Co jakiś czas media obiega kolejna informacja o bulwersująco długim terminie oczekiwania na operację, wizytę u lekarza czy rehabilitację. Królem kolejek jest „ogonek” czekających na endoprotezoplastykę stawu kolanowego lub biodrowego. Dzięki temu zabiegowi chorzy nie są skazani na ból i wózek inwalidzki. Długie kolejki do świadczeń medycznych to nie nowość, powoli zaczynamy przyzwyczajać się do bardzo długiego czekania, bo od lat nikt nie rozwiązał, nawet w połowie, problemu kolejek.
Kolejkowe doniesienia
Ostatni hit kolejkowy, opisany przez portal gazeta.pl, to przypadek pani Marii, 87-letniej babci pana Bartosza, której szpital w województwie opolskim wyznaczył termin konsultacji lekarskiej związanej z koniecznością operacji stawów kolanowych na 2024 r. Babcia pana Bartosza będzie miała wtedy 95 lat… Oczywiście rodzina pani Marii wpadła w furię, co nikogo nie dziwi, a wnuk upublicznił informację.
Patrząc na statystyki kolejkowe, szczególnie te dotyczące endoprotezoplastyki stawu kolanowego lub biodrowego, korci, żeby powiedzieć, że babcia pana Bartosza właściwie to jeszcze ma szczęście, bo to nie jest rekordowy czas oczekiwania na zabieg.
W kwietniu tego roku portal wspolczesna.pl donosił o przypadku mężczyzny, któremu była potrzebna rehabilitacja po udarze mózgu. Chciał rehabilitować się w Ciechocinku. Termin wyznaczono mu na 2036 r. Po nagłośnieniu sprawy chory znalazł pomoc w innym ośrodku.
Trzy lata temu (kolejki to nie nowy problem) na portalu wp.pl można było przeczytać np. o sprawie pani Anny, która na skomplikowaną operację ręki, której kość źle zrosła się po złamaniu, dostała termin w październiku 2022 r.
To oczywiście tylko kilka przykładów. Media ogólnopolskie i lokalne dosyć często piszą o takich absurdalnych przypadkach.
Kilkanaście lat w kolejce
Jak podaje Fundacja Watch Health Care, która monitoruje kolejki do świadczeń medycznych w Polsce rekord padł w tym roku (luty/marzec 2016) w jednej z placówek w województwie śląskim, gdzie na operację endoprotezoplastyki stawu biodrowego trzeba było czekać 204 miesiące (17 lat), drugie miejsce w tym smutnym rankingu zajęła placówka z województwa zachodniopomorskiego, w której na taką operację trzeba było czekać 120 miesięcy. Najkrótszy, maksymalny czas oczekiwania, na wszczepienie protezy stawu biodrowego zanotowano w województwach mazowieckim i lubelskim - 18 miesięcy.
Biorąc pod uwagę średnie czasy oczekiwania, to według Fundacji WHC, na wykonanie endoprotezoplastyki stawu biodrowego, polscy pacjenci oczekują średnio: 3,7 roku w przypadku stabilnym oraz ponad 1,5 roku w przypadku pilnym. Negatywny trend w dostępie do świadczeń utrzymuje się od lat, a wprowadzony przez Ministerstwo Zdrowia „pakiet kolejkowy” nie przyniósł efektu w postaci skrócenia kolejek.
Endoprotezoplastyka stawu biodrowego od kilku lat pozostaje w czołówce problemów polskich pacjentów. Zdaniem ekspertów na wydłużający się czas oczekiwania w przypadku wymiany stawu biodrowego może mieć wpływ wydłużenie się długości życia, zwiększanie się liczby pacjentów, szybsze kierowanie na zabieg operacyjny, zapisywanie pacjentów do kilku kolejek jednocześnie, chęć bycia operowanym przez wybranego specjalistę, wzrost skuteczności leczenia oraz „przeżywalności protez”.
Nikt jednak nie jest w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi, czy problem leży w niewystarczającej ilości środków finansowych, czy w złej organizacji leczenia i braku zarządzania kolejkami, a może gdzie indziej.
Według danych zebranych przez Watch Health Care aktualnie polscy pacjenci zakwalifikowani jako przypadek stabilny, oczekują średnio 3,7 lat na wykonanie tego zabiegu. Niestety w niektórych ośrodkach w kraju czas oczekiwania może wynosić nawet 8, 10 czy 17 lat.
Nie ma w Polsce dziedziny medycyny, w której nie odnotowano by kolejki. Zgodnie z najnowszym Barometrem WHC, średni czas oczekiwania na wykonanie świadczenia zdrowotnego wynosi 3 miesiące.
Nie było jeszcze takiego ministra
Kolejek do świadczeń nie udało się zmniejszyć żadnemu ministrowi zdrowia. Poprawa jeśli następowała była jedynie fragmentaryczna. Z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć, że czas oczekiwania na wizytę czy zabieg może bardzo różnić się pomiędzy szpitalami i przychodniami. To, że w jednym szpitalu w województwie śląskim trzeba czekać na operację 204 miesiące wcale nie oznacza, że w innym miejscu jest podobny czas oczekiwania. Tam gdzie tworzą się najdłuższe kolejki zwykle operują lub przyjmują lekarze uznawani za najlepszych w danej dziedzinie medycyny czy wykonywaniu danego zabiegu. Normalna sprawa, że wszyscy chcą by operował ich dr Iksiński, skoro robi to np. najlepiej na Mazowszu.
Jeśli jednak potrzebujemy operacji wcześniej niż za 10 lat warto zadzwonić na infolinię NFZ lub sprawdzić na stronie Funduszu, gdzie na interesujący nas zabieg czy wizytę u specjalisty czeka się krócej.
Kolejki w dużej mierze spowodowane są niedofinansowaniem ochrony zdrowia. Przykładowo NFZ „wykupuje” w danym szpitalu 100 operacji endoprotezoplastyki. Potrzebujących i zgłaszających się ze skierowaniem do placówki jest dwustu. W danym roku szpital nie wykona tych wszystkich operacji a tylko 100 zakontraktowanych przez NFZ. Następnych stu pacjentów zoperuje w kolejnym roku.
Można zapytać dlaczego NFZ nie może wykupić 200 operacji? Nie może wykupić 200, bo zwyczajnie nie ma na to pieniędzy. Nie może też podzielić pieniędzy na daną operację tylko na szpitale, które są najczęściej wybierane, bo mogłoby to doprowadzić do sytuacji, w której chory np. z Białegostoku musiałby operować się w Katowicach. Nie mówiąc już o tym, że koniec końców doświadczenie w wykonywaniu danej operacji miałoby kilkunastu lekarzy w Polsce, którym dane byłoby ją wykonywać.
Kolejki do świadczeń zawsze będą i nie są polską specjalnością. Czekać trzeba też w dużo bogatszych krajach niż Polska, jednak najbardziej bulwersuje nie istnienie kolejek ale ich długość.