Posiadacze Nokii 3310 pamiętają na pewno niezawodność tego urządzenia. W pamięci mają też charakterystyczny polifoniczny dzwonek, za pomocą którego telefon dawał o sobie znać. Takich odgłosów, technologicznie zamierzchłych, jest więcej. Aby o nich nie zapomnieć powstało "Muzeum Zagrożonych Dźwięków".
Dotychczas świat elektroniki nieodmiennie wiązał się z określeniami „nowość” oraz „przyszłość”. Czasy jednak się zmieniają. Już minął okres zachwytu nad wszystkim co technologicznie zaawansowane. Więcej, coraz częściej to, co dotychczas uchodziło za szczyt nowatorstwa, dzisiaj staje się pieśnią przeszłości.
Nie bez przyczyny odwołuje się tutaj do skojarzeń dźwiękowych. Bo to odgłosy wydawane przez poszczególne elementy elektroniki towarzyszącej nam na co dzień, pozostają najmocniej w pamięci. Te odgłosy nabierają dla nas istotności szczególnie, kiedy ich zabraknie. Nostalgicznym wspomnieniem jest dzisiaj chociażby polifoniczny
Oryginalny Nokia Tune
dzwonek Nokia Tune. Chociaż obecny jest jeszcze w niektórych telefonach w bardziej współczesnym wydaniu, to pierwowzór pozostanie już na zawsze synonimem popularyzacji telefonów komórkowych. Dźwiękiem "z tamtych lat".
Równie nostalgicznie napawają niektórych odgłosy starych pecetów. Kiedyś kwintesencja nowoczesności i technologicznego zaawansowanie, dzisiaj muzealne rekwizyty. Nadal pamiętamy dźwięki towarzyszące ich działaniu. Na myśl od razu przychodzi chociażby szorstkie odczytywanie dyskietki trzy i pół calowej, który najmniej kojarzył się z wyrafinowaną technologią (raczej z wiertarką Boscha albo piłą Huqvarny). Równie głęboko w pamięci tkwi u niektórych symfonia towarzysząca startującemu Windowsowi 95.
Start Windowsa 95
Trochę młodsi na pewno nie znają już szumu strojonego telewizora czy klekoczących magnetowidów. Pochodzący z bardziej zamożnych domów mogą wspominać chociażby polifoniczne dźwięki pierwszych konsoli (charakterystyczne „zawodzenie” Pacmana czy bulgocące podskoki Mario). Szczęściarze wspominać mogą dźwięk pierwszego Tetrisa na GameBoy'u.
„Ograbieni” z niezastąpionych dźwięków czuć się mogą również pracownicy biur. Tutaj coraz rzadziej usłyszeć można „drapanie” drukarek igłowych. Niegdyś najpopularniejszy typ drukarek, dzisiaj z rzadka obecny w małych firmach. Przystępując do wyzwania jakim było drukowanie dokumentu na takim urządzeniu, w trakcie można było sobie zrobić przerwę na kawę. Tak długo bowiem trwał cały proces, nie to co dzisiejsze superszybkie "laserówki".
Dla niektórych drukarka igłowa była inspiracją do tworzenia muzycznych utworów
W trosce o pamięć o apekcie dźwiękowym tych i im podobnych maszyn, coraz rzadziej obecnych w naszym codziennym życiu, w sieci pojawiło się „Muzeum Zagrożonych Dźwięków” („Museum of Endangered Sounds”). Jeśli rozrzewniły was powyższe wspomnienia, możecie zajrzeć na savethesounds.info. Twórca strony, Brendan Chilcutt, postanowił zachować dźwięki technologii, które jeszcze niedawno towarzyszyły nam a co dzień, jednak ostatecznie wyszły z użycia. Aby nie zostały zapomniane, na stronie możemy jeszcze raz przeżyć ten „dreszczyk emocji” związany działaniem magnetowidu, peceta, czytnika dyskietek, komputera Atari czy chociażby dawnego automatu telefonicznego. Wiem, że dla niektórych to lekka przesada, ale sam „uroniłem łezkę”, kiedy znowu usłyszałem dźwięk uruchamianego Windowsa 95. Zapraszamy do odwiedzenia strony.