Policja była bezradna wobec promowania faszyzmu na marszu ONR zorganizowanym w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Policja była bezradna wobec promowania faszyzmu na marszu ONR zorganizowanym w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Fot. Dawid Zuchowicz / AG

W poniedziałek ulicami Warszawy przeszedł marsz faszyzującego Obozu Narodowo Radykalnego. Jeden z jego świadków chciał zgłosić policji propagowanie faszyzmu, czego zabrania konstytucja. Bartek Sabela na własne oczy przekonał się, jak bardzo organy państwa są bezradne wobec ksenofobii i nietolerancji.

REKLAMA
Obóz Narodowo Radykalny, który otwarcie odwołuje się od symboli faszystowskich, którego rzecznik promował w sieci ulubieńca Hitlera, zorganizował w poniedziałek Marsz Powstania Warszawskiego. I to pomimo protestów powstańców, którzy przypominali, że przecież ich walka była wymierzona w nazizm i faszyzm, z którym ONR sympatyzuje.
Narodowcy nie posłuchali i marsz przeszedł ulicami Warszawy. Obok znaków Polski Walczącej pełno było symboli, które wprost odwołują się do III Rzeszy. Dlatego jeden ze świadków postanowił zgłosić na policję propagowanie faszyzmu – czyn zabroniony nie tylko przez Kodeks karny, ale też przez konstytucję.
Ale policjanci nie wiedzieli co z tym zgłoszeniem zrobić. Patrole zabezpieczające marsz nie reagowały, a oficer dyżurny telefonu alarmowego 997 polecił pójść na pobliską komendę. Tam również trudno było znaleźć kogoś skłonnego do pomocy. Dopiero zawołany na pomoc oficer wyższy stopniem wyjaśnił o co chodzi.

– W naszym kraju nie ma symboli zabronionych – powiedział. I wyjaśnił, że prawo byłoby bezradne nawet wobec biegania ze swastyką na plecach. – Ale nawet jakby były to nic by to nie dało. Wystarczy zmienić kolor, lekko kształt i nie udowodni pan, że swastyka to swastyka. Jest za to definicja propagowania faszyzmu. Ale oni jej nie wypełniają, my nie możemy nic zrobić. To jest dla mnie tak samo smutne jak dla pana – relacjonuje w swoim wpisie na Facebooku Bartek Sabela.
Policjant tłumaczy też, że kiedyś policjanci byli szkoleni do rozpoznawania symboli faszystowskich i nazistowskich, ale nowa władza te szkolenia zlikwidowała. Pisaliśmy o tym także w naTemat. Oficer kończy konstatacją, że ONR to już sprawnie działająca bojówka, która wkrótce będzie uczestniczką ulicznych bójek.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl