
„Piłka nożna jest jak wojna” mawiał Jacek Gmoch. Atak, obrona, defensywa, ofensywa, atak pozycyjny, kontratak. Wszystko się zgadza. Ale czasem te słowa nie są tylko przenośnią. Niektóre rywalizacje wzbudzają tak wielkie emocje, że wykraczają poza świat sportu. Oto kilka przykładów.
REKLAMA
Argentyna - Anglia 1986
Nie da się zacząć inaczej niż od meczu Argentyna – Anglia’ 86. Konfrontacja podczas Mundialu w Meksyku owiana jest legendą. Nie tylko z powodu dwóch pamiętnych bramek Diego Maradony. Parę lat wcześniej Argentyna wywołała wojnę o Falklandy, malutkie wysepki niedaleko argentyńskiego wybrzeża. Przegrała tę wojnę – ponad 600 Argentyńczków straciło życie.
Minęły cztery lata, ale relacje pomiędzy tymi Państwami nadal były napięte do granic możliwości. To miał być rewanż. „El Diego” w swojej biografii pisał: „Mówiliśmy, że nie mieszamy sportu do polityki. Ale wiedzieliśmy, ilu chłopaków tam zginęło, że zabijali ich jak kaczki. Kurwa, to nie był tylko kolejny mecz! Broniliśmy naszych chłopaków, naszej flagi, tych którzy przeżyli. Myślę, że to dlatego oba te gole były tak ważne”. Reszta to już historia. Jeden gol po „ręce Boga”, drugi po najwspanialszym rajdzie w historii. W Anglii słowa „oszust” i „Maradona” to do dziś synonimy.
A emocje, które przeżywali podczas meczu Argentyńczycy świetnie oddaje komentarz do drugiej bramki Maradony.
Polska - ZSRR 1957
Przez wiele lat właściwie każda rywalizacja z drużyną ZSRR miała jakiś polityczny kontekst. Jeśli „Sborna” grała mecz z drużyną z Zachodu było to starcie dwóch wrogich ustrojów. Jeśli drużyna Związku Radzieckiego mierzyła się z którymś z krajów „demokracji ludowej” podtekst był jeszcze bardziej oczywisty. Tak było podczas meczu na Stadionie Śląskim w 1957, niecały rok po „poznańskim czerwcu”.
Przez wiele lat właściwie każda rywalizacja z drużyną ZSRR miała jakiś polityczny kontekst. Jeśli „Sborna” grała mecz z drużyną z Zachodu było to starcie dwóch wrogich ustrojów. Jeśli drużyna Związku Radzieckiego mierzyła się z którymś z krajów „demokracji ludowej” podtekst był jeszcze bardziej oczywisty. Tak było podczas meczu na Stadionie Śląskim w 1957, niecały rok po „poznańskim czerwcu”.
"Sborna" wydawała się nie do pokonania, dopiero co przywiozła złote medale z Olimpiady w Melbourne. Wcześniej pokonali nas u siebie 0-3. W bramce mieli legendarnego Jaszyna. A my mieliśmy stutysięczną publiczność, która po meczu… zniosła zwycięskich Polaków z boiska.
Podobno kibice chcieli myć piłkarzom nogi za to, że upokorzyli znienawidzonego sąsiada. Cieślik zaprzecza, że przed meczem chodziło piłkarzom o coś więcej. Ale, co ciekawe, po meczu odebrał telefon od znajomego, który był przekonan, że po 2 strzelonych bramkach, Sowieci wywiozą piłkarza Ruchu Chorzów na Sybir.
Wojna futbolowa
Mawia się też że futbol zastępuje kibicom wojny. W 1969 tę wojnę wywołał. Wszystko przez mecz eliminacji mistrzostw Świata w Meksyku pomiędzy Hondurasem i Salwadorem. Konflikt oczywiście zaczął się wcześniej, a boiskowe wydarzenia były tylko zapalnikiem, który spowodował wybuch.
Mawia się też że futbol zastępuje kibicom wojny. W 1969 tę wojnę wywołał. Wszystko przez mecz eliminacji mistrzostw Świata w Meksyku pomiędzy Hondurasem i Salwadorem. Konflikt oczywiście zaczął się wcześniej, a boiskowe wydarzenia były tylko zapalnikiem, który spowodował wybuch.
Salwador przegrał w Tegucigalpie 0-1 ponieważ… całą noc piłkarze nie mogli spać. Dzień wcześniej tłum otoczył ich hotel – pod ich oknami wybuchały petardy, rozbijano szyby. Po meczu w kraju zapanowała żałoba odnotowano przypadki samobójstw. Rewanż miał być zemstą nie tylko na boisku.
Rozgrywany był tydzień później, a piłkarze Hondurasu pojechali na stadion opancerzonym samochodem. Przegrali 0-3, w ich kraju wybuchły zamieszki. Wkrótce zamknięto granicę pomiędzy państwami, zerwano stosunki dyplomatyczne i wybuchła „wojna futbolowa”. Trwała tylko 4 dni, ale bez ofiar się nie obyło. Oficjalny traktat pokojowy podpisano dopiero 10 lat później.
USA-Iran
Dla odmiany przykład na to, że mecz pomiędzy dwoma państwami wrogich wzajemnych relacjach nie musi się kończyć tak jak w 1969. Amerykanie mieli z Iranem na pieńku od czasu rewolucji islamskiej w 1979. Dlatego gdy okazało się, że obie drużyny zagrają ze sobą mecz grupowy podczas Mundialu we Francji wzbudziło to wielkie emocje. I było nie lada problemem dla dyplomatów. Pojawiły się pytania typu „kto komu poda pierwszy rękę, podczas tradycyjnego przywitania drużyn?”. Losowanie obligowało do tego Irańczyków, ale irańskie władze zabroniły tego robić swoim piłkarzom. Amerykanie ustąpili.
W końcu mecz miał jednak przyjacielski charakter – Irańczycy wyszli na boisko z białymi różami – to w Iranie symbol pokoju. A po meczu światową prasę obiegło wspólne zdjęcie obu drużyn.