Stany pewnie przetrwałyby prezydenturę Trumpa, ale Europa Środkowa niekoniecznie. Republikański kandydat na prezydenta właśnie zakwestionował absolutnie podstawową zasadę NATO, czyli artykuł 5. Pytany o ewentualny atak Rosji na kraje bałtyckie stwierdził, że musiałby się zastanowić, czy pójść im z odsieczą. Pewnie tak samo brzmiałaby odpowiedź, gdyby spytano go o Polskę.
Donald Trump już oficjalnie jest kandydatem Republikanów na urząd prezydenta USA. Z kolei przewaga Hillary Clinton wcale nie daje jej pewności co do wygranej. Jeśli zwyciężyłby jej konkurent, nasz region czekają ciężkie czasy.
Polityk już kilkakrotnie dawał wyraz swojemu niezadowoleniu ze zobowiązań sojuszniczych USA, szczególnie tych wobec krajów NATO. Wtedy mówił jednak głównie o finansach. Teraz poszedł krok dalej. W rozmowie z dziennikarzami "The New York Times" zakwestionował artykuł 5 Paktu Północnoatlantyckiego.
To zasada, wedle której atak na jedno z państw członkowskich jest traktowany jak atak na wszystkie kraje członkowskie. Dziennikarze pytali Trumpa o reakcję USA na ewentualny atak Rosji na państwa bałtyckie. Ten odpowiedział, że najpierw przeanalizowałby, czy te kraje wypełniają swoje zobowiązania wobec USA. Jeśli tak, udzieliłby pomocy.
W połączeniu z informacjami, że ludzie Trumpa naciskali na wprowadzenie pro-putinowskich zmian w programie Partii Republikańskiej, to powinno nas niepokoić. Bo wysoce prawdopodobne jest, że gdyby dziennikarze "NYT" spytali o Polskę, a nie kraje bałtyckie, odpowiedź byłaby taka sama.
W naTemat już dwa miesiące temu pisaliśmy o potencjalnym zagrożeniu, jakim będzie dla Polski prezydentura Donalda Trampa. Teraz Republikanin daje kolejne powody na poparcie tej tezy.