. Nie komentuje jednak stawek. Przy takiej liczbie imprez raperzy mogliby liczyć na 3 miliony złotych wpływów. To całkiem prawdopodobne, bo już w ubiegłym roku Popek, zapowiadał, że w 2016 roku Gang Albanii zarobi 5 milionów.
Problem tylko w tym, że raperzy mają tak zapisany kalendarz, że przy ich rozrywkowym stylu życia zdaje się zaczyna brakować im sił. Do wpadki doszło 17 czerwca w Poznaniu. Na koncert w Eskulapie zespół dotarł z dwugodzinnym opóźnieniem (tego dnia grali wcześniej w Bydgoszczy) i - jak twierdzą uczestnicy - mogli być "pod wpływem". Część widzów dała ujście frustracji relacjonując słabą dyspozycję raperów dziennikarzom i na Facebooku. Pretensje mieli ci, którzy zapłacili za bilety VIP ponad 180 zł, a zostali wyproszeni z antresoli.
W ostatniej chwili odwołano koncert w Krakowie, powód? Organizatorzy, mimo szczerych chęci, nie zdążyli przygotować wystarczająco dobrego show.
Popek dzielnie zniósł największe obelgi, bo fani byli gotowi, zapłacili za bilety, wzięli wolne z pracy i tak dalej. Obiecał, że wszystkim pokrzywdzonym, którzy przyjdą na koncert przesunięty na wrzesień podpisze płyty. To jednak nie zraża fanów. Bo już 1 lipca Gang Albanii zawita do znanej imprezowni w Kawęczynie Sędziszowskim koło Rzeszowa. Właściciel klubu zaciera ręce, bo wszystkie tanie bilety już sprzedał, a ostatnią pulę sprzeda w dniu koncertu po 60 zł.
Kieszonkowe z gimnazjum
Złośliwcy wytykają raperom, że zrobili bardzo udany skok na kasę rodziców uczniów gimnazjów. Bo to oni za 99 zł finansują pociechom zakup koszulek z cytatem Popka: "Dziękuję Bogu, że tak skończyła się noc". albo "Je…ć hipsterów". – Kupujcie oficjalny brand, tylko słuchajcie, nie chodźcie w tych ubraniach do szkoły – ironizował Popek. To aluzja do głośnych już afer medialnych. Opisywano, że uczniowie gimnazjum w Wasilkowie bawili się na szkolnej imprezie śpiewając „ Piz...nad głową. Piz... nad głową, kręć du..swoją, kręć du..swoją”. W zeszłym roku głośno było o Karolu, który chcąc upodobnić się do idola Popka, także pociął sobie twarz.
Gang Albanii uwielbia prowokować zarobioną mamoną, to zresztą część obowiązkowej legendy raperów. Grają na nerwach innym, że "Tede nie widział tyle kasy przez całe życie". W filmiku "Gang Albanii na zakupach" cała trójka udaje się do jubilera w Londynie i kupują złote łańcuchy oraz sygnety. Szeleszczą pliki banknotów, ale bez przesady, jak dobrze policzyć, na ladzie ląduje nie więcej jak 3-4 tysiące funtów i jakieś 10 tys. złotych. Takie zakupy w W.Kruku nie są niczym sensacyjnym.
Porażka. Prawie dwugodzinne spóźnienie, zero poszanowania dla słuchacza, na którym de facto trzepie sie hajs, dzięki któremu wisi wielki gold na szyi. Popek ewidentnie pod wpływem, ledwo gadał. Mega słabe show, ludzie po godzinnym opóźnieniu po prostu zaczęli wychodzić. Prowadzący, który podniecał sie ze jeszcze 2 minuty, jeszcze 5, jeszcze 10. No i zrobiły sie prawie 2h.