Marcin Bosacki został odwołany ze stanowiska ambasadora w Kanadzie.
Marcin Bosacki został odwołany ze stanowiska ambasadora w Kanadzie. Fot. twitter.com/MarcinBosacki

Prawo i Sprawiedliwość wymienia kolejnego ambasadora, którego kadencja jeszcze się nie kończy. Tym razem padło na Marcina Bosackiego, który reprezentował nas w Kanadzie. O odwołaniu poinformował sam dyplomata. Przy okazji opisał, co jemu i jego pracownikom udało się zrobić przez trzy lata misji w Ottawie. I udowadnia, że jego odwołanie to polityczna zemsta.

REKLAMA
Marcin Bosacki przez kilka lat był bliskim współpracownikiem Radosława Sikorskiego. Ten były dziennikarz "Gazety Wyborczej" w 2010 roku został rzecznikiem prasowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Później został wysłany do ambasady w Kanadzie.
Właśnie poinformował, że nowe kierownictwo MSZ odwołało go z misji (choć pełni ją od trzech lat, a zwyczajowo kadencja ambasadora trwa cztery lata). W obszernym wpisie na Facebooku Bosacki opisuje to, co udało mu się przez te trzy lata zrobić.

Pisze m.in. o najbardziej intensywnych w historii kontaktach dyplomatycznych obu krajów, wsparciu Kanady dla wzmocnienia polskiej obronności, zwiększonej wymianie gospodarczej, czy wreszcie o uznaniu przez kanadyjski parlament Jana Karskiego za Bohatera Ludzkości oraz ustanowieniu 2 kwietnia Dniem Jana Pawła II. To pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość nie zwraca dużej uwagi na fakty, bardziej na to, kogo nie lubi.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl