Wysyłanie prywatnej poczty, lajkowanie na Facebooku? To kusi nawet w pracy.
Wysyłanie prywatnej poczty, lajkowanie na Facebooku? To kusi nawet w pracy. Fot. dotshock/123rf.com
Reklama.
Jeżeli pracujesz w biurze, istnieje spora szansa, że na komputerze, obok służbowych narzędzi, masz odpalonego Facebooka i prywatną pocztę. Być może nawet służbową pocztę wykorzystujesz do wymieniania najnowszych plotek z kolegami. A co by było, gdyby w ten radosny rozgardiasz zajrzał szef?
– Nie może! Jak to? Przecież jest prywatność, tajemnica korespondencji i jakieś tam przepisy, których nie potrafię wymienić i nigdy ich nie widziałem. Ale wierzę, że istnieją! – zakrzyknąłbyś, zapewne zasłaniając monitor chwyconymi w desperacji kartkami papieru.
Wolnoć Tomku w swoim domku, ale nie w pracy
Z prawem do prywatności w pracy jest trochę jak z yeti. Sporo osób uparcie przekonuje, że istnieje, bardzo mało osób je widziało, a ci, którzy idą w zaparte, że mieli z nim do czynienia, posiadają niepokojące szaleństwo w oczach. Postanowiliśmy dołączyć do tych ostatnich i odnaleźć odpowiedni paragraf.
Zacznijmy od podstawowej kwestii. Legendarną tajemnicę korespondencji gwarantuje art. 23 Kodeksu cywilnego (przy okazji gwarantując także inne dobra osobiste). Kolejny art. informuje o karach wobec osób, które zagrażają dobrom osobistym, ale zaznacza, że dotyczy to tylko sytuacji, w których jest to bezprawne. Dotyczy to jednak prywatnej korespondencji.
Oczywiście pracodawca może zablokować prywatne skrzynki lub zabronić pracownikom (np. w umowie lub w regulaminie) korzystania z nich w godzinach pracy. Podobnie wygląda to w przypadku serwisów społecznościowych, ale szczerze mówiąc - jeśli w dzisiejszych czasach firma blokuje Facebooka, zamiast z niego korzystać – to coś z nią musi być nie tak. Niezależnie jednak od tego, jakie zasady panują w firmie, zaglądać w osobistą korespondencję nie może.
Inaczej wygląda sprawa z pocztą służbową. Zasadniczo pracodawca jest właścicielem służbowej skrzynki, która jest uznawana za narzędzie pracy. Jeżeli jednak niektóre maile wyraźnie oznaczono jako prywatne - traktowane są zgodnie z zasadami dóbr osobistych.
Nawet Europa nie pomoże!
Z monitoringiem poczty kiedyś usiłował walczyć Rzecznik Praw Obywatelskich, powołując się na Europejską Konwencję Praw Człowieka i Obywatela (art. 8 gwarantuje prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji). Niestety w trym roku Strasburg uśmiechnął się w stronę ciekawskich szefów.
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że pracodawca ma prawo podglądać co się dzieje w skrzynce pracownika, a nawet zwolnić osobę, która wykorzystuje ją do prywatnej korespondencji. To finał toczącej się od 9 lat sprawy inżyniera z Bukaresztu. Według sędziów, sprawdzenie czy pracownik wykonuje obowiązki w godzinach pracy nie jest nadużyciem i stanowi na równowagę między zachowaniem prywatnością, a ochroną interesu firmy.
Krótko mówiąc, chociaż pracownika chroni Kodeks pracy i Kodeks cywilny, to przepisy nie czynią świętości z jego narzędzi pracy. Podpisując umowę, oraz oświadczenie o zapoznaniu się z zasadami w firmie godzimy się na pewne formy kontroli.

Napisz do autora: mateusz.albin@natemat.pl