– Widzę, jak dorośli, nawaleni jak bąki, obnażają się. I widzę zarówno gołe d*py młodych, rozochoconych ludzi, jak i dorosłych, napitych jak bąki. Jest tak, czy nie jest? No jest - tak Przystanek Woodstock recenzuje wieloletni bywalec tej imprezy – socjolog i poseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Jacek Kurzępa.
W najnowszym wywiadzie poświęconym swojej długoletniej socjologicznej przygodzie z Przystankiem Woodstock poseł Kurzępa nie jest jednak tylko tak krytyczny wobec uczestników największego europejskiego festiwalu rockowego. Wskazuje ona także na to, że na tej imprezie ludzie powszechnie są dla siebie mili i odwiedzają go całe rodziny.
Jednocześnie prof. Kurzępa od razu stawia pytanie, czy życzliwość woodstockowiczów nie wynika głównie ze spożywanych przez nich alkoholu i narkotyków. Na obraz Przystanku Woodstock jako bezpiecznej imprezy rodzinnej rzuca natomiast cień stwierdzeniem, iż "dorośli, korzystając z otwartości woodstockowego świata, dają fatalny przykład".
W rozmowie z zielonogórską "Gazetą Wyborczą" polityk Prawa i Sprawiedliwości tłumaczy też, czym rzekomo różnią się obyczaje młodzieży wybierającej się na Przystanek Woodstock od tej, która zawita do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży. – Myślę, że młodzież jedzie tam w innym celu. Jedzie spotkać się z papieżem Franciszkiem, przeżyć doświadczenie duchowe. A to, że marginalia typu alkohol, piwo i narkotyki są generalnie wszędzie tam, gdzie młodzi ludzie i tłumy, jest oczywiste – stwierdza.
Jak na przedstawiciela panującej w Polsce tzw. "dobrej zmiany" polityk PiS o festiwalu organizowanym przez Jerzego Owsiaka i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i tak wypowiada się niezwykle przychylnie. – Przystanek Woodstock to element kultury niższego poziomu. Kultury, która nie buduje w ludziach tego, co wyższe, duchowe, ona promuje to, co niższe. Tam jest dużo alkoholu, narkotyki, mamy przypadki śmiertelne – grzmiał przed rokiem ks. Dariusz Oko.