Pokojowa demonstracja jaką miał być przemarsz rosyjskich kibiców przez Most Poniatowskiego zdecydowanie do takich nie należała. Ale trzeba też zaznaczyć, że zdecydowana większość maszerujących była spokojna. Niestety nieliczni zadymiarze skutecznie wypełnili swoją rolę.
Zaczęło się spokojnie. Około 3 tysiące kibiców zebrało się w okolicach stacji PKP Powiśle. Tylko kilkoro z nich miało na sobie czapki z czerwoną gwiazdą lub z sierpiem i młotem. Ruszyli w kierunku Stadionu Narodowego skandując hasła wspierające swoją drużynę.
Jednak pierwsze kłopoty zaczęły się gdy jeszcze nie wszyscy weszli na Most Poniatowskiego. Grupka Rosjan pobiła polskiego kibica. I choć policja zainterweniowała szybko i skutecznie, to była iskra rzuczona na proch. Z każdym krokiem atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.
Co kilkadziesiąt metrów dochodziło do starć niewielkich grupek kibiców. Raz zaczynali Rosjanie, raz Polacy. Za każdym razem szybka interwencja policji kończyła zajście. Jednak raz niezbędna była interwencja pogotowia ratunkowego, bo kibic uderzony w głowę leżał na jezdni bez przytomności.
Jednak prawdziwe kłotpoty dopiero rysowały się na horyzoncie. W pobliżu Narodowego czekała duża grupa kiboli z polskimi barwami. Policja próbowała rozdzielić obie grupy, ale kordon był nieszczelny i na sporym placu jaki powstał między dwoma grupami dochodziło do licznych starć. Kibole próbowali powstrzymać dziennikarzy przed filmowaniem, jednemu z fotoreporterów wyrwano aparat i uderzono go w twarz. Ja również dostałem grzeczną, acz bardzo stanowczą sugestię, by odłożyć kamerę.
Sytuacja wokół Stadionu Narodowego stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Policja w odpowiedzi na kamienie i race, które poleciały w jej kierunku użyła armatek wodnych. Oddano także kilka salw w powietrze z broni gładkolufowej. Po kilkunastu minutach dość intensywnych starć, policji udało się zepchnąć polskich pseuokibiców poza Rondo Waszyngtona, a Rosjanie mogli wejść na stadion. Jednak wiele małych grupek zakapturzonych kiboli nadal krąży wokół Narodowego. Wszystko wskazuje na to, że po meczu możemy mieć powtórkę z zamieszek.
Jak informuje rzecznik Komendy Stołecznej po zamieszkach do szpitali trafiło 10 osób. Marcin Karczyński nie potwierdził powtarzających się w internecie informacji o śmierci rosyjskiego kibica. Zaznaczył jednak, że informacje cały czas spływają. Policja zatrzymała 50 osób.